Po kłótni z KGB do Uładzimira Niaklajeua przyjechało pogotowie
Do znajdującego się w areszcie domowym byłego kandydata na prezydenta Białorusi Uładzimira Niaklajeua trzeba było wezwać pogotowie po incydencie z pilnującymi go funkcjonariuszami KGB.
2011-03-02, 20:22
Posłuchaj
W środę miało się odbyć przesłuchanie, znajdującego się w areszcie domowym ex-kandydata na prezydenta Uładzimira Niaklajeua. Do spotkania ze śledczymi nie doszło - jak poinformowała Biełsat adwokat Tamara Sidarenka, z powodu nagłego skoku ciśnienia krwi, do polityka przyjechało pogotowie.
Przyczyną pogorszenia się stanu zdrowia miała być kłótnia z funkcjonariuszami KGB, którzy stale dyżurują w jego domu. Niakaljeu nie chciał zgodzić się, by podczas jego nieobecności w domu został jeden z kagiebistów. Ten jednak nie chciał opuścić mieszkania. Zdenerwowany polityk poczuł się źle i poprosił o wezwanie ambulansu. Niaklajeu cierpi na nadciśnienie. Podobne kłopoty ze zdrowiem miał gdy przebywał w areszcie KGB, gdzie doznał wstrząsu wywołanego chorobą.
Żona polityka zwróciła uwagę, że podczas poprzednich przesłuchać, kagiebiści opuszczali dom. Tym jednak razem, powołując się na podpisany rzekomo przez Niaklajewa dokument o warunkach aresztu domowego, nie chcieli tego zrobić - Powiedzieliśmy, że im nie dowierzamy, bo w kiedyś w ciężarówce znaleźli bomby i broń, i nie ma gwarancji, że to samo może przypadkiem znaleźć się u nas w domu - dodała w rozmowie z Biełsatem.
Proces opozycjonistów
Opozycjonista, poeta Uładzimir Niaklajeu, został ciężko pobity w dniu wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 roku, gdy zmierzał na demonstrację opozycji, która protestowała przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. Ze szpitala zabrano go do aresztu śledczego KGB, skąd przeniesiono go do aresztu domowego 29 stycznia. Postawiono mu zarzuty organizacji masowych zamieszek w Mińsku w wieczór wyborczy.
REKLAMA
Uczestnicy demonstracji opozycji, która kwestionowała uczciwość wyborów prezydenckich, wygranych według oficjalnych danych przez Łukaszenkę, sądzeni są z artykułu o masowych zamieszkach. Za udział w nich grozi kara do ośmiu lat więzienia, za ich organizację - do 15 lat.
Dot tej pory zapadły cztery wyroki: cztery lata kolonii karnej o zaostrzonym rygorze dla Wasyla Parfiankoua, który był członkiem sztabu wyborczego Uładzimira Niaklajeua. Trzej inni opozycjoniści zostali skazani na 3 do 4 lat kolonii karnej.
agkm, PAP/belsat.eu
REKLAMA