Dyktator w Brukseli. "Nie przehandlujcie praw człowieka"
Obrońcy praw człowieka są oburzeni wizytą w Brukseli prezydenta Uzbekistanu, oskarżanego o łamanie praw człowieka.
2011-01-24, 05:50
Obrońcy praw człowieka są oburzeni wizytą w Brukseli prezydenta Uzbekistanu, oskarżanego o łamanie praw człowieka.
Przedstawiciele Amnesty International oraz organizacji Human Rights Watch zorganizowali symboliczny protest przed siedzibą Komisji Europejskiej, gdzie Isłam Karimow spotka się dziś z przewodniczącym Komisji Jose Barroso.
Rozmowa ma dotyczyć współpracy energetycznej - Unia szuka w Azji Środkowej gazu, by zmniejszyć uzależnienie od Moskwy. Błękitne paliwo ma być stamtąd tłoczone do Europy z pominięciem Rosji gazociągiem Nabucco.
"Nie przehandlujcie praw człowieka" - brzmiał napis na jednym z transparentów. -Dlaczego dla surowców energetycznych Zachód jest gotowy przymykać oczy na działania dyktatora i współpracować z tym, który ma krew na rękach? W imieniu uzbeckiego narodu błagamy Unię Europejską, by z nim nie rozmawiała - mówiła Mutabar Tadżibajewa, szefowa jednej z uzbeckich organizacji broniących praw człowieka.
Była ona aresztowana i więziona za otwartą krytykę władz w Taszkiencie po masakrze w Andiżanie w 2005 roku. Uzbeckie władze krwawo stłumiły wtedy protesty w Andiżanie - służby bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów, którzy w większości byli nieuzbrojeni. Zginęły setki ludzi.
- Andiżan wciąż czeka na wymierzoną sprawiedliwość - mówiła Nadejda Atajewa - jedna z liderek organizacji broniących praw człowieka w Azji Centralnej. - To bardzo smutne, że unijni liderzy spotykają się z Isłamem Karimowem. On jest główną przeszkodą na drodze do przeprowadzenia dogłębnego dochodzenia w sprawie masakry w Andiżanie. Spotkanie z dyktatorem i ściskanie dłoni z nim jest legitymizowaniem jego działań. Dlatego protestujemy przeciwko temu - dodała.
Isłam Karimow spotyka się nie tylko z szefem Komisji Europejskiej, ale także z sekretarzem generalnym NATO Anders Fogh Rasmussenem. Sojusz potrzebuje Uzbekistanu do tranzytu przez jego terytorium dostaw dla sił międzynarodowych w Afganistanie.
rk
REKLAMA