Ambasador USA w Hiroszimie. "Po diabła tam jadą?"

Przedstawiciel Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy wziął udział w obchodach rocznicy zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę.

2010-08-06, 05:00

Ambasador USA w Hiroszimie. "Po diabła tam jadą?"
Hiroszimski Park Pokoju – grobowiec oraz Kopuła Bomby Atomowej czyli ruiny jednego z nielicznych murowanych budynków, które były w mieście w chwili ataku. Jest to budynek, który był najbliżej eksplozji i nie został całkowicie zniszczony. Ruiny pozostawiono jako pomnik.Foto: fot. Wikipedia

Amerykanie nie zamierzają jednak przepraszać Japończyków.

Japończycy wielokrotnie zapraszali przedstawicieli USA na uroczystości upamiętniające zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę, ale Amerykanie za każdym razem odmawiali. Tym razem zaproszenie zostało przyjęte, o czym poinformował rzecznik departamentu stanu Philip J. Crowley. „Nasz ambasador w Japonii John Roos weźmie udział w ceremonii pod Pomnikiem Pokoju w Hiroszimie by oddać hołd wszystkim ofiarom II wojny światowej".

Decyzję o udziale amerykańskiej delegacji w uroczystościach w Hiroszimie skrytykował syn generała Paula Tibbetsa - pilota bombowca Enola Gay, z którego zrzucono pierwszą w historii bombę atomową. Gene Tibbets powiedział telewizji Fox News, że wyjazd do Hiroszimy ambasadora USA jest ukrytą formą przeprosin. „Po diabła oni tam jadą" - pytał retorycznie Tibbets. Odpowiadając na te zarzuty, amerykański Departament Stanu oświadczył, że ambasador Roos nie będzie nikogo przepraszać i jego obecności na uroczystościach również nie można traktować jako przeprosin.

6 sierpnia mija 65 rocznica zrzucenia prze Stany Zjednoczone bomby atomowej na Hiroszimę. Ponad 2/3 Amerykanów uważa, decyzja o zrzuceniu atomu była słuszna.

REKLAMA

rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej