Afera ws. umowy Kaplera: Mucha wpadła do rosołu
Jerzy Polaczek chce składać zawiadomienie do prokuratury, Jan Tomaszewski wręcza minister sportu kwiaty, a Grzegorz Schetyna nie wierzy w wiarygodność ujawnionych dokumentów.
2012-02-17, 12:36
Posłuchaj
Były prezes Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler dostałby premię nawet, jeżeli przez trzy lata nie zrobiłby nic na placu budowy Stadionu Narodowego. Tak wynika z umowy, która dziś została ujawniona.
W wiarygodność ujawnionego przez posła Polaczka dokumentu nie wierzy wiceprzewodniczący PO Grzegorz Schetyna.
- Wiarygodność tej informacji jest taka, że minister Drzewiecki zatrudnił Kaplera, ale w spółce PL.2012 - mówi.
Jerzy Polaczek uważa jednak, że minister sportu już może przygotowywać wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w tej sprawi. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Tomaszewski przypomniał, że już 11 stycznia złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z umowami w Narodowym Centrum Sportu. Jeszcze w styczniu dostał odpowiedź, że prokuratura nie widzi znamion czynu zabronionego.
REKLAMA
- Jest to rosół ugotowany przez ministra Drzewieckiego, do którego wpadła Mucha - mówi Tomaszewski. - Ta cała sprawa nie trzyma się kupy.
Jan Tomaszewski wręczył w piątek minister sportu bukiet kwiatów i zapewnił ją, że zgadza się w sprawie umowy Kaplera.
Dokument podpisał Mirosław Drzewiecki, były minister sportu, który jeszcze wczoraj temu zaprzeczał. Jerzy Polaczek powiedział, że warunki kontraktu z Rafałem Kaplerem są nie do zaakceptowania. Zakładają m.in. wypłatę 6100 złotych za każdy miesiąc zwłoki w wypłacie premii.
Joanna Mucha nie słyszała o ujawnieniu umowy byłego prezesa Narodowego Centrum Sportu, dlatego nie chcie komentować sprawy.
REKLAMA
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR, wit
REKLAMA