"Łukaszenka chce się podle zemścić"
Redakcja opozycyjnej rosyjskiej "Nowej Gaziety" zapowiada, iż zrobi wszystko, by białoruskie władze nie odebrały trzyletniego synka Andrejowi Sannikau.
2010-12-29, 05:51
Posłuchaj
Korespondentka "Nowej Gaziety" Irynie Chalip i opozycyjny kandydat na prezydenta Andrej Sannikau przebywają w mińskim areszcie KGB. Ich trzyletni synek Dania pozostaje pod opieką dziadków. Redakcja "Nowej Gaziety" obawia się, że władze odbiorą syna opozycjonistom i oddadzą do domu dziecka. Byłaby to zemsta białoruskiego dyktatora na opozycjonistach - mówi Polskiemu Radiu Andriej Lipski, wiceszef "Nowej Gaziety".
Stąd apel redakcji do polityków, dziennikarzy i działaczy w Polsce i na całym świecie, by pomogli w uwolnieniu opozycjonistów:
- Prosimy wszystkich naszych kolegów dziennikarzy i ludzi, dla których współczucie i miłosierdzie to nie są puste słowa, by pomogli nam w uwolnieniu wszystkich więźniów z białoruskiego aresztu.
Podłość prezydenta
Andriej Lipski podkreśla, że Łukaszenka jest na tyle podły, że może wymyślić każdy sposób, by odebrać opozycjonistom dziecko. Jeden z nich to uznanie, że dziadkowie nie mają wystarczająco dużo pieniędzy na wychowywanie wnuczka.
- Nawet jeśli czegoś im nie starcza, to zrobimy tak, żeby starczało. Sobie od ust odbierzemy, by pomóc. A jeśli trzeba będzie, to nawet Danię zatrudnimy jako komentatora Nowej Gaziety. Tu mogą być różne sposoby - mówi Lipski.
Andriej Lipski podkreśla również w rozmowie z Polskim Radiem, że Łukaszenka będzie się mścił na Irynie Chalip za jej teksty. - Prezydent nienawidzi Iryny Chalip, ponieważ jej reportaże były na tyle antyłukaszenkowskie, że są podstawą do osobistej nienawiści - mówi.
Tydzień po aresztowaniach
W środę mija 10 dni od aresztowania ponad 600 osób, które brały udział w pokojowych manifestacjach przeciwko sfałszowanym wyborom z 19 grudnia. Zgodnie z białoruskim prawem, w środę powinni usłyszeć zarzuty.
Zdaniem Andrieja Lipskiego, w noc powyborczą 19 grudnia Aleksander Łukaszenka postąpił jak dyktator. Jak podkreśla, doszło do prowokacji służb specjalnych, które rozpoczęły szturm na budynki rządowe w Mińsku, by na protestujących pokojowo zwolenników opozycji wysłać specjalne oddziały białoruskiej milicji OMON.
Kilkaset osób trafiło do więzienia, wśród nich działacze społeczni, dziennikarze, zwykli obywatele, a także opozycyjni kandydaci na prezydenta. Brutalnie pobito jednego z nich, Uładzimira Niaklajeua. Przez ponad tydzień martwiono się, czy w ogóle żyje.
sm
REKLAMA