W PiS wielka mobilizacja. "Jeszcze będą żałować"
Władze PiS zobowiązują parlamentarzystów i eurodeputowanych do wpłat na rzecz partii. Zwracają się też do sympatyków o przekazywanie darowizn pieniężnych. W ten sposób chcą zasypać dziurę w partyjnej kasie po decyzji PKW, która - jak mówią w nieoficjalnych rozmowach portalowi polskieradio24.pl politycy PiS - może jeszcze przynieść partii więcej korzyści niż strat.
Michał Fabisiak
2024-08-30, 18:15
W wyniku czwartkowej decyzji PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS partia Jarosława Kaczyńskiego może do następnych wyborów parlamentarnych stracić blisko 60 mln złotych. Utrata tak pokaźnej sumy jest o tyle problematyczna, że na horyzoncie są wybory prezydenckie, które zaplanowano na przyszły rok.
- Pieniądze odgrywają dużą rolę w prowadzeniu kampanii. Z czegoś trzeba będzie pewnie zrezygnować. Za wcześnie, aby powiedzieć co to będzie - mówi portalowi polskieradio24.pl jeden z ważnych polityków PiS.
Inny dodaje, że dziurę w partyjnej kasie może uda się zasypać. Szczególnie liczy na darowizny od sympatyków partii.
"Rządzący jeszcze będą żałować"
Kilkanaście minut po decyzji PKW na profilu Prawa i Sprawiedliwości w mediach społecznościowych pojawił się apel o przekazywaniu pieniędzy na rzecz partii. Instrukcje o tym jak przekazywać środki, np. dane o koncie bankowym do przelewu czy informacje, jak należy je zatytułować, kolportowali też politycy partii m.in. na platformie X. Jak przekazał dziś skarbnik PiS Henryk Kowalczyk od czwartku w ten sposób do kasy partyjnej wpłynęło już pół miliona złotych. Łącznie pieniądze przelało trzy tysiące osób.
REKLAMA
W piątek z apelem do wyborców o przekazywaniu darowizn pieniężnych zwrócił się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ponadto władze partii zobowiązały do miesięcznych wpłat na rzecz ugrupowania parlamentarzystów i eurodeputowanych. Od września będą oni płacić odpowiednio tysiąc i 5 tysięcy złotych. Rocznie w ten sposób partia może pozyskać blisko 4 mln złotych, w tym blisko 1,3 mln zł do końca tego roku. Największe nadzieje wiąże się jednak z wpłatami od wyborców.
- Głosowało na nas ponad 7 mln ludzi. Niech tylko milion, co miesiąc przekaże nam 10 złotych. To daje 120 mln złotych. Czy w takiej sytuacji żal nam będzie utraty środków z PKW? Chyba nie muszę panu redaktorowi odpowiadać na te pytanie - stwierdza polityk z władz klubu PiS.
Rozmówca portalu polskieradio24.pl jest przekonany, że wyborcy partii będą wpłacać, bo widzą, że ugrupowanie, z którym sympatyzują zostało potraktowane w sposób niesprawiedliwy.
Podobnie uważa szeregowy poseł PiS. - Docierają do mnie informację o mobilizacji wśród naszych sympatyków. Rządzący i PKW jeszcze będą żałować swojej decyzji, bo okaże się, że PiS zamiast stracić finansowo, to zyska - tłumaczy. - Pieniądze to jedno, ale część Polaków ta sytuacja może zmobilizować do pójścia na wybory i głosowania na kandydata PiS - dodaje.
REKLAMA
PiS będzie szukać oszczędności
Mimo to w partii zastanawiają się nad oszczędnościami. Wiceprezes PiS Mariusz Błaszczak powiedział dziś w Programie 1 Polskiego Radia, że odrzucenie przez PKW sprawozdania finansowego PiS zmusza partię do zmiany planów przed zbliżającym się kongresem. Czy może zostać odwołany? - Spokojnie, pieniądze na kongres są - mówi portalowi polskieradio24.pl jeden z szeregowych posłów PiS.
Inny ważny polityk PiS wyjaśnia, że jakieś oszczędności dotyczące kongresu mogą zostać poczynione. - Na przykład zamiast rozłożyć go na dwa dni, zorganizujemy w jeden dzień, ale wydarzenie na pewno się odbędzie - zapewnia.
Od polityka z kierownictwa PiS słyszymy, że partia nie zamierza zwalniać pracowników, ani pozbywać się majątku. - Trzeba będzie zastanowić się nad racjonalizacją naszych wydatków, również tych w kampanii prezydenckiej. Skarbnik będzie dwa razy oglądał każdą złotówkę przed jej wydaniem - wyjaśnia.
Polityk ten również uważa, że sytuacja z odrzuceniem sprawozdania partii zmobilizuje jej elektorat, a może zniechęcić do pójścia do urn zwolenników koalicji rządowej, który uzna, że "PiS się skończył".
REKLAMA
"Już pozamiatane"
Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało, że odwoła się od decyzji PKW do Sądu Najwyższego. W PiS nie liczą jednak na to, że uda się odzyskać te środki. - To już jest pozamiatane. Te pieniądze do nas nie trafią - mówi szeregowy poseł PiS. Skąd takie przypuszczenia?
Odwołanie będzie rozpatrywać Izba Sądu Najwyższego, której status jako sądu podważył Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, uznając, że sędziowie, którzy w niej zasiadają zostali powołani niewłaściwie. Rządzący tłumaczą, że jej orzeczenie w sprawie sprawozdania finansowego PiS będzie obarczone wadą. Na tej podstawie minister finansów może nie zgodzić się na przekazanie środków PiS nawet, gdy orzeczenie Sądu Najwyższego będzie dla tej partii korzystne.
- Będziemy to krytykować, ale co więcej możemy zrobić? Nie jesteśmy zwolennikami strategii "ulica i zagranica" - rzuca rozmówca portalu polskieradio24.pl, którego zagadujemy o sprawę przed siedzibą PiS przy Nowogrodzkiej. - Uważam, że temat tych środków (część dotacji i subwencja - przyp. red.) jest zamknięty - dodaje.
REKLAMA