USA naciska na Egipt: to czas na polityczną zmianę
Stany Zjednoczone zwiększają presję na prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka - po tym, jak odmówił natychmiastowego odejścia z urzędu, a jego zwolennicy wywołali krwawe starcia na ulicach Kairu.
2011-02-03, 08:00
Posłuchaj
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton rozmawiała telefonicznie z nowo powołanym wiceprezydentem Egiptu Omarem Suleimanem, domagając się od niego wszczęcia śledztwa w sprawie środowych zajść na placu Tahrir. Zaapelowała o zatrzymanie osób odpowiedzialnych za akty przemocy.
Wyraźnie też dała do zrozumienia wiceprezydentowi Suleimanowi, że polityczna zmiana w Egipcie powinna zacząć dokonywać się natychmiast. Zdaniem amerykańskiej administracji, przedstawiciele egipskiego rządu powinni rozpocząć ogólnonarodowy dialog z udziałem przywódców opozycji, członków społeczeństwa obywatelskiego i reprezentantów armii, a dialog ten powinien doprowadzić do rozpisania w pełni demokratycznych wyborów. - Im dłużej trwa polityczny impas, tym bardziej zwiększa się niebezpieczeństwo eskalacji przemocy - powiedział rzecznik amerykańskiego departamentu stanu Philip Crowley.
W środę w zamieszkach w Kairze zginęły co najmniej 3 osoby, a rannych zostało - według różnych źródeł - od 639 do ponad półtora tysiąca. Uczestnicy zamieszek używali kamieni, pałek i koktaili Mołotowa, z których dwa wpadły na teren Muzeum Egipskiego. Zamieszki zaczęły się, gdy zwolennicy Mubaraka zaatakowali jego przeciwników, demonstrujących na placu Tahrir.
Według przeciwników prezydenta, wśród napastników byli policjanci w cywilu, agenci służb specjalnych i kryminaliści, uzbrojeni w noże, sztylety i kije. Przeciwnicy prezydenta twierdzą, że przy zatrzymanych znaleźli legitymacje policyjne, odebrane napastnikom.
IAR, sm
REKLAMA