Syn Tuska: ojcu nie podobała się moja współpraca z OLT
Michał Tusk, syn premiera Polski, przekonywał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą”, że Donad Tusk określił jego pracę dla OLT Express jako "niemądrą”.
2012-08-06, 12:19
Michał Tusk poinformował, że w porcie lotniczym w Gdańsku zarabiał 3300 zł na rękę. Zaznaczył, że jego ojciec nie miał nic przeciwko jego pracy w tym miejscu, "raczej martwił się, czy ja nie będę miał przez niego problemów w pracy. Nie sugerował, że powinienem odejść”.
Syn Donalda Tuska podkreślił, że oddał się do dyspozycji prezesa portu, ale na razie pozostało to "bez odzewu”.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Michał Tusk utrzymywał, że pracował dla upadłej firmy OLT Express powiązanej ze spółką Amber Gold.
- Wiosną tworzyła się linia OLT Express z główną bazą w Gdańsku i szukali wielu osób: menedżerów związanych z lotnictwem, a także techników i obsługi prasowej. O pomoc w tych poszukiwaniach OLT Express prosiło m.in. Port Lotniczy w Gdańsku i w taki sposób znaleźli dyrektora Jarosława Frankowskiego, wcześniej pracującego np. w Eurolocie. Prezes portu spytał mnie, czy znam kogoś, kto mógłby pomóc OLT w działalności prasowej, albo czy ja nie podjąłbym się tego po godzinach. Działo się to jeszcze przed podpisaniem przeze mnie umowy z lotniskiem, choć już wcześniej ustaliłem z nim warunki pracy - wspominał syn premiera Polski.
Michał Tusk mówił, że po pierwszym spotkaniu z dyrektorem Frankowskim był sceptyczny.
- Interesowały go wyłącznie kwestie PR i naciskał, abym zrezygnował z pracy w porcie i pracował wyłącznie dla nich. Nie zgodziłem się. Po kilku dniach zmodyfikował ofertę. Miałem zdalnie zajmować się obsługą prasową oraz analizą ruchu lotniczego z Gdańska. To drugie zajęcie było efektem tego, że na spotkanie przyniosłem gotową prezentację na temat stworzenia regionalnego węzła w Gdańsku. Miałem za to dostawać miesięcznie 5500 zł plus VAT - dodaje syn szefa rządu – przekonywał.
Rozmówca "Gazety Wyborczej” poinformował, że Frankowski przez telefon lub mail prosił o konkretne materiały: propozycje kierunków i ułożenie lotów, aby umożliwić przesiadki.
- Kilka razy siedziałem do białego rana i dłubałem w Excelu i PowerPoint. Początkowo uzupełniałem też i autoryzowałem wywiady z Frankowskim dotyczące OLT. Na początku współpracy zaznaczyłem, że interesuje mnie wyłącznie lotnictwo, a nie złoto. Gdy projekt linii lotniczych ruszał, wiele osób mówiło - Amber Gold jest podejrzany, ale OLT może zmienić polski rynek lotniczy - wyjaśniał Michał Tusk.
Dodał, że jego ojcu nie podobała się ta współpraca i ocenił ją jako "niemądrą”.
Michał Tusk przekonywał, że nie był zadowolony z tego, że OLT zapłaciło mu za jego pracę w sytuacji, w której firma ta "nie ma na nic pieniędzy”.
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>
(pp)
REKLAMA
REKLAMA