Zbrodnie UB wychodzą na światło dzienne

2012-09-06, 12:30

Zbrodnie UB wychodzą na światło dzienne
Henryk Flame "Bartek" (z prawej) po amnestii w 1947 r.Foto: domena publiczna

Dziennikarz Maciej T. Nowak wydał reporterską opowieść o mało znanej zbrodni w Barucie i w dwóch innych miejscowościach, w których we wrześniu 1946 r. UB zamordowało co najmniej 158 partyzantów z NSZ.

>>> Zobacz także serwis wolnaeuropa.polskieradio.pl <<<

Książka "Operacja "Lawina". Dzieje przemilczanej zbrodni UB" to opowieść, którą autor - Maciej T. Nowak, opolski dziennikarz radiowy i prasowy - opiera na kilku źródłach: dokumentacji IPN oraz prokuratur w Gliwicach i Opolu, które w latach 90. prowadziły postępowania w sprawie mordów w Barucie oraz pod Grodkowem i Łambinowicami, gdzie zginęli żołnierze oddziałów Henryka Flame ps. "Bartek". Ważnym źródłem wiedzy Nowaka o mordach UB były też rozmowy ze świadkami tych wydarzeń oraz przekazy bliskich pomordowanych partyzantów i nielicznych żyjących jeszcze żołnierzy "Bartka", którym udało się przetrwać nagonkę.

Nowak opisuje trzy transporty, którymi UB wywiozło z Podbeskidzia co najmniej 158 ludzi (tyle nazwisk i pseudonimów udało się potwierdzić) - członków oddziałów "Bartka", partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych. Komunistyczne władze, poprzez agenta "Lawinę", czyli Henryka Wendrowskiego, późniejszego ambasadora PRL w Danii, podstępem namówiły ludzi "Bartka" do wyjazdu z Podbeskidzia.

Według zapewnień "Lawiny" żołnierze mieli być przewiezieni najpierw pod Jelenią Górę, a potem na Zachód. W rzeczywistości trafili na Opolszczyznę - na polanę Hubertus pod Barutem oraz w okolice Grodkowa i Łambinowic, gdzie w bestialski sposób zostali zamordowani: wysadzeni w powietrze podczas snu lub rozstrzelani.

Autor zaczyna książkę właśnie od opisu tych egzekucji. Precyzyjnego, bo opartego na zeznaniach funkcjonariusza UB, Jana Zielińskiego, który brał udział w zbrodniach pod Grodkowem i Łambinowicami. W latach 90., krótko przed śmiercią, opowiedział o nich prokuraturze.

Zatuszowali ślady?

Autor "Operacji "Lawina"..." opisał też wcześniejsze losy i działania partyzanckie oddziałów "Bartka", które stacjonowały na Baraniej Górze i tuż po wojnie przeprowadzały akcje zbrojne przeciw komunistycznym władzom. Jest też w książce rozdział poświęcony zamordowaniu samego Henryka Flame czy opis zeznań funkcjonariuszy UB, którzy mieli brać udział w mordach.

W książce jest też informacja o pracach archeologicznych IPN prowadzonych niedawno w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego - Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956". - Badaczom udało się w Barucie znaleźć fragmenty kości ludzkich, choć nie w ilości potwierdzającej mord 60 osób. Jedna z hipotez mówi, że UB kilka lat po zbrodni raz jeszcze zjawiło się w miejscach ich popełnienia, wykopało i wywiozło szczątki pomordowanych w zupełnie inne miejsca - tłumaczył Nowak.

Zbrodnia w Barucie to najlepiej udokumentowany z mordów - bo popełniony najbliżej osad ludzkich, w których wielu widziało jej skutki i słyszało egzekucję.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

PAP, mr

Polecane

Wróć do strony głównej