Zamieszki w Anglii: kto ponosi odpowiedzialność?
W Wielkiej Brytanii trwa publiczna debata na temat przyczyn niesłychanego załamania się porządku publicznego w pierwszej połowie minionego tygodnia.
2011-08-14, 13:59
Posłuchaj
Opinie polaryzują się coraz bardziej - od potępienia kryminalnego marginesu po szukanie głębszych przyczyn społecznych i ekonomicznych. Konserwatywny premier David Cameron od swego pierwszego publicznego wystąpienia po powrocie z wakacji we Włoszech określał te rozruchy jako dzieło pospolitej chuliganerii: "To jest najzwyklejsza przestępczość, której trzeba dać odpór i pokonać". Jego opinię podziela inny konserwatysta, burmistrz Londynu, Boris Johnson, który przerwał urlop w Kalifornii oraz liberał, wicepremier Nick Clegg, który wrócił z Portugalii.
Obejrzyj dzień na zdjęciach >>>
Początkowo lider opozycji labourzystowskiej, Ed Miliband nie wychylał się spoza tej powszechnej, kryminalnej interpretacji zamieszek, ale od soboty zmienił zdanie, traktując je szerzej, jako symptom powszechnego załamania się uczciwości i autorytetów. - To co się stało w systemie bankowym, w skandalu z wydatkami poselskimi, czy w skandalu hakerskim w prasie, to naturalnie nie to samo co łupienie sklepów, ale to jest również kwestia braku odpowiedzialności. A na szczytach brytyjskiej hierarchii spoczywa odpowiedzialność za przekazywanie w dół właściwych sygnałów - mówił Miliband.
Czytaj więcej w raporcie specjalnym >>>
IAR, sm
REKLAMA