Protest w Lublinie: chcieli wywieźć prezesa na taczce

Pracownicy Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego ''Protektor'' protestowali przeciwko likwidacji zakładu i zwolnieniom.

2012-01-02, 14:03

Protest w Lublinie: chcieli wywieźć prezesa na taczce

Posłuchaj

Byli już pracownicy firmy twierdzą, że nikt ich wcześniej nie informował o tym, że zakład może zostać zlikwidowany, wypowiedzenia zaś dostali kurierem do domów
+
Dodaj do playlisty

Pracownicy 30 grudnia dostali informację, że zostali zwolnieni z pracy, a zakład postawiono w stan likwidacji. Pracowników nikt wcześniej nie informował o tym, że zakład może zostać zlikwidowany, wypowiedzenia zaś dostali kurierem do domów.

- W piątek otrzymałam zapewnienie, że nic złego się nie dzieje, a wieczorem dostałam kurierem do domu wypowiedzenie, z zakazem wstępu do zakładu. Potraktowali ludzi jak śmieci - mówiła szefowa zakładowej organizacji OPZZ Jolanta Wojciechowska. - Otrzymałam o godz. 20 wypowiedzenie z pracy. Nikt nie uprzedzał. Wszystkie nasze rzeczy osobiste są na terenie zakładu - dodała Teresa Muszyńska.

Prezes na taczce

Przed bramą zakładu zebrało się w poniedziałek około stu pracowników. Wejście blokowały specjalnie ustawione barierki, przy których stali ochroniarze. Protestujący trzymali transparenty z napisami: "Pracę obiecali wypowiedzenia dali", "Chcemy pracy i godnej płacy", "Protektor kłamie, oszuści i złodzieje".

Domagali się, aby wyszedł do nich prezes spółki, ale władze przez ochroniarzy przekazały, że mogą się spotkać tylko z przedstawicielami związków zawodowych. Ci jednak zażądali, aby to spotkanie odbyło się w obecności mediów, na co nie zgodziły się władze zakładu.

- Chcemy wejść do zakładu po swoje rzeczy. Tam jest majątek związkowy - powiedziała Wojciechowska. Protestujący sforsowali barierki, a ochroniarze nie zdołali ich powstrzymać, następnie przeszli przez bramę, otworzyli ją i weszli siłą do budynku. Część związkowców zablokowała drugą bramę zakładu, aby uniemożliwić wywiezienie towaru. Protestujący wzięli ze sobą taczkę, grozili, że wywiozą na niej prezesa.

Komentarz Protektora

Dziennikarze nie zostali wpuszczeni na teren zakładu. Wyszedł do nich rzecznik prasowy Protektora Wojciech Kądziołka. Powiedział, że decyzja o likwidacji lubelskiego zakładu jest spowodowana jego złą sytuacją finansową.

- Protektor specjalizował się w produkcji przetargowej, czyli dostarczał buty dla armii, dla policji, wtedy, kiedy wygrał przetargi, a ponieważ liczba przetargów i marżowość tych przetargów z powodu dużej konkurencji dramatycznie spadła, od dwóch lat LZPS notuje straty - powiedział.

W 2010 roku straty te wyniosły 2 mln 800 tys. zł. Kądziołka nie podał, jakiego rzędu straty są za 2011 roku, wiadomo, że były one notowane w kolejnych trzech kwartałach ubiegłego roku.

Rzecznik powiedział, że urząd pracy w Lublinie został poinformowany o zwolnieniu 142 osób. Każdy ze zwalnianych pracowników, tytułem odprawy i odszkodowania otrzyma równowartość sześciu pensji.

Rzecznik Protektora, Wojciech Kondziołka, odpiera zarzuty i mówi, że skoro spółka giełdowa wysyła do publicznej wiadomości informacje o stanie firmy, to każdy, również pracownicy mogli się z tym zapoznać.

 

 Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

 

REKLAMA

W zakładzie w Lublinie planowane jest utworzenie oddziału, w którym zatrudnionych ma być kilkadziesiąt osób. - Tu będzie się montowało buty z większym wykorzystaniem komponentów zewnętrznych, czyli zamawianych z zewnętrznych firm - dodał rzecznik Protektora. Jego zdaniem, wyniki finansowe lubelskiej spółki nie były żadną tajemnicą, a pracownicy wiedzieli, że sytuacja zakładu jest trudna, bo notuje on straty.

Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego oraz specjalistycznego, m.in. strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie posiada zakład w Czechach i dwa w Mołdawii.

mr, sm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej