Fala powodziowa dociera do Odry. Znów będzie padać
Sytuacja powodziowa na Dolnym Śląsku stabilizuje się, jednak pod koniec tygodnia ma tam znów intensywnie padać.
2010-08-11, 19:29
W całym regionie trwają prace porządkowe. Na lubuskim odcinku Nysy Łużyckiej woda opada, fala powodziowa dociera do Odry.
Sytuacja na Dolnym Śląsku, dotkniętym w weekend przez powódź, stabilizuje się. Osobom, które ucierpiały w wyniku nawałnic, wypłacane są zasiłki do 6 tys. zł; na ten cel MSWiA przekazało już ponad 12 mln 240 tys. zł - poinformował w środę resort.
Na miejscu zniszczeń pracują inspektorzy nadzoru budowlanego - sprawdzają stan techniczny budynków, mostów i innych obiektów. W Bogatyni do rozbiórki zakwalifikowano 32 budynki, głównie jednorodzinne.
Sprzątanie po powodzi
W całym regionie trwają prace porządkowe. Usuwany jest gruz, szlam i inne zanieczyszczenia popowodziowe. Poszkodowanym przez powódź dostarczana jest woda pitna, żywność, a także środki czystości i higieny osobistej.
Według inspekcji sanitarnej, na zalanym obszarze nie ma obecnie żadnego zagrożenia sanitarnego i epidemiologicznego. Profilaktycznie mieszkańcom wydano jednak 1149 szczepionek przeciwtężcowych.
Bez prądu wciąż pozostaje 150 odbiorców; dojazd do zalanych miejscowości, m.in. Bogatyni, będzie możliwy wyłącznie przez Niemcy i Czechy jeszcze przez dwa tygodnie.
W Bogatyni, trzy dni po powodzi, odnaleziono czwartą jej ofiarę; kobieta prawdopodobnie została przygnieciona przez drzewo. Wcześniej ofiarami żywiołu padły dwie kobiety w Bogatyni i jeden strażak.
Policjanci zatrzymali mężczyznę, który wyłudzał dary dla powodzian. Funkcjonariusze oszacowali, że darami, które otrzymał mężczyzna, można było wspomóc co najmniej 30 gospodarstw. 62-letni mężczyzna to mieszkaniec części miasta, która nie ucierpiała w powodzi, a jego rodzina jest w dość dobrej sytuacji materialnej. W chwili zatrzymania miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie, był agresywny i próbował odebrać interweniującym policjantom broń.
Znów będzie padać
Wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec ostrzegł przed intensywnymi opadami deszczu w dorzeczach Nysy Łużyckiej, Kwisy, Bobru i Kaczawy. Opady mają zacząć się w nocy z czwartku na piątek i mogą potrwać do soboty.
- Z prognoz wynika, że nie powinno padać tak jak w ubiegłym tygodniu, ale opady będą intensywne i może dojść do przekroczenia stanów alarmowych na wymienionych rzekach - powiedział.
Przez Bogatynię nie przepływa żadna z wymienionych rzek, ale Miedzianka, płynąca przez miasto, to dopływ Nysy Łużyckiej. Z kolei przez Zgorzelec przepływa Nysa Łużycka, która wciąż ma wysoki poziom.
W miejscowościach, które przez kilka ostatnich dni broniły się przed falą powodziową na Nysie Łużyckiej, trwa sprzątanie. W Lubuskiem najbardziej ucierpiała gmina Przewóz, gdzie woda wdarła się do kilkunastu gospodarstw, zalewając niektóre domy do poziomu parteru.
Na lubuskim odcinku tej rzeki woda systematycznie opada, fala powodziowa dociera do Odry. Zgodnie z prognozami rzeka może podnieść się powyżej stanów alarmowych, na wysokości Słubic o około 70 cm. Nie powinno to jednak stanowić zagrożenia wystąpienia kolejnej powodzi.
Powyżej stanu alarmowego utrzymuje się Bóbr. W środę rano w Żaganiu rzeka ta przekraczała poziom alarmowy o 108 cm; pod wodą znalazł się nadrzeczny bulwar, nie doszło do zalania zabudowań.
Pomoc dla poszkodowanych
Poszkodowanym przez powódź dostarczana jest woda pitna, żywność, a także środki czystości i higieny osobistej. Na miejscu działają punkty dystrybucji darów z pomocą humanitarną. Mieszkańcom Bogatyni cysternami dostarczana jest woda pitna. Dla mieszkańców tej miejscowości, a także dla mieszkańców Porajowa, wyznaczono specjalne miejsca, w których wydawane są gorące posiłki.
W niedzielę w Archidiecezji Warszawskiej odbędą się modlitwy i zbiórka pieniężna na rzecz powodzian z Dolnego Śląska, a zwłaszcza z Bogatyni i Zgorzelca - zdecydował metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz.
Na dotkniętych powodzią terenach na bieżąco przyjmowane są wnioski mieszkańców o wypłatę zasiłków celowych z budżetu państwa. W środę szef MSWiA Jerzy Miller przyznał dla poszkodowanych w powodzi na Dolnym Śląsku ponad 4,8 mln zł na zasiłki celowe do 6 tys. zł; są to kolejne środki na ten cel. Łączna kwota pomocy dla województwa dolnośląskiego uruchomiona przez resort to prawie 14 mln 250 tys. zł, w tym 2 mln zł dla samorządów na pokrycie kosztów akcji przeciwpowodziowych.
PiS krytykuje rząd
O przygotowanie raportu dotyczącego pomocy udzielonej mieszkańcom terenów dotkniętych tegorocznymi powodziami zaapelowali w środę posłowie PiS. Chcą oni także, by rząd przygotował program odbudowy zniszczonej przez powódź Bogatyni. Zaapelowali ponadto o stworzenie "jasnych i bardzo precyzyjnych procedur zarządzania kryzysowego".
Małgorzata Sadurska (PiS) skrytykowała rząd za sposób, w jaki pomaga mieszkańcom terenów dotkniętych powodziami w czerwcu i lipcu, których - jej zdaniem - rząd pozostawił "bez jakiejkolwiek większej pomocy".
Jak mówiła, dotychczas udzielona tym osobom pomoc, to jedynie zasiłki do 6 tys. zł. Zaznaczyła, że w pełnej kwocie były one wypłacane tylko osobom, których domy zostały całkowicie zalane. - W przypadku, gdy woda objęła jedną kondygnację domu lub go podtopiła, zasiłki wyniosły bardzo mało - 2-4 tys. zł - mówiła.
Odpowiadając na te zarzuty rzecznik rządu Paweł Graś ocenił, że rząd przyjął "bardzo rzetelne i jasne regulacje" dotyczące pomocy powodzianom. Przypomniał, że są trzy podstawowe rodzaje pomocy osobistej dla ludzi, którzy ucierpieli w powodzi - zasiłki do 6 tys. zł, które otrzymują wszystkie poszkodowane przez powódź rodziny, oraz pomoc w wysokości do 20 tys. lub 100 tys. zł na remont i odbudowę zniszczonych przez powódź domów.
Jak podkreślił, zasiłki do 6 tysięcy złotych wypłacane są coraz szybciej. - W Bogatyni i na Dolnym Śląsku wypłacanie tych środków idzie dużo sprawniej niż przy powodziach majowych i czerwcowych - zaznaczył.
W wyniku ulewnego deszczu, który spadł w sobotę w Bogatyni (Dolnośląskie), wylał dopływ Nysy Łużyckiej - rzeka Miedzianka. Pod wodą znalazło się niemal całe miasto. Wezbrana woda spowodowała też zniszczenie zapory zbiornika Niedów Elektrowni Turów. Siedmiometrowa fala zalała okoliczne miejscowości na trasie Bogatynia-Zgorzelec oraz przedmieścia samego Zgorzelca.
sm
REKLAMA