Klich o Smoleńsku: Rosjanie mnie podsłuchiwali
Moskwa inwigilowała polskich specjalistów, którzy na terenie Rosji badali przyczyny katastrofy smoleńskiej - donosi "Fakt" powołując się na książkę Edmunda Klicha, akredytowanego przy rosyjskim komitecie lotniczym MAK.
2012-04-23, 10:21
Jak pisze Klich, Rosjanie znali treści jego rozmów z polskimi szyfrantami ze służb specjalnych, którzy przesyłali tajne meldunki do szefa resortu obrony i samego premiera Donalda Tuska.
- Niedługo po tym, gdy dowiedziałem się, że wojsko zwija łączność specjalną i nie będę miał jak słać meldunków do Warszawy, spotkałem się z Morozowem (zastępca szefowej MAK red.). Zaproponował mi, że może załatwić, by moje meldunki były przesyłane bezpośrednio do premiera Donalda Tuska. A ja wcześniej pytałem naszych szyfrantów, czy mają możliwość przesyłania moich pism prosto do premiera, bez żadnych pośredników. Skąd Morozow o tym wszystkim wiedział? – relacjonuje pułkownik Klich.
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
Według Klicha o podsłuchiwaniu przez Rosjan świadczy także fakt, że w moskiewskim hotelu Marriott naszym ekspertom przydzielano tylko dwa, zawsze te same apartamenty. - Nawet mówiłem kolegom, że pewnie nie chce im się przenosić pluskiew (miniaturowych mikrofonów) do innego pokoju - opowiada nasz akredytowany.
REKLAMA
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
to
REKLAMA