KRRiT: nie było apelu o bojkot Marszu Niepodległości
Rada nie dopatrzyła się naruszenia prawa w programie TVP2 "Pytanie na śniadanie", w którym - zdaniem organizatorów Marszu - zwrócono się do telewidzów z apelem o udział w blokadzie tej manifestacji.
2011-10-28, 17:55
Krajowa Rada otrzymała drogą elektroniczną niemal 300 skarg na wypowiedzi, jakie w programie padły z ust krytyczki literackiej Kazimiery Szczuki i gospodarza programu Michała Olszańskiego. PAP dotarła w piątek do stanowiska KRRiT w tej sprawie.
Po uzyskaniu wyjaśnień TVP i po analizie nagrania audycji KRRiT oceniła, że apel o udział w blokadzie manifestacji dotyczył "przeciwstawienia się wykorzystywaniu święta narodowego do głoszenia skrajnie prawicowych, neofaszystowskich i nacjonalistycznych haseł oraz sprzeciwu wobec nawoływania do nienawiści na jakimkolwiek tle".
Według Krajowej Rady, z argumentacji TVP wynika, że w wypowiedzi Szczuki nie było krytyki legalnych manifestacji, lecz zwrócenie uwagi na przejawy agresji i przemocy, jakie zdarzały się podczas zgromadzeń lub marszy organizowanych 11 listopada i że o przeciwdziałanie takim zachowaniom Szczuka zaapelowała.
W swojej skardze do KRRiT organizatorzy marszu ocenili jednak, że w programie nawoływano do udziału w zbiegowisku publicznym, którego celem jest atakowanie uczestników legalnego zgromadzenia, przez co rażąco naruszono zasady etyki dziennikarskiej. W ich ocenie mogło też dojść do podżegania do popełnienia przestępstwa polegającego na czynnym udziale w zbiegowisku ze świadomością, że "jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie".
REKLAMA
Zdaniem skarżących naruszono także zapis ustawy o rtv, który mówi, że audycje nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym.
Organizatorzy podkreślili także, że Marsz Niepodległości jest legalnym zgromadzeniem publicznym, organizowanym corocznie 11 listopada w Warszawie przez "środowiska narodowe", a na swojej trasie spotyka on "tzw. blokady antyfaszystowskie", podczas których dochodzi do naruszenia porządku publicznego.
W tym roku 11 listopada "Marsz Niepodległości" także ma przejść ulicami Warszawy. W komitecie poparcia marszu znaleźli się m.in. bp Antoni Dydycz, historyk Jan Żaryn, publicysta Jan Pospieszalski, twórca GROM gen. Sławomir Petelicki, muzyk Paweł Kukiz, Niezależne Zrzeszenie Studentów Politechniki Radomskiej i Stowarzyszenie "Solidarni 2010". Współorganizatorami są Młodzież Wszechpolska i Obóz Narodowo-Radykalny (ONR).
Do blokady marszu wzywają środowiska skupione w Porozumieniu 11 Listopada. Na swojej stronie internetowej informuje ono, że planuje "mobilizację na trasie faszystowskiego pochodu". "Chcemy fizycznie go zablokować. Wykorzystamy przysługujące nam prawa obywatelskie. Wzywamy wszystkich mieszkańców Warszawy i wszystkich, którzy zechcą przyjechać do Warszawy, do czynnego sprzeciwu wobec faszystów" - brzmi oświadczenie Porozumienia.
REKLAMA
Jak dowiedziała się PAP w stołecznym ratuszu, żaden przemarsz ulicami miasta w dniu 11 listopada nie został jeszcze zarejestrowany. Zgłoszone są za to cztery manifestacje stacjonarne w okolicach Placu Konstytucji; ich organizatorami są osoby prywatne. Kolejne manifestacje mogą być zgłaszane do 8 listopada - zgodnie z prawem organizator zgromadzenia publicznego może zawiadomić o nim gminę jeszcze trzy dni przed terminem.
Podczas ubiegłorocznego marszu, który przeszedł przez stolicę mimo kontrmanifestacji środowisk określających się jako "antyfaszystowskie", doszło do starć pomiędzy ich uczestnikami. Interweniowała policja, w efekcie zatrzymane zostały 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.
PAP/mch
REKLAMA