Rzecznik Episkopatu: musimy wspólnie szukać prawdy i dobra

- Rolą rzecznika i moim zadaniem jest, by o trudnych rzeczach mówić w taki sposób, żeby było to zrozumiałe dla przeciętnego człowieka, nawet jeśli nie do końca jest on blisko Kościoła - mówi o komunikacji w Kościele i społeczeństwie w rozmowie z portalem Polskieradio24.pl nowy rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Leszek Gęsiak SJ.

2020-09-25, 15:32

Rzecznik Episkopatu: musimy wspólnie szukać prawdy i dobra
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Leszek Gęsiak SJ. Foto: PAP/Rafał Guz

Przemysław Goławski: Został ksiądz wybrany nowym rzecznikiem KEP, na co dzień jest medioznawcą, doktorem nauk humanistycznych, a także kierownikiem katedry mediów i komunikacji społecznej Akademii Ignatianum w Krakowie. Jak ksiądz widzi swoją obecną, trochę nową medialną misję - komunikowania w imieniu Episkopatu Polski?

Leszek Gęsiak SJ: To dla mnie misja całkowicie nowa. Wprawdzie media nie są mi obce, zarówno od strony teoretycznej, ponieważ zajmuję się kwestiami medioznawczymi w Akademii Ignatianum w Krakowie, jak i praktycznej, w związku z pracą w radiu i prasie. Tym niemniej nowa funkcja i nowe zadania wymagają ode mnie nowego spojrzenia. Nagle stanąłem w miejscu, z którego wypływają najważniejsze decyzje dotyczące Kościoła w Polsce. Do tej pory patrzyłem na to z boku, a teraz nie dość, że jestem w środku, to jeszcze mam się na ten temat wypowiadać i w pewnym sensie być głosem i twarzą księży biskupów. To jest bardzo trudne zadanie, bo wiemy, że sytuacja w Kościele i w Polsce jest z wielu względów dosyć złożona, a od strony medioznawczej jest na pewno dla mnie dużym wyzwaniem. Okaże się, czy to, czego uczyłem moich studentów, teraz będę mógł w praktyce dobrze zrealizować. To jest najlepszy sprawdzian dla belfra, profesora, kiedy sam może się posiłkować wiedzą, której kiedyś starał się nauczyć innych.

Przez wiele lat pracował ksiądz w obszarze mediów i komunikacji, w mediach związanych z Kościołem, był ksiądz kierownikiem sekcji polskiej Radia Watykańskiego. Czy ks. zdaniem polskie media w inny sposób mówią o sprawach wiary niż te za granicą?

Praca w Radiu Watykańskim na pewno ma swoją specyfikę, ze względu na to, w jaki sposób radio to mówi o Kościele. Stacja watykańska jest głosem Kościoła i głosem papieża, a zatem jej przekaz jest dosyć specyficzny i chyba trudno nawet porównywać Radio Watykańskie do jakiejkolwiek innej rozgłośni na świecie, zważywszy na to, że to jest rozgłośnia wielokulturowa i wielojęzykowa.

Powiązany Artykuł

rzecznik Episkopatu ks. Leszek Gęsiak SJ 1200
Rzecznik Episkopatu: medialny przekaz powinien odbywać się z poszanowaniem człowieka

Pamiętam, jak w czasie mojej pracy w Rzymie Radio Watykańskie nadawało w 43 językach – to poważne wyzwanie medialne i informatyczne, bo dzisiaj wiadomo, że dominują nowoczesne sposoby przekazu dźwięku i informacji. Dzisiaj media watykańskie to nie tylko radio, ale całe konsorcjum związane z przekazem prasowym, telewizyjnym, satelitarnym, wszystkimi nowymi technologiami i mediami społecznościowymi. To także jest wielokulturowa i wielowymiarowa rzeczywistość i cieszę się, że miałem okazję tego doświadczyć, bo pozwoliło mi to z całą pewnością poznać, czym jest przekaz informacji. Moim zadaniem było przekazywanie rodakom w Polsce, a także Polakom rozsianym po całym świecie, a jest ich prawie 20 milionów, informacje o Papieżu i Kościele w sposób jasny, przejrzysty i w miarę prosty.


Posłuchaj

"Sytuacja w Kościele i w Polsce jest z wielu względów dosyć złożona, a od strony medioznawczej jest na pewno dla mnie dużym wyzwaniem". O. Leszek Gęsiak SJ w rozmowie z Przemysławem Goławskim 14:43
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Rzecznik też zajmuje się przekazywaniem informacji, tyle że ich źródło jest trochę inne – nie mówimy o Stolicy Apostolskiej, ale polskim Episkopacie, czyli miejscu, z którego wychodzą najważniejsze decyzje dotyczące funkcjonowania Kościoła w Polsce. To dla mnie nowa perspektywa, ale wspólny jest przekaz Ewangelii, który jest najważniejszą rzeczą, którą Kościół się zajmuje. Będę korzystał z doświadczenia, które zdobyłem i mam nadzieję, że będzie to twórcze dla innych.

Na pewno język, którego będę używał, zarówno ja jako rzecznik, jak i kierowane przeze mnie Biuro Prasowe KEP, musi być zrozumiały dla zwykłego człowieka. Nie może to być język elitarny i trudny, aczkolwiek musi być na tyle precyzyjny, żeby nie powodował żadnych niedomówień i niejasności. Czasem pada taki zarzut i już się z nim spotkałem, że język Kościoła jest trudny, zbyt hermetyczny, za bardzo steologizowany, albo taki, że chociaż bardzo precyzyjny, to jednak nie do końca przemawiający. Myślę, że rolą rzecznika i moim zadaniem jest, by o tych trudnych rzeczach mówić w taki sposób, żeby było to zrozumiałe dla przeciętnego człowieka, nawet jeśli nie do końca jest on blisko Kościoła.

Wspomniał ksiądz o tym, że zajmował się zagadnieniem wielokulturowości. To także temat księdza pracy badawczej – wielokulturowość i jej relacja do religii i do wiary. W jednym z niedawnych tekstów pisał ksiądz, że "wielokulturowość nie jest doktryną jednorodną i jednoznaczną. Ma to związek przede wszystkim z faktem, że debata wokół niej ma charakter interdyscyplinarny". Czy może nam takiej interdyscyplinarności, większego otwarcia brakować dzisiaj także w dyskusjach o Kościele? Czy z taką tezą by się ksiądz zgodził?

Chyba się zgodzę, rzeczywiście tak jest. To trochę jak z człowiekiem, który idzie do lekarza i mówi, że boli go głowa. Może na niego spojrzeć internista, chirurg, psycholog i jakikolwiek inny specjalista, który zajmuje się jakąś konkretną rzeczą. Natomiast to, co często słyszę od ludzi, którzy muszą podjąć leczenie, to to, że leczy się jedno schorzenie, a nie leczy się całego człowieka. Cały człowiek jest chory. To już Święty Paweł mówił: "Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki" (1 Kor 12,26). Ta integralność człowieka wpływa też na to, że być może do człowieka trzeba docierać z różnych perspektyw, a interdyscyplinarność właśnie na to pozwala. Nie patrzymy na człowieka i na jego potrzeby, życie, zachowanie, tylko z perspektywy jednej dziedziny – teologii, socjologii czy psychologii, ale patrzymy z różnych perspektyw. Ja w ten sposób badałem zjawisko wielokulturowości, którym się od lat zajmuję.

REKLAMA

To bardzo ciekawe zagadnienie, które pokazuje, że ludzie mogą mieć zupełnie inne fundamenty kulturowe, pochodzą z innego kontekstu świata, mają nawet inny system wartości, który wynieśli z domu, ze swojego kraju czy grupy etnicznej. Gdy ta grupa spotyka inną grupę mogą nastąpić dwa scenariusze - albo dojdzie do konfliktu, bo te dwie grupy będą miały tak sprzeczne wizje i interesy, że nie będą mogły współistnieć razem i wtedy jest wojna, albo ci ludzie podejmą dialog, zaczną ze sobą rozmawiać, ubogacać się, i - co najważniejsze - zaczną szukać prawdy.

Moim zdaniem tym, co tak mocno toczy złem polskie życie społeczne, jest to, że wiele grup uzurpuje sobie posiadanie prawdy. Jeżeli ktoś z takiego założenia wychodzi, to tam nie ma już miejsca na dialog - zostaje tylko to, w co się wierzy i co wybrało. Jednak życie okazuje się bardziej złożone. Wystarczy, że wyjedziemy z Polski za granicę i zobaczymy, że to, co dla nas w kraju jest tak ważnym problemem, o czym mówi się w wiadomościach, to poza naszą granicą nikogo może to nie interesować. Ludzie żyją innymi sprawami, w swoim kręgu kulturowym, mają swoją perspektywę i swoje problemy. To jest właśnie sztuka wielokulturowego społeczeństwa, że ludzie zaczynają się nawzajem informować i potrafią się nawzajem słuchać. Myślę, że zarówno tej informacji, jak i ducha słuchania w polskim społeczeństwie często brakuje. Nam by się taka interdyscyplinarność kulturowa bardzo przydała do tego, żebyśmy się nawzajem rozumieli i - co wspomniałem na początku i chcę jeszcze raz podkreślić - wspólnie szukali prawdy i dobra.

Czyli brakuje jej nie wyłącznie w dyskusjach o Kościele, ale też w spojrzeniu na różne zagadnienia społeczne.

Oczywiście, że tak, ale droga w Kościele również musi być otwarta na dialog.

REKLAMA

W jednym z pierwszych komentarzy odnośnie swojej funkcji w Kościele w Polsce zaznaczył ksiądz, że chciałby, aby w naszych mediach obecna była wizja Kościoła, który stoi w prawdzie, który mówi o swojej rzeczywistości, zarówno tej pozytywnej, jak i tej trudnej, bolesnej. Ta rzeczywistość bolesna, w sposób szczególny pojawiła się także w ostatnich dniach w przestrzeni Kościoła w Polsce w związku z informacjami, że w niektórych diecezjach miało dochodzić do zatajania informacji o przestępstwach seksualnych, których mieli się dopuszczać niektórzy duchowni. Słychać głosy, że za późno są reakcje, za późno wezwania, by powoływać specjalne komisje. To temat obecny w polskiej przestrzeni medialnej i w samym Kościele, kwestia, która domaga się pilnej odpowiedzi. Jak ksiądz, jako rzecznik, widzi to w przestrzeni informowania o życiu Kościoła w Polsce, tym bardziej, że to zagadnienia trudne i wymagające bardzo konkretnych odpowiedzi.

To rzeczywiście bardzo trudne zagadnienia, często też bardzo bolesne. Zawsze coś, co wiąże się z grzechem, co dotyczy słabości człowieka, jego błędów, jest trudne. Nikt o tym łatwo nie chce mówić, o swoim grzechu, to zawsze pewien ciężar i krzyż. Wydaje mi się, że aby wrócić do momentu, kiedy będziemy sobie ufać, to pewne rzeczy trzeba rozliczyć, tak jak na spowiedzi. Musimy przyjść i ten grzech wyznać. Musimy wyrazić żal za popełnioną winę, uczynić zadośćuczynienie i prosić Boga, żeby dał nam łaskę na życie w przyszłości.

Wszyscy widzimy, że te sytuacje są trudne, jest ich sporo i kto wie, może będą i kolejne trudne tematy, z którymi będziemy musieli się zmierzyć. Nie sądzę, by mogło nas uratować niemówienie prawdy. Podkreślam to często, że jeśli chcemy mówić o bardzo trudnych rzeczach uczciwie, to musimy mówić prawdę. Kłopot jednak polega na tym, że są też tacy, którzy mówią, że chcą prawdę uzyskać, to dotyczy także pewnej części mediów, które bardzo mocno podnoszą szable i chciałyby już je komuś wbijać w plecy, mówiąc, że jest grzeszny i zawinił. Nie chcę absolutnie umniejszać powagi grzechu i dramatu osób, które przez ten grzech zostały w jakikolwiek sposób doświadczone. To są czasem rzeczy tak straszne i rany tak głębokie, że praktycznie pozostają w wielu ludziach do końca życia. To nie jest tak, że da się je w którymś momencie wymazać. Jednak, gdy naprawdę szukamy dobra, szukamy porozumienia, to z jednej strony musimy się oczyszczać, jak na spowiedzi, z tego wszystkiego, co się złego wydarzyło, ale też musimy wiedzieć, że jeśli będziemy Pana Boga prosić o przebaczenie, to ono zostanie nam dane.

Słuchając różnych wypowiedzi, mam czasem takie wrażenie, że poza wbijaniem w plecy różnego rodzaju oskarżeń - nawet prawdziwych, bo one nie zawsze są fałszywe i wyssane z palca – to nie ma tak naprawdę żadnej woli porozumienia i szukania drogi wyjścia. Jest chęć zwykłej zemsty i odwetu, a to nie jest dobre.


Posłuchaj

"Tym, co tak mocno toczy złem polskie życie społeczne, jest to, że wiele grup uzurpuje sobie posiadanie prawdy. Jeżeli ktoś z takiego założenia wychodzi, to tam nie ma już miejsca na dialog". O. Leszek Gęsiak SJ w rozmowie z Przemysławem Goławskim 9:01
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Wszyscy, którzy cierpią, którzy zostali przez Kościół w jakikolwiek sposób skrzywdzeni, powinni usłyszeć słowo "przepraszam" i powinni zrozumieć, że Kościół ich nie odrzucił, a jeżeli popełnił błędy, to za te błędy przeprasza. Tak powinno być. Natomiast to, czy ktoś rzeczywiście jest winny, czy nie i w jakim stopniu, to już muszą zbadać specjalne instytucje zarówno cywilne, jak i kościelne. Tak jak w każdych okolicznościach, musimy stosować zasadę domniemanej niewinności, która tak często jest rozgłaszana, a tak rzadko stosowana. Wielu kapłanom wyrządzono krzywdę, o tym się też nie mówi. Słynny jest przykład księdza kardynała Pella z Australii, który spędził rok w więzieniu dlatego, że media wydały na niego wyrok, i sądy, pod presją, się temu wyrokowi poddały. Takie rzeczy też się dzieją. Jako że są to rzeczy bardzo trudne, wymagają bardzo dużej rozwagi, bardzo dużego dialogu, ale też i otwartości ze strony Kościoła, jego szczerości, mówienia prawdy, a także dobrej woli i chęci uzyskania przebaczenia i przyjęcia przebaczenia przez drugą stronę.


Powiązany Artykuł

Kosciol-pedofilia-pikieta-pap-1200.jpg
"Zmowa milczenia najbardziej traumatycznym doświadczeniem". Zakonnik i publicysta o walce z pedofilią

Musi być dialog, musi być rozmowa i próba znalezienia wspólnego wyjścia z trudnych sytuacji, jeśli takie są. Po doświadczeniach, które mamy, także Kościół podejmie poważną refleksję i mam nadzieję, że ten proces refleksji będzie szedł tylko ku lepszemu.

Czy w tym poszukiwaniu dialogu, prawdy i uczciwej komunikacji mogą pomóc media – także społecznościowe – i czy dotychczas za mało były wykorzystywane przez Kościół w Polsce?

Bardzo mogą pomóc i powinny pomóc! To jedno z ich głównych zadań, żeby pomagały człowiekowi, bardzo bym chciał, żeby to robiły. Musimy jednak pamiętać, że media są bardzo silną bronią o ostrzu obosiecznym. Mogą pomagać, ale też mogą niszczyć. To jest bardzo mocna broń i jeśli dostaje się w ręce ludzi mniej odpowiedzialnych, a dziennikarze muszą być bardzo odpowiedzialni za to, co robią, pod pozorem dobra można uczynić bardzo wiele zła i wyrządzić wiele krzywdy. Jeśli dziennikarz się sprzeniewierzy mówieniu prawdy, będzie też musiał ponieść konsekwencje. Tego uczę moich studentów: cokolwiek będziecie robić, w jakichkolwiek mediach będziecie pracować, pamiętajcie, że etyka w tym zawodzie jest niezwykle ważna. Tego bym bardzo chciał, żeby ludzie szukali prawdy we wszystkich mediach, po jakiejkolwiek stronie. Jeśli będą chcieli rozmawiać i szukać porozumienia i dialogu z każdym, to na pewno uda się je osiągnąć, zwłaszcza z Kościołem. Ja taką wolę dialogu deklaruję.

Rozmawiał Przemysław Goławski.

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej