Co przyniosą wybory do PE? Kto będzie szefem KE? Jaki plan ma Salvini? Ekspert: główne siły polityczne w UE utrzymają dominację, ale na horyzoncie widać kilka istotnych zmian

Według prognoz rosną wpływy liberałów, a w europarlamencie szykuje się sojusz trzech partii, nie dwóch. Wzmocni się skrzydło eurosceptyczne, nad którego rozbudową pracują Matteo Salvini i Marine Le Pen. W grze o fotel szefa KE są wciąż Manfred Weber i Frans Timmermans, ale bardzo możliwe, że pojawi się nowy kandydat – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Melchior Szczepanik, ekspert PISM.

2019-05-24, 11:00

Co przyniosą wybory do PE? Kto będzie szefem KE? Jaki plan ma Salvini? Ekspert: główne siły polityczne w UE utrzymają dominację, ale na horyzoncie widać kilka istotnych zmian
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock

Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Melchior Szczepanik zauważa, że powoli rusza giełda nazwisk kandydatów na najważniejsze stanowiska w Unii Europejskiej, a na niej pojawia się m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, jako kandydatka na przewodniczącą Rady Europejskiej. Jak podkreśla, liczącymi się kandydatami na szefa Komisji Europejskiej są wciąż i Manfred Weber, i Frans Timmermans, a ten ostatni potencjalnie może być także szefem unijnej dyplomacji. Jednak, jak zauważa Melchior Szczepanik, nic jeszcze nie jest przesądzone, a wiele będzie zależało od przebiegu negocjacji między trzema głównymi rodzinami partyjnymi: chadekami, liberałami i socjaldemokratami, którym według prognoz uda się stworzyć większość w Parlamencie Europejskim. Manfred Weber, zdaniem wielu, nie jest najlepszym kandydatem na przewodniczącego Komisji Europejskiej, który ma być zaakceptowany przez wspomnianą koalicję, zatem możliwe jest pojawienie się nowego kandydata.

Manfred Weber nie ma szczególnie mocnej pozycji, jeśli chodzi o rywalizację o stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej, m.in. ze względu na to, że państwa Unii Europejskiej podważają system tzw. wiodących kandydatów na szefa Komisji Europejskiej, w ramach którego ta kandydatura została wysunięta – zauważa ekspert.

Więcej o prognozach przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i politykach typowanych na najważniejsze stanowiska w instytucjach Unii Europejskiej – w tekście rozmowy.

W wywiadzie także o planach wicepremiera Włoch Matteo Salviniego, który próbuje skupić wokół siebie szeroki sojusz ugrupowań, krytycznych wobec propozycji partii dominujących obecnie na arenie europejskiej.  

REKLAMA

PolskieRadio24.pl: Czy po tych wyborach do Parlamentu Europejskiego można spodziewać się dużych zmian w wymiarze ogólnoeuropejskim? Co mówią na ten temat prognozy, badania?

Dr Melchior Szczepanik, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: Jak  przy każdych wyborach - widzimy trochę kontynuacji i trochę zmiany. Tym razem dominuje kontynuacja. Grupy polityczne, które obecnie mają większość w Parlamencie Europejskim i nadają ton polityce europejskiej, to znaczy, kontrolują zarówno kluczowe stanowiska, jak i proces podejmowania decyzji, zachowają status najbardziej wpływowych grup. Mam tu na myśli chadeków, socjaldemokratów, liberałów.

To partie popierające zacieśnianie integracji. Większość decyzji podejmują w wyniku negocjacji, starają się budować szeroki konsensus, pod którym mogą się podpisać wszystkie grupy. Według prognoz grupy te będą dalej odgrywać kluczową rolę. Będą starać się wspólnie wypracowywać decyzje, tak by pozycja Parlamentu Europejskiego była silna w negocjacjach z Radą Unii Europejskiej. W tej instytucji przedstawiciele tych trzech rodzin politycznych także mają większość.

REKLAMA

I wspomniał pan również o zmianach.

Kluczowa zmiana polega na tym, że chadecy i socjaldemokraci nie będą mieli większości bezwzględnej. Grupa liberalna staje się bardziej znacząca, będzie potrzebna do budowania kompromisów.

Wspólnie – w trójkę – te partie powinny mieć większość w europarlamencie?

Według przewidywań razem powinny mieć około 56 proc. mandatów. Rośnie znaczenie liberałów. Chadecja i socjaldemokraci będą ich potrzebowali, by kontrolować większość bezwzględną – obecnie mają 55 proc. mandatów, zapowiada się, że otrzymają około 44-45 proc. mandatów.

Zaś liberałowie zwiększą stan posiadania, przede wszystkim dlatego, że najprawdopodobniej sprzymierzą się z partią prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Według prognoz mogą uzyskać około 100 mandatów. Poza tym wzmocni ich sukces wyborczy: będą jedyną z trzech głównych partii, które w tych wyborach wypadną lepiej niż w poprzednich.

Wiele mówi się obecnie o wzroście znaczenia sił eurosceptycznych.

Kolejna zmiana, jaka szykuje się w Parlamencie Europejskim, to właśnie wzmocnienie skrzydła określanego jako eurosceptyczne. Chodzi o partie, które odnoszą się dość krytycznie do Unii Europejskiej w takim stanie, w jakim ona obecnie jest.

REKLAMA

Następuje konsolidacja obozu eurosceptycznego. Główną rolę w tym procesie odgrywa obecnie Matteo Salvini, lider Ligi, wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych Włoch. Cieszy się bardzo silną pozycją we Włoszech. Jego partia, Liga, będzie miała najpewniej bardzo mocną delegację w Parlamencie Europejskim. Może to być około 30 posłów.

Salvini chciałby stworzyć dużą grupę polityczną w Parlamencie Europejskim. Posłowie z jego partii współpracują już teraz ze Zjednoczeniem Narodowym (dawnym Frontem Narodowym), partią Marine Le Pen i z holenderską Partią Wolności. Salvini zmierza do tego, by poszerzyć tę grupę, wciągnąć do współpracy inne partie. W tej chwili Matteo Salvini ma wstępną deklarację współpracy od partii Alternatywa dla Niemiec, która będzie miała około 12 posłów. Salvini chciałby także przekonać do współpracy Brytyjczyków. Brytyjscy eurosceptycy zasiadają teraz w innej grupie politycznej. Negocjuje także z premierem Węgier Viktorem Orbanem, który może opuścić grupę chadecką i przenieść się do innej.

Jeśli ten proces konsolidacji przebiegnie zgodnie z jego oczekiwaniami, to znaczy Salvini przyciągnie do swego sojuszu Brytyjczyków i przekona Orbana, wówczas może stworzyć grupę liczącą ponad 100 posłów. Może to być nawet trzecia co do wielkości grupa, może zdystansować nawet liberałów pod względem liczebności w PE.

Jest jednak wiele znaków zapytania. Na przykład, co zrobią Brytyjczycy? W tej chwili współpracują bowiem z inną partią włoską, z Ruchem Pięciu Gwiazd Luigiego Di Maio. Co prawda, ta współpraca jest jednak raczej techniczna, celem tego sojuszu było stworzenie wspólnej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim, która wiąże się z różnymi przywilejami natury technicznej (więcej środków na prowadzenie działalności, więcej czasu w debatach parlamentarnych).

REKLAMA

Nie wiemy, czy Orban i Brytyjczycy zdecydują się na współpracę z Matteo Salvinim. Teoretycznie jednak, istnieje możliwość, że grupa eurosceptyczna będzie trzecia pod względem liczebności. Byłby to sukces o dużym znaczeniu symbolicznym. Pokazywałby, że myślenie krytyczne wobec UE zyskuje zwolenników. Jednak nie przełoży się to raczej na wzrost wpływów tych partii. Pozostaną one w mniejszości, nie mają raczej zdolności koalicyjnej, więc będą mieli bardzo ograniczone możliwości wpływu na proces wyboru kluczowych przedstawicieli Unii Europejskiej, który nastąpi po wyborach, a później na decyzje PE.

Dzięki sukcesowi na arenie europejskiej – stworzeniu dużej grupy politycznej w PE – Salvini  mógłby wzmocnić swoją pozycję we włoskiej polityce wewnętrznej.

Liderka Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen miała także własny objazd po Europie. Działa na własną rękę czy w ramach wspólnego frontu z Salvinim?

Działa w ramach wspólnego frontu. Między Marine Le Pen i Matteo Salvinim jest oczywiście pewna rywalizacja. Każde z nich ma ambicje, żeby być najważniejszą osobą w tym zgrupowaniu. W czasie poprzednich wyborów do Parlamentu Europejskiego pięć lat temu to Le Pen była zdecydowaną liderką. Jej partia wygrała wybory we Francji. Wprowadziła do Parlamentu Europejskiego ponad 20 eurodeputowanych.

Wówczas Le Pen była centralną postacią ruchu krytycznego wobec Unii Europejskiej. Teraz się to zmienia. Salvini ma mocniejszą pozycję we Włoszech. Jest de facto szefem rządu. Jest teraz główną postacią ruchu eurosceptycznego. Obecnie partie Le Pen i Salviniego są w jednej grupie politycznej w Parlamencie Europejskim. Współpracują i starają się ją rozbudować, właśnie poprzez objazdy po Europie, poprzez kontakty z partiami, które mogłyby z nimi współpracować. Mają nadzieję, że poprzez takie działania wzmocnią też swoich zwolenników w innych krajach i to się przełoży na większą liczbę posłów.

REKLAMA

Co jeszcze mówią nam prognozy i badania?

Kolejnym elementem, który pojawia się w niektórych badaniach, jest to, że wielu wyborców w państwach Unii Europejskiej jest niezdecydowanych.

Ich decyzje mogą wpłynąć na prognozowane wyniki.

Trudno zakładać, że w każdym kraju nastąpi zwrot w dokładnie tę samą stronę i niezdecydowani wyborcy akurat poprą eurosceptyków albo przeciwnie, europejski status quo.

Prawdopodobne jest to, że niezdecydowani wyborcy podzielą się mniej więcej równomiernie między różne partie i ostateczne wyniki wyborów będą podobne do prognoz. Jednak należy wziąć pod uwagę fakt, że niezdecydowani to dość znaczna grupa wyborców. Ta okoliczność może spowodować niekoniecznie na poziomie UE, co na poziomie poszczególnych państw, pewne dość nieoczekiwane odstępstwa od prognoz.

Gdy patrzy się na większe państwa Unii Europejskiej, trudno wyróżnić trend wspólny dla nich wszystkich. Z jednej strony mamy Włochy, gdzie dominują partie krytyczne wobec Unii Europejskiej. Z drugiej strony w Hiszpanii na czele jest Partia Socjalistyczna, która niedawno wygrała wybory parlamentarne, ma ona zdecydowanie pozytywny stosunek do zacieśnienia integracji. Z kolei w Wielkiej Brytanii wybór determinuje stosunek do brexitu.

REKLAMA

We Francji zaś mamy mocną rywalizację między silnie prounijną partią Emmanuela Macrona a eurosceptycznym Zjednoczeniem Narodowym. Obecnie poparcie dla nich obu jest na bardzo podobnym poziomie. Trudno przewidzieć, kto wygra.

Obecnie jednak wydaje się, że wybory do Parlamentu Europejskiego nie przyniosą trzęsienia ziemi?

Prognozy prowadzą nas do konkluzji, że to raczej będzie kontynuacja status quo. Główne siły polityczne, które w tej chwili dominują w polityce europejskiej, będą również dominować po wyborach. Wiele jeszcze zależy od tego, w jaki sposób będzie przebiegał proces wyboru, obsadzenia najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej.

To również kwestia, nad którą wszyscy się intensywnie zastanawiają. Bardzo wiele od tego zależy.

Mamy dwa scenariusze. Jeden z nich zakłada, że trójpartyjne proeuropejskie centrum dojdzie do szybkiego porozumienia, zmobilizowane przez dość dobry wynik eurosceptyków. Chodzi przede wszystkim o wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Drugi scenariusz zakłada, że trzy partie centrum nie będą mogły się porozumieć i będziemy mieli przedłużające się spory dotyczące obsady stanowisk, a może nawet obecna Komisja Europejska będzie musiała nieco dłużej pełnić swoje obowiązki. Nowy szef KE musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski większością bezwzględną. Jeśli zaś nie zostanie obsadzone stanowisko szefa KE i nowa KE nie zostanie zatwierdzona przez parlament, to obecna będzie musiała kontynuować prace. Teoretycznie nowa KE powinna zacząć działać od listopada.

REKLAMA

Trzy rodziny partyjne, chadecy, socjaldemokraci i liberałowie muszą jednak zawrzeć szersze porozumienie, dotyczące nie tylko szefa Komisji, ale także stanowiska szefa Rady Europejskiej i Wysokiego Przedstawiciela Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. To trzy najważniejsze stanowiska.

Typowani są faworyci. Wydaje się, że Manfred Weber ma największe szanse, by zostać szefem Komisji Europejskiej?

Powiedzmy tak: jest oficjalnym kandydatem partii chadeckiej, która najprawdopodobniej wygra wybory. Na pewno jego kandydatura będzie przedmiotem obrad Rady Europejskiej. Nie jest to jednak ktoś, kto może być pewien otrzymania tego stanowiska. Jest to najbardziej prawdopodobny pośród wysuwanych kandydatów, jednak wciąż jeszcze jest wiele różnych możliwości.

Przeciwko Weberowi przemawiają trzy czynniki. Po pierwsze, szefowie państw i rządów mają chęć zakwestionować system tzw. wiodących kandydatów (Spitzenkandidaten), bo on ogranicza ich kompetencje, w pewnym sensie narzuca im kandydata, a oni woleliby go wybierać we własnym gronie. Można odnieść wrażenie, że będą dążyć do wyboru kogoś innego, żeby ten system zakwestionować i ostatecznie wyeliminować, bo nie ma on jednoznacznych podstaw traktatowych. Mechanizm Spitzenkandidaten to wynik rozszerzającej interpretacji traktatu przez kilka frakcji w Parlamencie Europejskim.

Drugi czynnik, który działa przeciwko Weberowi, to ograniczone doświadczenie. Trzech poprzednich szefów Komisji Europejskich to byli premierzy w swoich krajach, byli to zawodnicy ciężkiej wagi politycznej. Manfred Weber ma jedynie doświadczenie w Parlamencie Europejskim. W oczach grupy państw członkowskich to niewystarczające doświadczenie.

REKLAMA

Po trzecie, można odnieść wrażenie, że Manfred Weber nie jest idealnym kandydatem, który mógłby ucieleśniać porozumienie między trzema grupami politycznymi w PE. Jest reprezentantem konserwatywnego skrzydła partii chadeckiej, w związku z tym jest dość trudnym kandydatem do zaakceptowania przez socjaldemokratów. Wszystko jednak będzie zależało od szerszego porozumienia. Socjaldemokraci mogą poprzeć Manfreda Webera, jeśli w ramach pakietu podziału stanowisk także coś dostaną.

Czy ktoś może być wysunięty zamiast Manfreda Webera?

Jak najbardziej. Jeśli Rada Europejska albo Parlament Europejski nie zaakceptują kandydatów wysuniętych do tej pory przez frakcje, wówczas trzeba będzie szukać kolejnych.

Wszystko jest wciąż możliwe?

Szefem Komisji Europejskiej będzie osoba, która wywodzi się z jednej z trzech rodzin politycznych – chadeków, socjaldemokratów, liberałów.

Nie widać szans, by przewodniczący KE wywodził się z partii Zielonych lub z frakcji konserwatywnej, która, notabene, też ma swojego kandydata, Czecha, Jana Zahradila. Jednak jest mało prawdopodobne, by Zahradil mógł zostać szefem Komisji Europejskiej, gdyż nie zbuduje koalicji, która mogłaby go poprzeć.

REKLAMA

Weber z pewnością ma szansę na obsadę stanowiska szefa KE, ale trzeba przy tym powiedzieć, że pewne szanse ma także Frans Timmermans.

Mówi się o wysokim stanowisku unijnym dla kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

To prawda, ale w jej przypadku mowa byłaby o przewodniczeniu Radzie Europejskiej. Jej doświadczenie predestynuje ją do tego stanowiska. Szefem Komisji Europejskiej nie musi być były premier, może być ktoś z dużym doświadczeniem międzynarodowym. Jednak trudno sobie wyobrazić, by szefem Rady Europejskiej była osoba, która nie była prezydentem, premierem.

Czy typuje się kandydatów na stanowisko szefa dyplomacji UE i szefa Rady Europejskiej?

W przypadku szefa Rady Europejskiej mówi się o Angeli Merkel. Wymieniany jest premier Holandii Mark Rutte, a także premierzy Danii, Finlandii i Portugalii.

A szef unijnej dyplomacji?

O tym mówi się najmniej. Jeszcze parę miesięcy temu mówiło się, że jeśli Weber zostanie szefem KE, to wtedy socjaldemokrata Frans Timmermans mógłby zostać Wysokim Przedstawicielem UE ds. Zagranicznych. To dość prawdopodobne, że właśnie to stanowisko obejmie socjaldemokrata. Na razie jednak mało się o tym mówi. Uwaga koncentruje się na kandydatach na szefa Komisji Europejskiej, przede wszystkim ze względu na to, że wysunięci zostali tzw. wiodący kandydaci.

REKLAMA

Na obsadzenie czeka też stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

To jest stanowisko mniej eksponowane i łączące się z mniejszym wpływem na politykę europejską. O tym się mniej mówi. Poza tym dotychczas dwie główne grupy dzieliły się w ten sposób, że przedstawiciel każdej z nich sprawował funkcję przez połowę kadencji, 2,5 roku.

Tym razem może być tak samo, choć w ramach porozumień powyborczych liberałowie mogą otrzymać tutaj także coś dla siebie.

Prognozy jednak prowadzą nas do przypuszczeń, że Komisja Europejska będzie nieco inna niż dotychczas.

Tak, stanowiska poszczególnych komisarzy są obsadzane w ramach negocjacji między nowym przewodniczącym KE i państwami członkowskimi, które nominują swoich kandydatów. Potem całą komisję musi zatwierdzić Parlament Europejski.

Być może część obecnych komisarzy zostanie. Jednak większość z nich to będą nowe twarze. Trzeba pamiętać, że rządy, które mają opinię krytycznych wobec status quo, czyli rząd Węgier, Włoch, wytypują także swoich komisarzy. Dlatego na pewno Komisja Europejska trochę się zmieni. Będzie bardziej różnorodna politycznie.

REKLAMA

Będzie odbijać zróżnicowanie polityczne państw członkowskich. Będą w niej oczywiście przedstawiciele nie tylko trzech głównych rodzin politycznych, ale też innych partii rządzących w państwach europejskich.

Ale zmiany nie będą gwałtowne.

Nie spodziewałbym się gwałtownych zmian. Zapewne trzy główne rodziny polityczne porozumieją się w sprawie stanowisk, ale potem gdy zacznie się codzienność unijna, nie zawsze muszą się porozumieć co do wszystkich problemów politycznych. W niektórych kwestiach trudno będzie o kompromis. Tym różnicom jednak będziemy zapewne przyglądać się bliżej nieco później.

Dziękuję za rozmowę. 

Z dr. Melchiorem Szczepanikiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej