"Białorusini czekają na działania UE". Białoruski opozycjonista o sytuacji w kraju
- Unia Europejska powinna wyraźnie powiedzieć Białorusinom, czego mogą się spodziewać po tym, gdy w ich kraju dokonają się przemiany demokratyczne - oświadczył w Wilnie członek białoruskiej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej Paweł Łatuszka po spotkaniach w Sejmie i w MSZ.
2020-09-04, 14:51
- Unia Europejska w krótkim dokumencie już dziś powinna wyraźnie powiedzieć, co uzyska białoruskie społeczeństwo, niepodległa Białoruś, gdy stanie się państwem demokratycznym, (otrzyma) wolny handel, możliwe inwestycje w gospodarkę - stwierdził Łatuszka. Podkreślił, że "Białorusini czekają na działania UE".
Powiązany Artykuł
"Wzywamy Warszawę". Rosja oskarża Polskę o wywieranie presji na Białoruś
Wyjaśnił, że celem jego wizyty najpierw w Polsce, a teraz na Litwie, jest przekazanie informacji o tym, "co się dzieje na Białorusi, o tym głębokim kryzysie politycznym, który przeżywa Białoruś".
- Przede wszystkim chcę przekazać informacje nie tylko naszym sąsiadom, ale także państwom członkowskim Unii o rzeczywistej sytuacji na Białorusi - oznajmił Łatuszka. Według niego Litwa, Polska i cała UE mogłyby podjąć się roli mediatora, gdyby społeczeństwu białoruskiemu udało się nawiązać dialog z władzami kraju.
Mówiąc o roli Rosji w wydarzeniach na Białorusi, Łatuszka wskazał, że Rada Koordynacyjna liczyła na to, iż Moskwa zajmie neutralne stanowisko i usłyszy zdanie społeczeństwa. Ale, jak zauważył, na razie tak nie jest. Łatuszka wyraził też gotowość wyjazdu do Moskwy i spotkania się z tamtejszymi politykami.
- Ekspert: Putin podyktuje Łukaszence wysoką cenę, ale aneksja Białorusi jest nieopłacalna dla Rosji
- Białoruski intelektualista: Łukaszenka bezpodstawnie atakuje Polskę
Szef litewskiej dyplomacji Linas Linkeviczius po spotkaniu z Łatuszką powiedział dziennikarzom, że "na Białorusi zapanował impas, sytuacja oczekiwania". - Sądzę, że (białoruska) władza próbuje zyskać na czasie i stłumić procesy demokratyczne - zauważył minister. Linkeviczius wskazał, że zadaniem społeczności międzynarodowej jest doprowadzenie do międzynarodowego niezależnego śledztwa w sprawie przemocy reżimu Alaksandra Łukaszenki wobec pokojowych demonstrantów. Zaznaczył też, że "powinny zostać nałożone sankcje, ale powinny być one znaczące, a nie symboliczne".
Łatuszka poinformował, że zamierza wrócić na Białoruś, chociaż nie czuje się tam bezpiecznie i zdaje sobie sprawę z możliwości zatrzymania go na granicy. - Nie zamierzam być emigrantem politycznym ani szukać tutaj azylu politycznego. Moim celem jest bycie na Białorusi i zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby zapewnić pokój i harmonię oraz by ludzie decydowali o swoim losie - zaznaczył.
Paweł Łatuszka w latach 2002-2008 był ambasadorem Białorusi w Polsce, a w latach 2009-2012 zajmował stanowisko ministra kultury. Za poparcie protestów w kraju został zwolniony ze stanowiska dyrektora Teatru im. Janki Kupały w Mińsku. W ślad za nim rezygnację złożyli aktorzy i większość pracowników teatru.
Łatuszka jest członkiem prezydium Rady Koordynacyjnej, powołanej z inicjatywy Swiatłany Cichanouskiej, opozycyjnej kandydatki w wyborach prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia, które według opozycji zostały sfałszowane, po raz kolejny dając zwycięstwo rządzącemu od 1994 roku Łukaszence.
itom
REKLAMA