Nalot na sex shopy. Zabawki nie do lizania?
Lubelski sanepid sprawdza czy produkty sprzedawane w sklepach mogą być groźne dla zdrowia.
2011-09-28, 17:45
- Mieliśmy sygnały od lekarzy seksuologów, że pacjenci skarżyli się na kupowane produkty, bo miały zły wpływ na ich zdrowie. Wiele z nich to suplementy diety, które mają zbliżone działanie do leków. Postanowiliśmy to sprawdzić – mówi portalowi Moje Miasto Lublin Paweł Policzkiewicz, dyrektor sanepidu w Lublinie.
Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>
Pracownicy sanepidu, nadzoru farmaceutycznego i policjanci sprawdzili we wtorek pięć sex shopów i jedną hurtownię. W trzech miejscach sprzedawano suplementy diety, m.in.: jadalne majtki, lizaki w kształcie penisów i warg sromowych. W jednym ze sklepów można było kupić nawet makaron. - Jadalne zabawki zostały zabezpieczone, bo nie były odpowiednio oznakowane - tłumaczy dr Paweł Policzkiewicz.
– Pracownicy jednego z sex shopów nie chcieli nam pozwolić na kontrolę. Usłyszeliśmy nawet, że ktoś wyżej postawiony się nami zajmie – mówi dyrektor lubleskiego sanepidu.
Sanepid sprawdzi czy zgadza się skład produktów i oznakowanie oraz czy sprzedawane w sex shopach suplementy zostały zarejestrowane. - Niektóre produkty mogły być nielegalnie sprowadzone, wtedy powiadomimy policję – zapowiada Policzkiewicz. - Sprzedaż artykułów spożywczych nieoznakowanych w prawidłowy sposób, to problem podobny do sprzedaży dopalaczy.
Wyniki kontroli poznamy już w piątek.
mmlublin.pl/ sm
REKLAMA