Śmierć Whitney: sanitariusze próbowali ją ratować
Prywatny ochroniarz znalazł nieprzytomną gwiazdę w wannie. Zmarła chwilę przed wielkim powrotem na scenę.
2012-02-12, 20:35
Whitney Houston została znaleziona w wannie, w jej apartamencie w hotelu Beverly Hilton w Los Angeles. Wezwani przez prywatnego ochroniarza sanitariusze bezskutecznie próbowali ją uratować.
Lokalne władze nie chcą na razie informować o domniemanych przyczynach śmierci 48-letniej artystki. Odmawiają potwierdzenia, że powodem zgonu było utonięcie, do czego przyczyniły się narkotyki. Wykluczają jednak zabójstwo.
Whitney Houston utopiła się w wannie? >>>
Houston od wielu lat walczyła z nałogiem narkotykowym. W wywiadzie dla Opry Winfrey w 2009 r. przyznała, że zażywała marihuanę i kokainę. Opowiadała też o interwencjach policji, którą wezwała jej matka, aby zmusić ją do zerwania z nałogiem. W wywiadzie dla Diane Sawyer z telewizji ABC Houston mówiła, że jest "sama dla siebie diabłem".
REKLAMA
W ostatniej dekadzie, z powodu uzależnień, jej gwiazda przygasała - piosenkarka coraz rzadziej dawała koncerty, a coraz częściej pojawiała się na łamach prasu brukowej. Tabloidy rozpisywały się o jej burzliwym związku z mężem Bobbym Brownem, z którym się rozwiodła w 2007 r., i jej dziwnym zachowaniu w miejscach publicznych.
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
Jednocześnie informowano jednak o możliwości jej udanego powrotu na estradę. Dochodziły na ten temat sprzeczne doniesienia.
W ostatni czwartek miała bardzo dobry występ w Los Angeles. Gwiazda przybyła do miasta, by wziąć udział w ceremonii rozdania nagród Grammy.
REKLAMA
Podczas ponad 25-letniej kariery Whitney Houston, jej albumy i single rozeszły się w nakładzie przekraczającym 170 milionów egzemplarzy. Whitney Houston została także uznana przez magazyn Rolling Stone za jedną ze 100 najlepszych gwiazd muzyki wszech czasów.
Czytaj więcej o śmierci piosenkarki >>>
wit
REKLAMA