Pożar zamku na Słowacji. Romowie boją się o życie
Po tym jak dwaj romscy chłopcy przypadkowo spowodowali pożar zamku Krasna Horka słowaccy nacjonaliści próbowali zaatakować romskie domy.
2012-03-17, 20:47
W sobotę policja zatrzymała grupę słowackich nacjonalistów, którzy usiłowali zaatakować romskie domy. "Nie będziecie niszczyć słowackich pamiątek narodowych" - krzyczeli Słowacy pod adresem Romów.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Burmistrz Krasnohorskiego Podhradia Peter Bollo twierdzi, że dobrze się stało, iż w miejscowej szkole zostali zakwaterowani żołnierze, którzy nadzorują nie tylko ewakuację zamkowych obiektów muzealnych, ale i romską osadę. Szef MSW Daniel Lipszyc zaapelował o zachowanie spokoju.
Wszystko przez jedną zapałkę
W sobotę 10 marca Słowaków zaskoczyła wiadomość o pożarze, który wybuchł w jednym z największych zabytków kultury narodowej - gotyckim zamku Krasna Horka na południu kraju. Spłonęła górna część zamku, wiele eksponatów, w tym cenna kolekcja broni tureckiej, roztopiły się nawet dzwony. Straty są ogromne, choć większość muzealnych obiektów udało się uratować.
Policja ustaliła, że pożar spowodowali przypadkowo dwaj romscy chłopcy z Krasnohorskiego Podhradia: 11-letni Ondrej i 12-letni Ivan. W drodze ze szkoły chłopcy podnieśli z ziemi i zapalili niedopałek papierosa. Od rzuconej zapałki zajęła się sucha trawa a potem cała zamkowa góra, podzamcze i gotycka część zamku.
Incydent wywołał ogromne emocje na Słowacji. Zamek zbudowany przed 679 laty przetrwał bowiem trudne koleje losu, w tym powstania i dwie wojny światowe. Spłonął dopiero w XXI wieku, w czasach pokoju, od rzuconej zapałki.
Chłopcy są nieletni, więc przeciwko nim nie zostanie wniesione oskarżenie. Obaj "zapadli sie pod ziemię", nie chodzą do szkoły, a rodzice twierdzą, że nie wiedzą o miejscu pobytu swoich dzieci.
IAR,kk
REKLAMA