Protesty związkowców w całej Polsce. "Polityka wasza, bieda nasza"
Według związkowców z NSZZ "Solidarność", w sumie w protestach uczestniczyło nawet 100 tysięcy osób.
2011-05-25, 10:45
Posłuchaj
Związkowcy domagają się podniesienia płacy minimalnej do poziomu 50 procent średniej krajowej, zwiększenia liczby osób upoważnionych do korzystania z pomocy społecznej, czasowego obniżenia akcyzy na paliwa i przeznaczenia większych środków na walkę z bezrobociem. W całej Polsce zbierane są podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o podniesieniu płacy minimalnej do 1600 złotych.
W Warszawie manifestowali między innymi pracownicy: Ursusa, mazowieckich PKS-ów, Polskiego Holdingu Nieruchomości i Ośrodka Badawczo Rozwojowego Przemysłu Rafineryjnego w Płocku. Przed ministerstwem skarbu protestowało kilkuset związkowców z fabryki Ursus oraz kilku zakładów z Radomska. Była to jedna z trzech manifestacji odbywających się w Warszawie. Związkowcy sprzed resortu przeszli na Plac Bankowy - pod siedzibę wojewody mazowieckiego.
"Cegielski umiera"
W Poznaniu protest kilkuset związkowców z Wielkopolski zakończył się okupacją jednej z sal przy gabinecie wojewody wielkopolskiego Piotra Florka. Kilkanaście osób pozostanie w Urzędzie do czwartku do godziny 10, wtedy planowane jest spotkanie Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.
- Cegielski umiera, trwają zwolnienia, a w Fabryce Pojazdów Szynowych wypłacają dopiero pensje za luty - powiedział Radiu Merkury przewodniczący Solidarności w HCP Tadeusz Pytlak. Przypominano też o sytuacji zakładów w leszczyńskiem i pilskiem.
W Lublinie protestowało kilkuset przedstawicieli Solidarności z całego województwa. Mówili, że przyjechali bo zarabiają mniej niż tysiąc złotych i chcą to zmienić. Byli też strażacy, którzy podkreślali, że ich służba to nie standardowe 8 godzin. Petycja z postulatami została przekazana wojewodzie lubelskiemu.
W Białymstoku związkowcy zebrali się na Rynku Kościuszki skąd przemaszerowali pod Urząd Wojewódzki. Tam wręczyli wojewodzie petycję z żądaniami. Przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego - Józef Mozolewski podkreślał, że skutki kryzysu zostały przełożone na ludzi pracy o najniższym dochodzie i stąd te protesty.
Gwizdki, trąbki i petardy
W Bydgoszczy związkowcy z Solidarności manifestowali pod Urzędem Wojewódzkim. Protest rozpoczął się na Starym Rynku. Protestujący mieli ze sobą gwizdki i trąbki, co jakiś czas wybuchały petardy. Na Starym Rynku odbył się 30-minutowy wiec. Przemawiali liderzy Solidarności. Mówili o swoim niezadowoleniu, podkreślali, że region kujawsko-pomorski jest jednym z najbiedniejszych w kraju i takiej sytuacji dłużej tolerować nie można. Razem ze związkowcami protestowali rolnicy.
Stamtąd manifestujący przeszli pod Urząd Wojewódzki, by wręczyć petycję z postulatami wojewodzie. Oprócz postulatów ogólnopolskich związkowcy z Pomorza i Kujaw chcą między innymi wyjaśnienia planów prywatyzacji we włocławskim Anwilu, chcą też prosić wojewodę o wsparcie w sprawie inowrocławskiej huty szkła Irena.
W Opolu przed Urzędem Wojewódzkim przy huku bębnów około 200 związkowców domagało się zmniejszenia bezrobocia i obniżenia cen. W gabinecie wojewody opolskiego złożono petycję, adresowaną do premiera.
W Olsztynie przeciwko obecnej polityce rządu protestowało kilkuset związkowców z Solidarności Warmii i Mazur. Manifestujący, podobnie jak w innych miastach wojewódzkich, domagali się m.in. zwiększenia płacy minimalnej oraz nakładów na walkę z bezrobociem. Uzbrojeni z transparenty, syreny i gwizdki związkowcy rozpoczęli manifestację przed olsztyńskim ratuszem, później przeszli pod Urząd Wojewódzki. Tam przewodniczący regionu Warmii i Mazur Solidarności przekazał wicewojewodzie list do premiera.
W Szczecinie w manifestacji wzięli udział nie tylko byli stoczniowcy, pocztowcy, policjanci i przedstawiciele służby zdrowia ale także ludzie którzy zajmują się zbieraniem złomu. Około 2000 związkowców z różnych zakładów pracy protestowało przeciwko ubóstwu i drożyźnie. Wśród protestujących byli pocztowcy, którzy walczą o miejsca pracy, a także pracownicy Polskiej Żeglugi Morskiej, którzy obawiają się komercjalizacji firmy. Najliczniej pod główną bramę stoczni szczecińskiej przyszli stoczniowcy. Głównie długoletni pracownicy tego zakładu, którzy dziś nie mogą znaleźć pracy. Ludzie zbierający złom, podczas manifestacji toczyli przed sobą wózki. Wszyscy krytykowali politykę rządu Donalda Tuska.
IAR,kk
REKLAMA