"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" przyjęty owacją na stojąco
Film Antoniego Krauzego to pierwsza pełnometrażowa fabuła o wydarzeniach grudnia 1970.
2011-02-22, 00:05
Posłuchaj
Obecny na warszawskiej premierze filmu w Teatrze Polskim Donald Tusk oddał cześć ofiarom Grudnia '70 oraz ich rodzinom.
- To wy jesteście i będziecie fundamentem wolnej, niepodległej Polski. Czuję to sam, państwo pewnie też to czujecie, że sprawiedliwość się do końca nie wypełniła, jeśli chodzi o zdarzenia grudnia roku 1970 - powiedział premier.
Tadeusz Mazowiecki powiedział po projekcji filmu, że produkcja nie zawiodła jego oczekiwań, ponieważ realistycznie oddaje panującą wtedy rzeczywistość.
- Myślę, że ten film powinno dużo ludzi młodych obejrzeć. Pokazuje wydarzenia od strony prywatnej, strony ludzi - podkreślił.
Podobnie uważa Henryka Krzywonos. Działaczka opozycyjna z Wybrzeża powiedziała, że ten film przypomniał jej wiele przykrych chwil z przeszłości.
- Przypomniały mi się lata, kiedy dostało mi się bicie, kiedy szłam do koleżanki w godzinie policyjnej. Film jest zrobiony fenomenalnie - dodała.
"Film zrobiony z sercem, wiedzą i duszą"
Najważniejszym widzem była Stefania Drywa, żona jednego z zabitych stoczniowców. Historia jej i jej męża stała się kanwą historii opowiadanej poprzez losy zwyczajnych ludzi. Pani Stefania oceniła film jako znakomity i wiernie odtwarzający jej przeżycia.
Film bardzo dobrze oceniła obecna na warszawskiej premierze Joanna Szczepkowska. Aktorka chwaliła znakomite aktorstwo. Była bardzo wzruszona po pokazie. - Film zrobiony z sercem, wiedzą, duszą... Będę go przeżywać bardzo długo - powiedziała.
- Ten film spowoduje pokutne poruszenie w narodzie. To film bardzo dotkliwy - stwierdził Piotr Fronczewski, który wcielił się w rolę członka biura politycznego KC PZPR Zenona Kliszko.
- Uważam, że jest to poważnie traktujący widza film o momentach tragicznych naszej historii - powiedział Wojciech Pszoniak, który zagrał I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę.
"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" to przejmująca i wierna historycznym faktom opowieść o brutalnej pacyfikacji protestujących robotników przez oddziały wojska i milicji, do której doszło na ulicach Gdańska i Gdyni 17 grudnia 1970 r.
Robotniczy bunt wywołały wprowadzone pięć dni wcześniej drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze. Widz poznaje te dramatyczne wydarzenia m.in. poprzez historię jednej z rodzin ofiar, gdyńskiego stoczniowca 34-letniego Brunona Drywy, który 17 grudnia zginął od strzału w plecy na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia-Stocznia. Pozostawił żonę i trójkę dzieci.
"Grudzień 1970 tkwił w nas"
Film wyreżyserował Antoni Krauze. Wg reżysera, krwawe wydarzenia z grudnia 1970 r., w wyniku których zginęło 45 osób, a ponad 1160 zostało rannych, nigdy właściwie nie zostały opowiedziane.
- Polacy dowiedzieli się o nich tak naprawdę dopiero dziesięć lat później, na fali zwycięskiego strajku w sierpniu 1980 r. A potem przyszedł stan wojenny i znów Grudzień '70 stał się tematem tabu - mówił Krauze.
Twórcami scenariusza są Mirosław Piepka i Michał Pruski. Obaj jako kilkunastoletni chłopcy byli świadkami tragicznych wydarzeń w Gdańsku i Gdyni. - Grudzień 1970 r. tkwił w nas od tamtych pamiętnych dni - przyznają.
W głównych rolach wystąpili m.in. Michał Kowalski (Brunon Drywa) i debiutująca na ekranie Marta Honzatko (Stefania Drywa). W filmie zagrali także Piotr Fronczewski - jako członek biura politycznego KC PZPR Zenon Kliszko, oraz Wojciech Pszoniak jako I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka.
Większość zdjęć realizowano w plenerze, wykorzystując miejsca autentycznych wydarzeń z grudnia 1970 r. m.in. okolice stacji SKM Gdynia-Stocznia, dworzec PKP Gdynia Główna, Kościół NMP-Kolegiata Gdyńska, Urząd Miasta Gdyni, Cmentarz Komunalny na Witominie, Szpital Morski im. PCK, gmach Dowództwa Marynarki Wojennej, a także wnętrza byłego gmachu KC PZPR w Warszawie. W filmie wykorzystano także archiwalne nagrania filmowe i dźwiękowe, które urealniają fabułę Krauzego.
"Ballada o Janku Wiśniewskim"
Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc. Legendarną "Balladę o Janku Wiśniewskim" zaśpiewał Kazik Staszewski.
Pierwowzorem bohatera pieśni jest Zbyszek Godlewski - 18-letni pracownik Stoczni Gdyńskiej im. Komuny Paryskiej, zastrzelony 17 grudnia 1970 r. przez wojsko, które otworzyło ogień w kierunku zmierzających do pracy stoczniowców. W filmie widzimy, jak robotnicy podnoszą jego zwłoki, kładą na zdjętych z zawiasów drzwiach i maszerują z nimi ulicami Gdyni.
To wydarzenie zainspirowało w 1980 r. opozycyjnego działacza Krzysztofa Dowgiałłę do napisania piosenki do muzyki Mieczysława Cholewy. Ponieważ nie znał on nazwiska ofiary, zastąpił je Jankiem Wiśniewskim. Utwór szybko stał się popularny w kręgach Solidarności.
Film trafi na ekrany kin w piątek, 25 lutego.
kk
REKLAMA