To nie pierwszy raz, kiedy pani O’Shea skoczyła ze spadochronu. Zadebiutowała w swoje setne urodziny. Zaraz po drugim wyczynie, w niedzielę 9 grudnia, 102-latka powiedziała, że nie bała się wysokości tak, jak za pierwszym razem. – Czułam się normalnie, tak jak zawsze. Miałam tego samego partnera co zwykle – mówiła kobieta.
Australijka wspierwa w ten sposób chorych na stwardnienie zanikowe boczne. 10 lat temu na tę chorobę zmarła jej córka. Do tej pory Irene zebrała 12 tys. dolarów. Po ostatnim skoku ma nadzieję, że uda jej się zebrać kolejne 10 tys. dolarów. Irene O'Shea ma w planach kontynuować tradycję urodzinowych skoków do końca życia. W dzień skoku miała dokładnie 102 lata i 193 dni.
kad