USA ewakuują, Polska "odradza wyjazd" do Syrii. Czołgi w Darze i Dumie
Ministerstwo spraw zagranicznych odradza wyjazdy do Syrii. Tym Polakom, którzy obecnie są w Syrii MSZ radzi: unikanie demonstracji, a w piątek także meczetów i "zachowanie szczególnej ostrożności w miejscach publicznych".
2011-04-26, 07:53
Posłuchaj
Ministerstwo zwraca uwagę na "napiętą sytuację" i "stanowczo odradza" podróże do Dary, Homs, Dumy i Latakii (w komunikacie nazwanej Lakatią). To miasta, w których w tłumieniu demonstracji przez siły bezpieczeństwa zginęło najwięcej osób.
Polskie MSZ tradycyjnie z opóźnieniem zareagował na sytuację w Syrii. Dla porównania służby dyplomatyczne USA, Francji, czy Wielkiej Brytanii wydały podobne komunikaty przed kilkoma dniami, a Waszyngton i Londyn od dwóch dni ewakuują swoich obywateli, włącznie z - w przypadku USA - personelem placówek dyplomatycznych.
Amerykański rząd zagroził też wprowadzeniem sankcji wobec rządu Baszara al-Assada. Możliwe jest zamrożenie aktyw, zakaz współpracy handlowej, czy zakaz wjazdu na terytorium amerykańskie. Żaden z tych kroków nie byłby dla syryjskiego reżimu dotkliwy, bo ten i tak nie utrzymuje niemal żadnych relacji z USA, będąc głównym sojusznikiem Iranu na świecie.
W nocy z soboty na niedzielę i w niedzielę do Dary i Dumy wjechały kolumny czołgów, a snajperzy - jak relacjonują mieszkańcy w rozmowach telefonicznych (do Syrii zagraniczni dziennikarze mają zakaz wstępu) z mediami - zajęli pozycje na dachach i strzelają do każdego, kto pojawi się na ulicy. Na Darę spadły też pociski artyleryjskie, a według organizacji praw człowieka do miasta wkroczyły tysiące żołnierzy.
REKLAMA
Syryjscy opozycji zapowiadają, że nie zaprzestaną demonstracji, dopóki prezydent Baszar al-Assad nie ustąpi ze stanowiska. Rządzi on Syrią od 2000 roku, kiedy objął władzę po blisko trzydziestoletnich dyktatorskich rządach swego ojca. Masowe protesty rozpoczeły się w Syrii 18 marca, na fali podobnych wydarzeń w innych krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
sg
REKLAMA