80. rocznica bitwy o Anglię. Historyk apeluje o pamięć nie tylko z okazji okrągłej daty

- Wiedza o udziale Polaków w bitwie o Anglię - i w Wielkiej Brytanii, i w Polsce - jest niewystarczająca, dobrze, że podejmowane są działania na rzecz jej poprawy - mówi historyk Piotr Sikora. W Wielkiej Brytanii obchodzony jest Battle of Britain Day. Upamiętnia on datę 15 września 1940 r. - dzień najbardziej intensywnych nalotów niemieckich na Londyn.

2020-09-15, 12:10

80. rocznica bitwy o Anglię. Historyk apeluje o pamięć nie tylko z okazji okrągłej daty
Bitwa o Anglię. Foto: zdjęcie ilustracyjne/shutterstock.com

Brytyjscy historycy przyjęli jako czas trwania bitwy okres od 10 lipca do 31 października 1940 roku, kiedy miały miejsce najintensywniejsze naloty niemieckie. Polacy w sile 145 osób byli drugą co do wielkości narodowością po stronie aliantów. Stanowiąc niespełna 5 proc. lotników, strącili ponad 10 proc. niemieckich samolotów.

- Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wiele od tej bitwy zależało i jak wielki miała wpływ na przebieg II wojny światowej, a młodzi ludzie częstokroć nawet nie wiedzą, do jakiego okresu się odnosi to wydarzenie – mówi Piotr Sikora, choć zaznacza, że nie dotyczy to tylko tego konkretnej bitwy, bo problem ignorancji historycznej jest znacznie szerszy i w dużej mierze związany jest z tym, że ludzie przestali czytać, a wiedzę o świecie czerpią z internetu, w tym zwłaszcza z mediów społecznościowych.

Powiązany Artykuł

1200_660.jpg
Polacy w Bitwie o Anglię. Zobacz serwis specjalny!

Doświadczeni piloci

Jeśli chodzi o rolę polskich lotników w bitwie o Anglię, to Sikora podkreśla, że ich wkład w zwycięstwo był naprawdę istotny. - Mówimy o doświadczonych pilotach, którzy w wielu przypadkach byli świetnie przeszkoleni już przed wojną, którzy zdobyli doświadczenie bojowe najpierw w Polsce, a później we Francji, natomiast wśród brytyjskich pilotów było bardzo dużo młodych ludzi z niewielkim doświadczeniem, gdyż wielu brytyjskich pilotów zginęło wcześniej w czasie walk we Francji – wskazuje historyk.

- Oczywiście musimy pamiętać, że relatywnie Polacy byli bardzo niewielką grupą - choć największą spośród obcokrajowców. Jeśli jednak porównamy procentowo, ilu było Polaków, a ilu Brytyjczyków, to siłą rzeczy jest to niewielka liczba. Nie zmienia to faktu, że było to ogromne wsparcie i jak powiedział po bitwie marszałek lotnictwa Hugh Dowding, gdyby nie Polacy na pewno jej obraz wyglądałby inaczej – dodaje Sikora.

REKLAMA

"Nigdy tak wielu nie zostało zdradzonych za tak niewiele przez tak niewielu"

Zarazem wskazuje, że po wojnie ich rola nigdy nie była w pełni doceniona. - Znałem wielu weteranów i było dużo goryczy w tych naszych rozmowach. W Polsce przez wiele lat byli oni uważani za żołnierzy drugiej kategorii, bo przecież każdy, kto walczył na Zachodzie, był zdrajcą systemu i ci, którzy wrócili, musieli użerać się z Urzędem Bezpieczeństwa, walcząc o przetrwanie. Z kolei ci, którzy zostali w Wielkiej Brytanii, gdy skończyła się wojna, przestali być pilotami, a stali się górnikami, kierowcami autobusów, i nikt nie miał czasu na wspomnienia, tylko każdy z nich musiał zapewniać sobie jakoś byt – mówi.

Czytaj także:

Przywołuje on słowa jednego z polskich pilotów, który nie brał udziału w samej Bitwie o Anglię, ale walczył w składzie Polskich Sił Powietrznych w dalszej części wojny. Parafrazując słowa brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, powiedział on: "nigdy w dziejach ludzkości tak wielu nie zostało zdradzonych za tak niewiele przez tak niewielu".

Niewygodny temat w Polsce i na Wyspach

- Tak oni się czuli tutaj po zakończeniu wojny. Można podać przykład innego polskiego pilota Bolesława Drobińskiego, który był uczestnikiem Bitwy o Anglię, natomiast po zakończeniu wojny, kiedy pozostał tu w Wielkiej Brytanii, odmówiono mu obywatelstwa, ponieważ jak stwierdzono, dostał się do Wielkiej Brytanii nielegalnie – opowiada Sikora.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

bitwa o anglię 663.jpg
5 faktów, których mogłeś/aś nie wiedzieć o bitwie o Anglię

Jak mówi, w efekcie tego, że przez lata los polskich lotników był niewygodnym tematem zarówno w Polsce, jak i Wielkiej Brytanii, mnóstwo ich relacji zostało bezpowrotnie straconych, co również przyczyniło się do słabej wiedzy na temat ich roli w bitwie. Z drugiej strony podkreśla on, że nie można zasłaniać się tym, iż żaden z polskich uczestników Bitwy o Anglię już nie żyje, bo nadal są tysiące materiałów archiwalnych, tylko trzeba sobie zadać trud, żeby do nich sięgnąć.

Nie tylko w okrągłe rocznice

- Problem polega na tym, że do takich wydarzeń jak bitwa o Anglię wracamy, bo jest 70. czy 80. rocznica – jak będzie 81. rocznica, to już nikt o bitwie o Anglię nie będzie pamiętał, bo to już nie wygląda tak dobrze medialnie. Chodzi o to, żeby wymusić takie działanie, w efekcie którego nawet w 82. rocznicę to zainteresowanie będzie takie samo jak przy 80. – podkreśla.

We wtorek obchodzony jest w Wielkiej Brytanii Battle of Britain Day. Upamiętnia on datę 15 września 1940 r. – dzień najbardziej intensywnych nalotów niemieckich na Londyn w czasie Bitwy o Anglię. Nie spowodowały one takich zniszczeń, jak zakładano, co uznaje się za punkt zwrotny w całej bitwie.

Piotr Sikora jest polskim historykiem mieszkającym w Wielkiej Brytanii, który specjalizuje się w historii polskiego lotnictwa w czasie II wojny światowej, autorem wielu artykułów oraz dziesięciu książek o polskim lotnictwie, w tym wydanych po angielsku "The Polish »Few«: Polish Airmen in the Battle of Britain" (opublikowana we wrześniu tego roku po polsku pod tytułem "Tych niewielu. Polscy lotnicy w Bitwie o Anglię") oraz opublikowanej w sierpniu "Poles in the Battle of Britain: A Photographic Album of the Polish »Few«".

REKLAMA

pg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej