Wiec przed więzieniem. "Solidarność jest najważniejsza"
Młodzi ludzie w celach bez szyb, kandydaci na prezydenta przesłuchiwani przez KGB, które próbuje ich łamać. Setki osób bez wiadomości o najbliższych. Nie ma z nimi kontaktu. Posłuchaj relacji z Mińska na portalu polskieradio.pl.
2010-12-20, 18:54
Posłuchaj
We wtorek o godzinie 18 przed jednym z więzień Mińska opozycjoniści chcą zorganizować wiec z latarkami i świecami, żeby zaznaczyć, że pamiętają o zatrzymanych przez milicję kolegach - poinformował portal polskieradio.pl opozycjonista z Białorusi, Franak Wiaczorka. Chodzi o centrum zatrzymań na ulicy Akrestsina.
W poniedziałek kilkaset osób próbowało zorganizować kolejne manifestacje - grupy były jednak rozpędzane przez milicję, aresztowano znów kolejne osoby.
W aresztach pozostaje pięciu kandydatów na prezydenta: Andrej Sannikau, Uładzimir Niaklajeu, Mikoła Statkiewicz, Wital Rymaszeuski i Aleś Michalewicz. Prawdopodobnie będą sądzeni za udział lub organizację nielegalnego protestu.
REKLAMA
Opozycjoniści dyżurują przed sądami Mińska, bo część osób jest przewożonych na zamknięte procesy. - Dzisiaj wszyscy jesteśmy w sądach, solidarność jest najważniejsza – mówi Franak Wiaczorka. – Czasami można uzyskać z przywożonymi na procesy kontakt wzrokowy – wyjaśnia.
Wiadomo obecnie, że blisko 600 młodzieżowych aktywistów otrzymała już wyroki, najczęściej od 10 do 15 dni aresztu.
Z zatrzymanymi nie ma kontaktu, bliscy aresztowanych czekają na próżno przed zamkniętymi bramami więzienia, skąd przegania ich milicja.
Kandydaci w rękach KGB
Według informacji z niezależnych źródeł, uwięzieni kandydaci na prezydenta są w rękach KGB, izolowani, przesłuchiwani w sprawie wydarzeń na placu. Dotyczy to także pobitego do nieprzytomności Uładzimira Niaklajeu – jego żona dowiedziała się, że porwany ze szpitala przez nieznanych sprawców obecnie znajduje się w rękach KGB.
REKLAMA
Władze nie chcą zdradzić dokładnego miejsca pobytu Niaklajeu i zapowiedziano, że nie zrobią tego do środy.
Zamknięte procesy
Aresztowani opozycjoniści przebywają w strasznych warunkach. - Więzienia w Mińsku są przepełnione. Ludzie stłoczeni są po 20-30 osób w celach przeznaczonych na 10 osób. W oknach nie ma szyb, przetrzymują ich jak bydło – relacjonuje Franak Wiaczorka. -
Procesy są zamknięte, dla rodzin, dla przyjaciół, także dla dziennikarzy. - O wyrokach dowiadujemy się z protokołów - mówi opozycjonista.
REKLAMA
Poza tym niewiele wiadomo. Listę około 250 osób aresztowanych przedstawiło Radio Svaboda, ale w więzieniach jest, jak nawet przyznał Aleksander Łukaszenka, około 650 osób.
Kandydaci na prezydenta, jak informują niezależne źródła białoruskie, są przesłuchiwani przez służby bezpieczeństwa ws. „organizowania demonstracji na placu”.
Wiaczorka mówi, że byli kandydaci na urząd prezydenta nie będą wypuszczeni przez długi czas, żeby nie wybuchły kolejne protesty. Niektórzy są teraz odbierani jako osobiści wrogowie Łukaszenki.
Wiaczorka mówi, że w niedzielę prezydent Białorusi pokazał swoje prawdziwe oblicze. - Łukaszenka przestał grać – będzie teraz dokręcał śrubę – ocenił.
REKLAMA
- Myślę, że Łukaszenka teraz się mści. Musimy wytrwać. Dla Zachodu to sygnał, że polityka ustępstw (appeasmentu) wobec dyktatora, jak w latach 30-tych wobec Hitlera, nie przyniosła skutków. Łukaszenka nie uznaje żadnych reguł – podkreśla opozycjonista.
Relacji Franaka Wiaczorki z Mińska wysłuchała Agnieszka Kamińska, portal polskieradio.pl.
REKLAMA