Ratownik stracił pracę, bo uratował tonącego. Dosłownie
Ratownik z amerykańskiej Florydy opuścił swój sektor plaży, żeby uratować tonącego mężczyznę. Został zwolniony.
2012-07-05, 07:22
21-letni Tomas Lopez patrolował w poniedziałek część plaży Hallandale na północ od Miami, gdy plażowicze zaalarmowali go, że w niepilnowanej części plaży mężczyzna ma kłopoty.
- Nie mogłem odmówić – cytują go amerykańskie media. Lopez przebiegł spory dystans, żeby dostać się do mężczyzny, którego inni plażowicze zdążyli w międzyczasie wyciągnąć z wody. Wraz z pielęgniarką, która znalazła się w tłumie, pomogli mężczyźnie zanim zjawiła się ekipa karetki ratunkowej. Trafił on na oddział intensywnej opieki w szpitalu.
Szefowie Lopeza widzieli sprawę inaczej i uznali, że opuszczając swój sektor złamał przepisy firmy, narażając plażowiczów w swoim sektorze na niebezpieczeństwo. A ich samych na pozew sądowy. – To kwestia odpowiedzialności prawnej. Nie możemy opuszczać plaży – cytuje agencja Associated Press Susan Ellis z firmy Jeff Ellis.
Dodała, że część plaży którą patrolował Lopez miała być pod ochroną także innych ratowników, ale byli oni zajęci obsługą alarmowej linii telefonicznej.
REKLAMA
Lopez oświadczył, że nie przejął się bardzo utratą pracy, w której zarabiał 8 dolarów na godzinę. – Myślę, że to niedorzeczne że znak ("plaża strzeżona" – red.) jest tym, co rozdziela ludzi którzy są bezpieczni od tych, którzy nie są – powiedział telewizji CBS.
Jego kolega z pracy, gdy usłyszał przez CB radio o zwolnieniu Lopeza, zawiadomił swojego szefa, że odchodzi i od razu zszedł z plaży. Podobnie zrobił jeszcze co najmniej jeden ratownik.
Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
BBC, sg
REKLAMA
REKLAMA