Współpracownicy Macierewicza zastraszani. "Ciemne bmw pod domem"
Klub PiS będzie interweniował u marszałka Sejmu w sprawie zastraszania pracowników biura zespołu parlamentarnego do spraw katastrofy smoleńskiej.
2011-03-16, 21:04
Posłuchaj
Chodzi o szefa biura - Bartłomieja Misiewicza i doradcę zespołu Piotra Bączka. Bartłomiej Misiewicz powiedział IAR, że wszystko zaczęło się 11 lutego od SMS-a: "Proszę się nawrócić, modlę się w twojej intencji". Kilka dni później przebito mu oponę w samochodzie a Bączkowi ktoś powiesił na furtce martwą wiewiórkę. Od tamtej pory codziennie o różnych porach dnia i nocy pod dom Misiewicza podjeżdża "ciemne bmw z czterema łysymi panami w środku".
Bartłomiej Misiewicz poinformował o tym dzielnicowego z komendy w Łomiankach 8 marca. Kiedy parę dni później jeden z mężczyzn wszedł na teren posesji, po konsultacji z prawnikiem złożył zawiadomienie o zastraszeniu, naruszeniu miru domowego i podejrzeniu włamania. Bartłomiej Misiewicz jest przekonany, że chodzi o zastraszenie. Chciałby żeby policja zajęła się jego sprawą i choć raz dziennie przejechała ulicą, przy której mieszka. Podkreśla, że chodzi mu o bezpieczeństwo rodziny. Nie wie kim są prześladowcy ale jest przekonany, że ich działalność jest związana z jego współpracą z Antonim Macierewiczem.
Klub PiS przyjał przez aklamację uchwałę w sprawie zastraszania pracowników biura zespołu smoleńskiego. Zostanie ona skierowana do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i do wiadomości do ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera.
rr
REKLAMA
REKLAMA