Szczekociny: śledczy podejrzewają fałszerstwa
Możliwe, że po katastrofie pod Szczekocinami ingerowano w dokumenty kolejowe - powiedział rzecznik prokuratury Romuald Basiński.
2012-03-06, 17:10
Posłuchaj
Śledczy odmawiają na razie podania, o jakie dokumenty chodzi i kto miałby je fałszować.- Czy rzeczywiście doszło do fałszerstwa, będzie dopiero badane - zastrzegł prok. Romuald Basiński.
Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy były to zapisy elektroniczne, czy też w formie papierowej, ani też czy ingerencję w dokumentację przypisuje podejrzanemu o spowodowanie katastrofy dyżurnemu z posterunku kolejowego w Starzynach.
Dyżurnego ze Starzyn nadal nie można przesłuchać. Po zatrzymaniu, w niedzielę nad ranem, ze względu na stan zdrowia mężczyznę przewieziono na oddział psychiatryczny jednego ze szpitali.
Dyżurną ruchu z innego posterunku kolejowego zatrzymano w niedzielę, ale we wtorek rano zwolniono po przesłuchaniu, nie przedstawiając żadnego zarzutu. Jest świadkiem w postępowaniu.
REKLAMA
Wobec dyżurnego ze Starzyn wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Prokuratorzy informowali w poniedziałek, że mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z pociągiem relacji Przemyśl-Warszawa.
W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin zderzyły się dwa pociągi. Zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych. We wtorek rano w szpitalach pozostawały 44 poszkodowane osoby.
PAP, agkm
REKLAMA
REKLAMA