Zmiany polityki rodzinnej sprzyjają parom. Ekspert: od 2014 r. dzietność w dużych miastach rosła

- W ciągu ostatnich kilku lat w dużych polskich miastach widać było wzrost dzietności szybszy niż w całej Polsce - mówi PAP prof. Irena E. Kotowska z PAN. W jej ocenie korzystna sytuacja gospodarcza i zmiany polityki rodzinnej w ostatniej dekadzie sprzyjały zwłaszcza parom z dużych miast.

2020-11-23, 07:44

Zmiany polityki rodzinnej sprzyjają parom. Ekspert: od 2014 r. dzietność w dużych miastach rosła
mat. ilustracyjne. Foto: shutterstock.com

Członkini Komitetu Nauk Demograficznych PAN prof. Irena E. Kotowska z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie analizowała, jak w ostatnich latach w największych polskich miastach (powyżej 100 tys. mieszkańców) zmieniała się dzietność kobiet.

- Współczynnik dzietności rósł tam znacznie szybciej, niż w całej Polsce - zauważa prof. Kotowska. - Mam jednak obawy, że te czasy już minęły - dodaje. Jak wyjaśnia, chodzi o konsekwencje pandemii, niepewność dotyczącą dochodów, edukacji i zdrowia.

Powiązany Artykuł

Marlena Maląg 1200 EN.jpg
Marlena Maląg uspokaja: w budżecie na 2021 rok zabezpieczono środki na wszystkie programy prospołeczne


Współczynnik dzietności określa średnią liczbę dzieci, urodzonych przez kobietę w ciągu życia, przy założeniu, że przez cały okres rozrodczy (15-49 lat) współczynniki płodności według wieku pozostają takie, jak w danym roku.

Czytaj także:

Zastępowalność pokoleń gwarantuje współczynnik dzietności na poziomie 2,1, co oznacza, że na sto kobiet powinno przypadać 210 urodzeń. W Polsce od 1989 r. współczynnik dzietności nie gwarantuje zastępowalności pokoleń, a od 1998 r. przyjmuje wartości niższe od 1,5, charakteryzujące niską dzietność.

W 2013 r. współczynnik dzietności dla całej Polski osiągnął 1,25 (125 dzieci na 100 kobiet) i do 2015 wzrósł do 1,3. Jednak od 2016 r. widać było jego wyraźniejszy wzrost - do 2017 roku, w którym osiągnął 1,45. W kolejnych dwóch latach zaczął jednak znów spadać do 1,41 w 2019 roku.

REKLAMA

Wzrost dzietności w dużych miastach

Nieco inaczej dane te wyglądają, jeśli pod uwagę weźmie się jedynie duże polskie miasta (powyżej 100 tys. mieszkańców), w których mieszka niecałe 11 mln osób. Tam dynamika zmian przebiegała nieco inaczej.

Od 2014 r. obserwowany był systematyczny wzrost dzietności i od 2018 r. współczynnik dzietności w tych miastach jest wyższy niż w skali Polski. Według danych GUS jeszcze w 2013 r. współczynnik dzietności w dużych miastach wynosił zaledwie 1,15 wobec wartości 1,26 dla kraju, zaś w 2019 r. osiągnął wartość 1,45 wobec 1,42 dla Polski.

Zobacz także:

Najlepiej sytuacja miała się w ośmiu dużych miastach, które w 2019 r. ze współczynnikiem dzietności wynoszącym co najmniej 1,5 wyszły poza strefę niskiej dzietności. Do takich miast należy Warszawa (1,57), Kraków (1,54) Poznań (1,51), Ruda Śląska (1,58), Koszalin (1,53) czy Wrocław (1,5). Rekordowo wysoką dzietność notował Gdańsk, gdzie w 2019 r. współczynnik wyniósł aż 1,64. Jeśli zaś chodzi o tempo wzrostu dzietności, to rekordzistą jest Opole. W 2013 r. dzietność była tam bardzo niska i wynosiła zaledwie 0,97. Potem systematycznie wzrastała do 1,6 w 2019 r.

Powiązany Artykuł

dziecko koronawirus 1200 shutterstock.jpg
Co zrobić, gdy dziecko objęte jest kwarantanną lub izolacją? Sprawdź najważniejsze informacje



Fakt, że dzietność w dużych miastach zaczęła rosnąć stosunkowo szybciej, ma - między innymi - związek z niezłą sytuacją ekonomiczną - mówi prof. Kotowska. Chodzi o poprawę sytuacji na rynku pracy i wzrost wynagrodzeń. Jej zdaniem, znaczenie miały też nowe rozwiązania polityki rodzinnej wdrażane w skali kraju i na poziomie samorządów.

Jeśli chodzi o działania samorządowe, to np. do demograficznego sukcesu Opola mógł się przyczynić prowadzony tam od 2012 r. program "Opolska Rodzina" - sugeruje badaczka. Dodaje jednak, że „Specjalna Strefa Demograficzna” wdrażana od 2012 r. w województwie opolskim nie wpłynęła na znaczną poprawę dzietności w całym regionie – współczynnik dzietności wzrósł z 1,1 w 2014 r. do 1,27 w 2019 r.

Czytaj także:

Podsumowując zmiany w polityce rodzinnej po 2008 r., prof. Kotowska przypomina, że wydłużono urlopy macierzyńskie, wprowadzając też dodatkowy urlop macierzyński do ewentualnego wykorzystania bezpośrednio po urlopie podstawowym, a także wprowadzono urlopy ojcowskie. Coraz lepszy był dostęp do usług edukacyjno-opiekuńczych.

- Kolejna fala zmian po 2013 roku przyniosła rozwiązania, które miały ułatwić rodzicom łączenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym, redukując koszty pośrednie, a także zmniejszyć koszty bezpośrednie wychowywania dzieci. Najważniejsze z nich dotyczyły wprowadzenia: urlopów rodzicielskich w 2013 r. (i rezygnacji z dodatkowego urlopu macierzyńskiego) i ich uelastycznienia (od stycznia 2016 r.), świadczenia rodzicielskiego (od stycznia 2016 r.), Karty Dużej Rodziny (wprowadzona w czerwcu 2014 r. z pełnym systemem zniżek w skali kraju obowiązującym od stycznia 2015 r.), mechanizmu "złotówka za złotówkę" (od stycznia 2016 r.), modyfikacji ulg podatkowych na dzieci (2013 r. i 2015 r.) oraz weryfikacji kryterium dochodowego i podniesienia świadczeń rodzinnych od listopada 2015 r. W 2013 r. wprowadzono rządowy program in vitro, który obowiązywał do 2016 r. - wymienia.

- Były to rozwiązania, które pokazywały, że inaczej niż dotąd myśli się o polityce rodzinnej. Zmieniły one klimat dla rodziny - komentuje.

Program Rodzina 500 Plus

W 2016 roku pojawił się Program Rodzina 500 Plus. - Ten silny transfer finansowy wsparł materialnie rodziny, zwłaszcza z dwójką i większą liczbą dzieci - ocenia prof. Kotowska. Jednak według niej nie spełnił oczekiwań dotyczących trwałego wpływu na prokreację wyrażanych przez jego autorów. I dodaje: "Zauważalny wzrost dzietności w skali całej Polski wystąpił jedynie w latach 2016-2017 wskutek wzrostu liczby urodzeń drugiego i trzeciego dziecka".

Według demograf zmiany polityki rodzinnej, zwłaszcza te od 2013 r., mogły się przyczynić do poprawy dzietności w dużych miastach. "- Zestaw proponowanych rozwiązań miał znaczenie dla określonej grupy osób - par, w których oboje rodziców chciało łączyć pracę zawodową z życiem rodzinnym, miały dostęp do żłobków i przedszkoli, a wynagrodzenia obojga gwarantowały odpowiedni status materialny rodziny - mówi badaczka. Ponadto w dużych miastach jest lepszy dostęp do usług zdrowotnych, których znaczenie dla zdrowia reprodukcyjnego wzrasta.

Profesor tłumaczy, że osoby z dużych miast łatwiej radzą sobie z utrudnieniami dotyczącymi zdrowia reprodukcyjnego - mają łatwiejszy dostęp do klinik zajmujących się leczeniem niepłodności, badań prenatalnych czy prywatnej opieki zdrowotnej.

dn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej