Odrzucony spot Gazety Polskiej. "To niepokojące"
Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka kwestionowany przez TVP, TVN i Polsat spot reklamowy "Gazety Polskiej Codziennie" trudno zakwalifikować jako materiał wyborczy.
2011-09-07, 13:19
W niedopuszczonym do emisji spocie młody człowiek wymienia nazwiska znanych publicznie osób, które popełniły ostatnio samobójstwo lub zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, m.in. Andrzeja Leppera, Grzegorza Michniewicza, Wojciecha Franiewskiego, Roberta Pazika i Sławomira Kościuka. Lektor mówi też, że były członek PO zamordował pracownika PiS, przypomina - bez wskazania autora - słowa o "dorzynaniu watahy" i dodaje: "Przyjrzyj się bliżej rządom miłości Donalda Tuska". Młody człowiek mówi: "Ani jednego śledztwa dziennikarskiego". Wszystko kończy się wezwaniem: "chcesz żyć w demokracji? Patrz na ręce władzy".
Pierwszy numer dziennika "Gazeta Polska Codziennie" ma ukazać się w piątek. Tworzyć ma go redakcja tygodnika "Gazeta Polska" i dziennikarze portalu Niezależna.pl.
REKLAMA
"Znałem tego człowieka"
- To plugawe - tak przywołanie w spocie nazwiska szefa kancelarii premiera Tuska, Grzegorza Michniewicza określił na twitterze rzecznik rządu Paweł Graś.
"Telewizje nie powinny odmawiać emisji spotów "GPC"
W opinii jej wiceprezesa Helsińska Fundacja Praw Człowieka dr. Adama Bodnara i eksperta prawnego fundacji dr. Ireneusza Kamińskiego nie ma powodów, by uznać spoty za naruszające Kodeks Wyborczy, m.in. dlatego, że nie ma tam wezwania, a nawet sugestii, by zagłosować na konkretną partię polityczną.
- Do uznania materiału za wyborczy nie wystarcza to, że spot jest krytyczny wobec sprawującego władzę rządu oraz premiera, jak również że znajdujemy się właśnie w czasie kampanii wyborczej - oceniają eksperci Fundacji. Ich zdaniem w przeciwnym wypadku krytykę rządu, ale i jego politycznych adwersarzy mogłyby wypowiadać tylko "zarejestrowane komitety wyborcze", a okna reklamowe zostałyby zamknięte na kilka tygodni dla krytyki pochodzącej od innych ugrupowań politycznych (w tym ugrupowań nieuczestniczących w wyborach), organizacji i zwykłych obywateli.
REKLAMA
Odpowiadać, nie eliminować
- Standardy właściwe demokratycznemu społeczeństwu wymagają wręcz czegoś innego: dopuszczenia w okresie przedwyborczym możliwie najbardziej swobodnej i pełnej debaty publicznej. Nawet jeśli krytyczny głos jest budowany na słabych czy niewystarczająco umotywowanych argumentach, w dojrzałej demokracji reakcja nie powinna polegać na eliminowaniu wypowiedzi, lecz na udzieleniu na nią merytorycznej odpowiedzi. Rzeczą naturalną w demokracji jest posługiwanie się częstokroć ostrymi, wyrazistymi i niepokojącymi sformułowaniami oraz środkami ekspresji, co może czasami rodzić zastrzeżenia, ale wyłącznie z punktu widzenia etyki i estetyki - napisali autorzy opinii.
Dzień na zdjęciach - zobacz galerię>>>
to
REKLAMA
REKLAMA