"Może wywołać dwugłos w relacjach z USA". Senator PiS o spotkaniu Grodzki-Pelosi

Marszałek Senatu odbył "półprywatne" spotkanie z przewodniczącą Izby Reprezentantów USA. Politycy PiS krytykują decyzję Tomasza Grodzkiego i zarzucają mu samowolę w polityce zagranicznej. - To co robi marszałek Senatu zaczyna wymykać się z dobrego obyczaju politycznego - mówi portalowi PolskieRadio24.pl senator PiS Marek Pęk. Z kolei eksperci są zdania, że nie należy przywiązywać dużej wagi do tego spotkania.

2020-01-21, 19:00

"Może wywołać dwugłos w relacjach z USA". Senator PiS o spotkaniu Grodzki-Pelosi

Do Polski przyleciała we wtorek Nancy Pelosi, speakerka amerykańskiej Izby Reprezentantów, która jest izbą niższą Kongresu USA. Wspólnie z marszałkami Sejmu i Senatu, Elżbietą Witek i Tomaszem Gordzkim złożyła wieńce przed Ścianą Straceń, oddając w ten sposób hołd ofiarom Holokaustu. Pelosi odbyła też "półprywatne" spotkanie z marszałkiem Senatu.

Powiązany Artykuł

andriejew grodzki 1200 twitter.jpg
Marszałek Senatu chciał odnowy kontaktów z Rosją. Jest notatka ze spotkania Grodzki-Andriejew

Tomasz Grodzki powiedział wczoraj w Radiu ZET, że z inicjatywą spotkania wyszła strona amerykańska. - Żeby było ściśle i jasno: to nie ja chcę się spotkać, tylko pani Nancy Pelosi chce się spotkać ze mną. Jest to dla mnie zaszczyt, że kobieta, która według wielu uchodzi za drugą najpotężniejszą kobietę na świecie po pani kanclerz Merkel, chciałaby porozmawiać z marszałkiem polskiego Senatu - tłumaczył Grodzki. - Pomijając już fakt, że pani Nancy Pelosi jest kobietą, ja jestem mężczyzną i dżentelmeneria nakazuje odpowiedzieć na takie zaproszenie - dodał marszałek Senatu, który nie potrafił powiedzieć, co będzie tematem spotkania i stwierdził, że jest otwarty na agendę, którą zaproponuje strona amerykańska.

Senator PiS-u: to może wywołać dwugłos w relacjach z USA

Marszałka Senatu krytykują w tej sprawie politycy Prawa i Sprawiedliwości. - Nie powinien spotykać się z Nancy Pelosi na prywatnym, nieformalnym spotkaniu. Wiemy, że obecna przewodnicząca Izby Reprezentantów prowadzi mocny, polityczny spór z prezydentem Donaldem Trumpem. Spotkanie może zostać odebrane jako mieszanie się Polski w wewnętrzne sprawy w USA i wywołać dwugłos w relacjach z naszym sojusznikiem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl senator PiS-u Marek Pęk.

Spór, o którym mówi senator partii rządzącej dotyczy próby usunięcia z urzędu prezydenta USA Donalda Trumpa. W ubiegłym miesiącu Izba Reprezentantów, w której większość mają Demokraci, a których jedną z liderek jest Nancy Pelosi, przegłosowała dwa artykułu impeachmentu, zarzucając Trumpowi nadużycie władzy i utrudnianie pracy Kongresu. Tym samym prezydent USA został postawiony w stan oskarżenia. Nancy Pelosi należy do grona zażartych krytyków polityki Donalda Trumpa i zwolenników zastosowania wobec niego procedury impeachmentu.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

grodzki 1200 pap.jpg
Spotkanie Grodzki-Andriejew. Marszałek Senatu: w tej sprawie używa się kłamstw

Opozycja: sojusznicy niepokoją się stanem demokracji

Decyzji marszałka Senatu bronią jednak politycy opozycji. - To spotkanie jest potrzebne. Zarówno Izba Reprezentantów USA, jak Senat RP muszą się mierzyć z kryzysami związanymi z praworządnością i obroną wartości demokratycznych - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. W ocenie posła PO obecna większość w Izbie Reprezentantów, która należy do Partii Demokratycznej jest zaniepokojona reformą sądownictwa w Polsce, o czym świadczy list dwójki kongresmenów USA do prezydenta Andrzeja Dudy. We wspomnianym piśmie stwierdzają oni m.in., że ustawy dyscyplinujące sędziów stanowią zagrożenie dla instytucji demokratycznych.

- To jest naturalne, że nasi najważniejsi sojusznicy z NATO niepokoją się stanem demokracji w Polsce i chcą zasięgnąć języka u źródła, a mianowicie u marszałka Senatu, który jest traktowany jako jeden liderów demokratycznej Polski - tłumaczy poseł Szczerba.

Z tymi argumentami nie zgadza się senator Pęk. - To jest próba narzucenia pewnej narracji. Stanowisko dwóch kongresmenów, w dodatku związanych z partią, która jest w opozycji, nie jest stanowiskiem całego państwa. Dlatego nie należy przypisywać temu szczególnej rangi. Dla przeciwwagi zwróćmy uwagę na to, ilu przedstawicieli Izby Reprezentantów nie napisało listu w tej sprawie - mówi senator PiS. (Izba Reprezentantów liczy 435 osób, w tym 235 z ramienia Demokratów). W jego ocenie o spotkanie z Nancy Pelosi z pewnością zabiegało otoczenie polityczne marszałka Grodzkiego, który próbuje zbudować wielką otoczkę wokół tego wydarzenia.

- To jest taki teatr, którego celem jest podkreślenie wagi ośrodka władzy, jakim stał się Senat. Nie mam wątpliwości, że to panu marszałkowi i polskiej opozycji zależało na tym spotkaniu. Od 5 lat obserwujemy, że używają oni tego narzędzia w postaci formalnych i nieformalnych kontaktów do tego, żeby prowadzić walkę z demokratycznie wybranym rządem i większością parlamentarną w Sejmie - tłumaczy Pęk. - To jest niedopuszczalne i szkodliwe dla Polski - dodaje.

REKLAMA

Ekspert: Pelosi nie ma żadnej władzy

W podobnym tonie wypowiada się część ekspertów. W ocenie Artura Wróblewskiego, politologa i amerykanisty z Uczelni Łazarskiego spotkanie Grodzki-Pelosi wpisuje się w strategię wizerunkową polskiej opozycji. - Starają się zjednać jak największą liczbę zagranicznych polityków lub przynajmniej sfotografować się z nimi po to, aby wywołać wrażenie wśród wyborców - tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio24.pl. Zdaniem Wróblewskiego spotkanie Grodzki-Pelosi ma jednak "charakter jedynie propagandowy" i nie należy spodziewać się po nim konsekwencji praktycznych, np. wpłynięcia na pogorszenie sojuszu polsko-amerykańskiego.

- Nancy Pelosi jest liderką amerykańskiej opozycji, która ma większość w Izbie Reprezentantów. W USA występuje jednak systemem czysto prezydencki, co oznacza, że realna władza należy do prezydenta i Republikanów, a nie Demokratów, których reprezentuje Pelosi. Ona może podzielić stanowisko opozycji, ale nie będzie miało to żadnego wpływu na zmianę stosunku amerykańskich władz do polskiego rządu - wyjaśnia Wróblewski, który odnosi się również do wypowiedzi marszałka Senatu, w który nie zgodził się też ze stwierdzeniem marszałka Senatu, że Nancy Pelosi jest "drugą najpotężniejszą kobietą na świecie".

- To już jest megalomania. Najważniejszymi kobietami na świecie są te, które sprawują realną władzę i rządzą. Natomiast Nancy Pelosi, z całym szacunkiem dla niej, jest tylko liderką opozycji w USA. Trzeba ważyć proporcje - dodaje amerykanista.

Z kolei dr hab. Piotr Borowiec, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że nie ma przeciwwskazań do spotkania Grodzki-Pelosi, ale nie należy przypisywać mu szczególnej rangi. - To spotkanie ma charakter czysto polityczny. W żaden sposób nie zaszkodzi relacjom polsko-amerykańskim, nawet jeśli poruszone zostaną na nim tematy krajowe, ponieważ w sprawach polityki zagranicznej opozycja i rząd mają podobne stanowisko i uznają USA za kluczowego sojusznika - tłumaczy ekspert UJ. 

REKLAMA

Błędna strategia opozycji

W ocenie politologa z Uczelni Łazarskiego spotkanie to może nawet spotkać się z pewnym niezrozumieniem ze strony amerykańskiej i negatywnie wpłynąć na postrzeganie polskiej opozycji. - Decyzja marszałka Grodzkiego o tym, żeby spotkać się i ubolewać nad polskim rządem podważa autorytet naszego kraju. W USA takie zachowanie jest postrzegane jako egzotyczne. Nikomu w Ameryce nie przyszłoby do głowy, żeby rozgrywać politykę wewnętrzną zagranicą i skarżyć się tam na własny rząd - tłumaczy ekspert. Politolog Uczelni Łazarskiego dodaje, że z punktu widzenia Amerykanów jedyną drogą do wpływania na demokratyczny rząd jest wygranie wyborów i przejęcie władzy.

- Polska opozycja nie wykorzystuje tej ścieżki tylko, odwołuje się do zagranicznych instancji po to, aby osłabić polski rząd. Amerykanie to widzą i uważają, że stawia nas to po stronie niezbyt poważnych państw - mówi politolog.

Samowola marszałka Senatu

Zdaniem senatora Pęka z Prawa i Sprawiedliwości spotkanie z Nancy Pelosi wpisuje się w szereg działań podejmowanych w ostatnim czasie przez marszałka Senatu, które świadczą o jego samowoli w polityce zagranicznej. - To jest kolejny przykład, próby wykreowania drugiego, alternatywnego ośrodka władzy zagranicznej - tłumaczy Pęk, który przypomina, że zgodnie z polską Konstytucją, politykę zagraniczną kształtuje rząd w porozumieniu z Prezydentem. - Marszałek Senatu ma tutaj niewielkie uprawnienia, na poziomie dyplomacji parlamentarnej - dodaje senator PiS-u.

Przykładem takiej samowoli marszałka Grodzkiego w polityce zagranicznej może być, między innymi zaproszenie do Polski członków Komisji Weneckiej czy też wizyta w Brukseli w celu spotkania z wiceszefową Komisji Europejskiej Vierą Yourovą. Senator Pęk do tej listy dopisuje jeszcze spotkanie z ambasadorem Rosji od którego zdystansowało się polskie MSZ. - Przypomnę, że bezpośrednio po nim nastąpił kłamliwy atak władz rosyjskich na dobre imię Polski. Sprawa ta najlepiej pokazuje do czego może prowadzić brak koordynacji działań w polityce międzynarodowej i chęć wybicia się marszałka Senatu "na niepodległość" - komentuje senator PiS-u.

REKLAMA

W obronie marszałka Senatu stają politycy opozycji. - Nie skorzystanie z zaproszenia na spotkanie z panią Pelosi byłoby nieuprzejmością - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. Polityk PO broni też działań marszałka Senatu na arenie międzynarodowej. W jego ocenie ma on prawo spotykać się z przedstawicielami innych państw. - To wchodzi w zakres jego zadań. Marszałek Senatu reprezentuje izbę na zewnątrz - tłumaczy Szczerba.

- Do reprezentowania Izby na zewnątrz, ale nie do samodzielnego uprawiania polityki zagranicznej - odpowiada senator Pęk. - Jako wicemarszałek brałem udział w polityce na poziomie parlamentarnym. Wszystkie spotkania były koordynowane przez ministerstwo spraw zagranicznych. Tymczasem pan marszałek Grodzki uprawia prywatną politykę. To jest bardzo niebezpieczne dla państwa. To co robi pan marszałek zaczyna wymykać się z dobrego obyczaju - dodaje senator Pęk.

MF, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej