Premier Tusk mówił rodzinom ofiar o "wzorowym śledztwie" Rosjan?
W czasie posiedzenia parlamentarnego zespołu smoleńskiego część rodzin ofiar katastrofy mówiła posłom o przebiegu spotkania z premierem Donaldem Tuskiem z 10 listopada i 11 grudnia zeszłego roku.
2011-02-24, 10:00
Andrzej Melak, brat tragicznie zmarłego w Smoleńsku Stefana Melaka dzielił się wrażeniami ze spotkania rodzin ofiar z premierem z 10 listopada ubiegłego roku. Według Melaka w trakcie posiedzenia padały dziesiątki "bardzo trudnych pytań" - m.in. czy premier występował o wspólne śledztwo ws. wyjaśnienia przyczyn katastrofy. - Z rozbrajającą szczerością premier powiedział: nie wystąpiłem i nigdy nie wystąpię - relacjonował Melak. Według niego Tusk miał też oświadczyć, że Rosjanie prowadzą śledztwo wzorowo.
"Minister Graś trochę nazmyślał"
"Super Express" dotarł do nagrania ze spotkania z 11 grudnia, na którym słychać jak zdenerwowany premier krzyczy na wdowę po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim. W spotkaniu uczestniczyli także szef MSWiA Jerzy Miller oraz minister zdrowia Ewa Kopacz. Według "SE", całe spotkanie odbywało się w nerwowej atmosferze. Prawdziwa burza rozpętała się, gdy Ewa Kochanowska zapytała Donalda Tuska o ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem, jakie jej córka, miała usłyszeć od litewskiego europosła Vytautasa Landsbergisa.
Na to pytanie premier Tusk odpowiedział ze zdenerwowaniem uderzając najprawdopodobniej pięścią w stół: "Bardzo cenię sobie pani pytanie, ale jest ono oburzające. (...) Mam dosyć wysłuchiwania uwag na temat domniemanego zabójstwa".
W środę rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że uważa za zamkniętą sprawę spotkania premiera z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej 11 grudnia. Mówił, że przeprasza wdowę po Januszu Kochanowskim, jeżeli - jak zastrzegł "jego przeprosiny mogą cokolwiek wnieść". Podkreślił też, że premiera "bardzo dotknęły" słowa Ewy Kochanowskiej. - Nie chcę tego komentować. To zmartwienie mamy pana Grasia jak on kłamie, czy źle się zachowuje, a nie moje - skomentowała sprawę w czwartek Ewa Kochanowska. - Dlaczego po ponad dwóch miesiącach po incydencie sprawa wraca. Budzi to moje zaniepokojenie i podejrzenia, że znowu coś przykrywamy. Dlaczego teraz okazuje się, że mówię prawdę, a minister Graś trochę nazmyślał - dodała.
REKLAMA
rr
REKLAMA