Chłodno czy z pazurem? Politolodzy o debacie

"Kandydaci trochę nadali debacie polityczyny pazur” – ocenia dr Anna Materska. Tymczasem o chłodnej atmosferze debaty mówi inny politolog, Rafał Chwedoruk. Ryzykuje nawet stwierdzenie, że nie wpłynie na wynik wyborów, za to wyborcy mają teraz "jeszcze większy chaos w głowach".

2010-06-27, 23:02

Chłodno  czy z pazurem? Politolodzy o debacie


"Debata podobała mi się, mimo że byłam sceptycznie nastawiona do takiej formuły wypowiadania się na zadane przez dziennikarzy pytania. Kandydaci trochę wyszli poza przyjętą konwencję i trochę nadali debacie polityczny pazur" - powiedziała Anna Materska-Sosnowska z Uniwersytetu Warszawskiego.

Ekspertka podkreśliła, że pozytywnie zaskoczył ją Komorowski, który - jak oceniła - nie wypadał dobrze w takich sytuacjach.

"Bez podlizywania"

Zdaniem politolog, Komorowski zręcznie wykorzystał hasło PiS o "Polsce solidarnej". Zauważyła też, że w kwestii in vitro Komorowski "nie podlizywał się lewicy, ale też nie odciął się od korzeni katolickich, konserwatywnych, czyli nie może być ani nakazu, ani zakazu".

REKLAMA

Spokojny lider PiS

Materska-Sosnowska przyznała, że Kaczyński był "spokojny, stonowany, bez pochopnego unoszenia się, nie dawał się wyprowadzić z równowagi". "Myślę, że parę razy mógł bardziej punktować przeciwnika, a nie powtarzać okrągłe zdania. Trochę za bardzo trzymał się przyjętej koncepcji" - zaznaczyła.

Za pozytywne ze strony Kaczyńskiego politolog uznała niewykorzystywanie w debacie tragedii smoleńskiej, a za minus - brak kontry w sytuacji atakowania przez rywala prezydentury jego brata.

Bez zwyciężcy

W debacie kandydatów na prezydenta nie było wyraźnego zwycięzcy - uważa warszawski politolog dr Rafał Chwedoruk. Jego zdaniem temperatura debaty "była generalnie niska".

"Gdybym miał użyć terminologii piłkarskiej, to było 0:0. No, przy dużej dozie tolerancji dla uczestników 1:1. Absolutnie moim zdaniem nikt nie był tutaj wyraźnym zwycięzcą" - powiedział  politolog.

REKLAMA

Jego zdaniem w kwestiach polityki międzynarodowej lepszy był Bronisław Komorowski. "Z większą swobodą i swadą mówił na ten temat, co nie znaczy, że ta wizja była spójna" - powiedział Chwedoruk dodając, że w kwestiach polityki wewnętrznej lekką przewagę miał z kolei Jarosław Kaczyński. "To on jak gdyby narzucał tematy" - wyjaśnił.

Do wszystkich czy do grup wyborców

"To, co mogło zwrócić moją uwagę, to fakt, że Bronisław Komorowski mówił jakby do wszystkich, co było bardzo znamienne. Natomiast Jarosław Kaczyński kierował się ku wyraźnie zdecydowanym segmentom wyborców: np. pracownikom najemnym czy mieszkańcom mniej zamożnych regionów itd. To była wyraźna różnica" - powiedział Chwedoruk.

Jak wyjaśnił politolog, odniósł on wrażenie, że po niedzielnej debacie ktoś, kto nie miał wyraźnych sympatii, ma "jeszcze większy chaos w głowie".

A teraz "chaos w głowach"

Zdaniem Chwedoruka, temperatura niedzielnego sporu "była generalnie niska". "A jeśli tak, to nie oczekujmy fajerwerków po środowym spotkaniu. Być może ta środowa debata będzie taką troszeczkę wyostrzoną wersją tej niedzielnej" - dodał.

REKLAMA

Zdaniem Chwedoruka, jeśli środowa debata będzie wyglądała podobnie do niedzielnej, to nie wpłyną one niemal w ogóle na wynik wyborów. "I może to być większym problemem dla Komorowskiego niż dla Kaczyńskiego, bo Kaczyński ma swój sprecyzowany elektorat i ten elektorat w absolutnej większości pójdzie do urn, on jest zmobilizowany. Natomiast elektorat Komorowskiego jest inny: nie tak bardzo utożsamiający się ze swoją partią, mający liczne pobocza, ludzi luźno, okazjonalnie głosujących na PO" - powiedział politolog.

agkm, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej