Kandydaci opozycji chcą przesunięcia daty wyborów. Czy są podstawy prawne?
Prezydent, premier i politycy PiS zgodnie stwierdzają, że nie ma konieczności przesunięcia majowych wyborów prezydenckich na inny termin. O potrzebie zmiany daty głosowania mówi część polityków opozycji, a sami kandydaci są w tej sprawie podzieleni. Czy istnieją podstawy prawne do podjęcia takiej decyzji?
2020-03-16, 20:45
Z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa i w trosce o zdrowie obywateli, wszyscy kandydaci ubiegający się o najważniejszy urząd w państwie czasowo zawiesili spotkania z wyborcami. Kampania prezydencka przeniosła się do Internetu i mediów tradycyjnych. Część kandydatów przyznaje, że obecna sytuacja nie sprzyja zabieganiu o głosy wyborców i przekonuje, że należałoby przesunąć datę wyborów. W tym gronie są m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia czy Robert Biedroń.
Kto chce przełożenia wyborów?
- Nie da się realnie dokonać wyborów w takiej atmosferze - uważa kandydat PSL na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, który już w weekend przekonywał, że jak najszybciej powinna zapaść decyzja o przesunięciu wyborów. Dziś do grupy zwolenników przełożenia wyborów dołączył także Szymon Hołownia.
- Nie skompletujemy za tych kilka tygodni obsady komisji wyborczych. Frekwencja, za te niespełna dwa miesiące, wyniesie może kilkanaście procent. Mielibyśmy więc w Polsce wyborczą wydmuszkę. I taki też potem mandat nowego prezydenta. Pusty - bez treści, bez wagi - tłumaczył Hołownia, który ogłosił dziś zawieszenie agitacji wyborczej. W jego ocenie za narzędzie do przełożenia wyborów powinno posłużyć ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
O potrzebie przełożenia wyborów mówi także kandydat Lewicy Robert Biedroń. - De facto kampanii prezydenckiej nie ma, chociaż teoretycznie ona jest - w związku z tym trzeba na poważnie zastanowić się i podjąć działania, czy nie zawiesić kampanii, czy nie przesunąć terminu wyborów, ale tę decyzję musimy podjąć wspólnie, ponad podziałami, podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego - powiedział dziś kandydat Lewicy.
REKLAMA
Prezydent i kandydatka KO innego zdania
Odmienne stanowisko w tej sprawie zajmują urzędujący prezydent, rząd i politycy PiS. - Działamy bardzo rozważnie. Nie ma w tej chwili żadnego wniosku o to, żeby wprowadzić stan wyjątkowy. W związku z tym na razie w ogóle o tym nie mówimy. Obserwujemy rozwój sytuacji bacznie. Jesteśmy gotowi na wszelkie potrzebne, ale rozsądne rozwiązania - powiedział Andrzej Duda zapytany o tę kwestię przez dziennikarzy. Urzędujący prezydent dodał, że termin wyborów jest jeszcze odległy i zwrócił uwagę na to, że przesunięcie ich daty jest możliwe tylko wtedy, gdy konieczne byłoby wprowadzenie stanów nadzwyczajnych.
Także premier Mateusz Morawiecki uważa, że przesunięcie daty wyborów nie jest konieczne. - Wiemy, że we Francji na przykład odbyły się wybory samorządowe i Francja dzisiaj jest w innym stanie niż Polska. A więc nie mamy takich planów na chwilę obecną - oświadczył dziś szef rządu zapytany o tę kwestię przez dziennikarzy. Premierowi wtórują prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości, jak na przykład szef komitetu wykonawczego partii Krzysztof Sobolewski.
Powiązany Artykuł
Francja: wybory samorządowe w cieniu koronawirusa. "Przebieg był perfekcyjny"
- Nie ma obecnie podstaw do zmiany terminu wyborów. Nikt nie planuje wprowadzenia rozwiązań, które umożliwiałyby ich przesunięcie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Sobolewski. Przewodniczący komitetu wykonawczego PiS zauważa, że zgodnie z polską Konstytucją, podstawą prawną do przesunięcia wyborów są przepisy o stanach nadzwyczajnych, ale na razie nie występują w jego ocenie przesłanki do ich wprowadzenia.
REKLAMA
Powodu do przełożenia wyborów prezydenckich nie widzi także Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka KO na prezydenta. - Przesunięcie wyborów to nie jest dobry pomysł, tym bardziej że ja uważam, że jak najszybciej w Pałacu Prezydenckim powinna być inna osoba, która będzie niezależna, będzie słuchała Polaków i starała się podejmować działania - oświadczyła Małgorzata Kidawa-Błońska w TVN24.
Kandydatka KO mówi "nie", a politycy PO "tak"
Innego zdania są jednak popierający Kidawę-Błońską politycy PO. Wśród nich jest m.in. były premier Donald Tusk, który dał temu wyraz w mediach społecznościowych. "Epidemia wymaga solidarności i jedności. Kampania to konkurencja, wzajemna krytyka, wręcz walka. Epidemia WYKLUCZA kampanię. Wniosek jest jeden: trzeba przełożyć wybory. Za zgodą wszystkich" napisał na Twitterze były szef PO.
W podobnym tonie wypowiadają się również inni politycy Koalicji Obywatelskiej. O przełożenie wyborów zaapelowali na łamach portalu Onet parlamentarzyści KO, senator Kazimierz Ujazdowski i poseł Paweł Zalewski. - Bezpieczeństwo obywateli i respekt dla naszych praw konstytucyjnych przemawiają za odłożeniem w czasie wyborów prezydenckich. (…) Nie mamy wątpliwości, że dobro publiczne przemawia za odłożeniem w czasie wyborów prezydenckich. (…) Nakazem chwili jest zaniechanie działań arbitralnych. Dotyczy to także formuły, w jakiej powinna zostać podjęta w tym tygodniu decyzja o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i tym samym o przełożeniu wyborów - stwierdzili zgodnie obaj parlamentarzyści.
Z kolei posłanka KO Barbara Nowacka wyraziła na antenie TVN24 wątpliwość dotyczącą tego, czy wybory będą równo dostępne i bezpieczne. - Przecież doskonale wszyscy wiemy, jak wygląda dziś sytuacja, jak wiele osób po prostu nie będzie mogło lub chciało wziąć udziału w wyborach, jeżeli sytuacja będzie się rozwijała tak, jak wszędzie na świecie - powiedziała posłanka KO. Zasadnicze pytanie dotyczy tego, czy są dziś podstawy prawne do przesunięcia wyborów?
REKLAMA
Konstytucja a zmiana daty wyborów
Zgodnie z polską Konstytucją podstawą prawną do przesunięcia daty wyborów są przepisy o stanach nadzwyczajnych. Ustawa zasadnicza wyróżnia ich trzy: stan wojenny, stan wyjątkowy i stan klęski żywiołowej. O wprowadzeniu pierwszego ze wspomnianych nie ma mowy, ponieważ zarządza się go w sytuacji zewnętrznego zagrożenia państwa, zbrojnej napaści na terytorium Polski lub gdy z umowy międzynarodowej wynikają zobowiązania do wspólnej obrony przeciwko agresji.
Przesłanką do wprowadzenia stanu wyjątkowego jest natomiast zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego. Z kolei podstawą do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej jest zapobieganie skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej, lub ich usunięcie. To właśnie ewentualne wprowadzenie któregoś z tych dwóch stanów mogłoby być podstawą do przesunięcia daty wyborów. Przepisy stwierdzają bowiem, że w czasie trwania obu stanów i 90 dni po ich zakończeniu nie można przeprowadzać wyborów. Przesunięcie terminu wyborów automatycznie oznacza wydłużenie kadencji organów, w tym przypadku prezydenta RP.
W ocenie prezydenta, rządu i popierającej ich większości parlamentarnej, w obecnej sytuacji nie zachodzą przesłanki, które dawałyby podstawy do wprowadzenia któregoś ze wspomnianych stanów. Należy pamiętać, że z wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego wiąże się ograniczenie pewnych praw obywatelskich, np. wolności działalności gospodarczej, wolności poruszania się i pobytu na terytorium RP, czy prawa do własności. Dlatego politycy PiS stoją na stanowisku, że nie należy wprowadzać go zbyt pochopnie.
Są podstawy prawne?
- Wprowadzenie stanu wyjątkowego lub klęski żywiołowej oznaczałoby ograniczenie pewnych praw obywatelskich. Jestem zaskoczony tym, że politycy PO, którzy na sztandarach mają hasła wolnościowe, domagają się ograniczenia tych praw - choć nie mu ku temu podstaw - tylko po to, aby przesunąć datę wyborów ze względu na spadające notowania ich kandydatki - mówi portalowi PolskieRadio24.pl szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Polityk partii rządzącej uważa, że opozycja mogłaby uczynić z tej decyzji swoje paliwo polityczne.
REKLAMA
Jeszcze niedawno politycy PO krytykowali to, że "ustawa koronawirusowa" zawiera zapisy rozszerzające uprawnienia władzy. Wyobraźmy sobie, co by się działo z ich strony, gdyby został wprowadzony stan wyjątkowy - dodaje Sobolewski.
Tymczasem politycy opozycji odpowiadają, że opowiadają za przesunięciem daty wyborów, bo obecnie kampania toczy się w nierównej walce. - Dzisiaj widzimy, że jedyną osobą, która efektywnie prowadzi kampanię wyborczą w Polsce, jest Andrzej Duda - stwierdził w RMF wiceprezydent Warszawy z KO Paweł Rabiej, zauważając, że ubiegający się o reelekcję prezydent jako urzędująca głowa państwa może podejmować w obecnej sytuacji różne aktywności.
Powiązany Artykuł
Wybory prezydenckie. Wzrosło poparcie dla Andrzeja Dudy, spadek notowań kandydatki PO
"Nie jątrzcie"
Prezydent Andrzej Duda podejmuje różne działania w związku z zagrożeniem epidemią koronawirusa w Polsce. M.in. spotkał się z ratownikami medycznymi, którym podziękował za pracę, z harcerzami, których poprosił o zaangażowanie i pomoc seniorom, czy przedstawicielami sektora finansowego, do których zwrócił się o stworzenie warunków do zawieszenia spłacania kredytów na co najmniej kilka miesięcy. Z tych działań prezydenta część opozycji robi wobec niego zarzut.
Szef kampanii kandydatki KO, europoseł PO Bartosz Arłukowicz stwierdził w TOK FM, że prezydent zachowuje się nieodpowiedzialnie. - Przecież Andrzej Duda nie podróżuje sam. Stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla innych ludzi. Może się zasłaniać, że wykonuje misję prezydencką. Ale panie prezydencie, misję to mają lekarze, służby i obywatele - powiedział Arłukowicz. W ocenie sztabowców urzędującego prezydenta tego typu retoryka wpisuje się "totalność" części opozycji.
REKLAMA
- Część opozycji, mam tu na myśli przede wszystkim polityków Platformy Obywatelskiej, krytykuje dziś prezydenta za to, że wykonuje swoje konstytucyjne obowiązki. Gdyby Andrzej Duda zaprzestał podejmowania tych działań i "schował się" w pałacu, to jestem przekonany, że ci sami politycy krytykowaliby go za bierność wobec zagrożenia związanego z koronawirusem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Sobolewski. Dlatego zwraca się do polityków opozycji z pewnym apelem. - Jeśli nie możecie, nie potraficie pomóc, to chociaż nie przeszkadzajcie i nie jątrzcie - dodaje przewodniczący komitetu wykonawczego PiS.
I tura wyborów prezydenckich odbędzie się 10 maja. O najważniejszy urząd w państwie ubiegają się między innymi obecny prezydent Andrzej Duda popierany przez PiS, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), europoseł Robert Biedroń (Lewica), prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz czy poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska więcej niż połowy ważnie oddanych głosów, to konieczne będzie przeprowadzenie II tury. Odbędzie się ona 24 maja.
MF, PolskieRadio24.pl
REKLAMA