Prom "Jan Heweliusz" mógł transportować broń. Tajemnica katastrofy sprzed 30 lat

Jedną z najbardziej zagadkowych historii zatonięcia promu "Jan Heweliusz" jest prawdopodobny transport broni. Tuż po katastrofie statku nurkowie mieli przeczesywać wrak w celu ich wydobycia. Sprawdzamy, ile jest prawdy w tej morskiej... legendzie.

2023-01-14, 16:08

Prom "Jan Heweliusz" mógł transportować broń. Tajemnica katastrofy sprzed 30 lat
Prom "Jan Heweliusz" mógł transportować broń. Tajemnica katastrofy sprzed 30 lat temu . Foto: PAP

MF Jan Heweliusz wypłynął w rejs ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku. Panowały wówczas ekstremalne warunki atmosferyczne - sztorm o sile 12 stopni w skali Beauforta miał moc huraganu, wiatr osiągał w porywach prędkość 160 km/h, a wysokość fal sięgała pięciu metrów. Jednostka przechyliła się na lewą burtę i zatonęła. Łącznie zginęło wtedy 55 osób.

Jedną z najbardziej zagadkowych historii wokół zatonięcia promu "Jan Heweliusz" jest prawdopodobny transport broni. Gdy statek znalazł się na dnie Bałtyku mieli nawet pojawić się przy wraku nawet nurkowie, którzy wydobyli militarny ładunek. Wyjątkowo duże zainteresowanie katastrofą przejawiał Andrzej Milczanowski, ówczesny minister ds. wewnętrznych, a wcześniej działacz opozycji w PRL.

- Rzeczywiście, zainteresowanie MSW było większe, niż służb zajmujących się sprawami morskimi. Minister Milczanowski był najbardziej aktywnym członkiem komisji rządowej powołanej do wyjaśnienia katastrofy, ale sprawozdania tej komisji nigdy nie ujawniono. Na niejawnym posiedzeniu komisji sejmowej proszono ówczesnych posłów, by nie składali interpelacji w sprawie "Heweliusza", czyli było wiele starań, żeby co się da, zamieść pod dywan - mówi dla portalu PolskieRadio24.pl kpt. Marek Błuś, który przez lata przyglądał się kwestiom wyjaśniania tragedii na Bałtyku.

Rozmówca podkreśla, że są dwie hipotezy. Jedna mówi o przemycie migrantów, druga o broni, najprawdopodobniej rumuńskiej.

REKLAMA

- Opowiadam się za tą drugą. Podobnie sądził Lech Kaczyński, z którym rozmawiałem o tym w czasie, gdy wykładał na UG między szefowaniem w NIK i w Ministerstwie Sprawiedliwości. Mniejsza o szczegóły tej rozmowy, ale casus promu "Estonia" potwierdza, że promy służyły do niejawnego przewożenia sprzętu wojskowego na zachód Europy - mówi Błuś.

Próbowaliśmy się skontaktować z Andrzejem Milczanowskim. Po odejściu z polityki zajął się prowadzeniem kancelarii notarialnej. Niestety od 14 lat przebywa emeryturze. Pod adresem gdzie działała jego kancelaria jest już inna firma.


Wrak "Jan Heweliusz" (FOTO: nurklub.pl) Wrak promu "Jan Heweliusz" (FOTO: nurklub.pl)

ORP Heweliusz

Pierwszą polską jednostką, która pojawiła się na miejscu tragedii był ORP Heweliusz. Jego ówczesny dowódca kmdr. Benedykt Hac powiedział dla portalu PolskieRadio24.pl, że o broni dowiedział się z doniesień medialnych.

- Nigdy w czasie katastrofy, ani krótko po niej nie słyszałem o czymś takim. Niemniej w takich wagonach i w ciężarówkach jest wszystko. Od ziarna, poprzez maszyny, zwoje drutów po luźny drobny ładunek. Czy były tam jakieś w środku materiały - nazwijmy to: innego niż pokojowego - przeznaczenia? Nie mam pojęcia. Raczej nie sądzę. Ale... nie takie jednak rzeczy przewożone są przez granicę - mówi Hac.

REKLAMA

Zobacz również:

Co na to nurkowie?

Osoby, które schodziły pod wodę w rejonie wraku promu "Jan Heweliusz", przyznają, że to bardzo znana w środowisku opowieść. Buduje ona wokół Jana Heweliusza pewną legendę.

- Szansa zweryfikowania jednak tego, czy na promie była broń jest nieduża. To nie historia statków Gusstloff, czy Goya, gdzie słyszeliśmy o radzieckich nurkach, którzy pruli te wraki ładunkami wybuchowymi, by przeszukać ładownie. Na promie Jan Heweliusz takiej działalności nie widać. Tam ładownie się otworzyły, a ich zawartość się wysypała, więc podjęcie przedmiotów stamtąd nie jest większym problemem. Jakakolwiek działalność mająca na celu wydobycie broni polegałaby wyłącznie na jej pozbieraniu. Nie ma tam skrzynek otwartych, które wskazywałby, że tam transportowana była broń - mówi Jakub Cieślak, nurek.


Przebieg katastrofy promu "Jana Heweliusza" (Infografika: PAP) Przebieg katastrofy promu "Jana Heweliusza" (Infografika: PAP)

Czytaj też:

PolskieRadio24.pl/Maciej Naskręt

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej