Zaniedbania ws. Smoleńska to „urzędnicza spychologia”
Polscy eksperci i urzędnicy powinni byli trzymać się swoich standardów, a zdali się na bałagan jaki panował wśród Rosjan – uważa Marek Poznański, archeolog pracujący na terenie katastrofy i poseł Ruchu Palikota.
2012-09-27, 14:51
Posłuchaj
Poznański jest archeologiem; w październiku 2010 roku spędził dwa miesiące pracując na miejscu katastrofy samolotu prezydenckiego. Z własnego doświadczenia opowiada o „typowej polskiej spychologii urzędniczej”.
Według posła Ruchu Palikota, dzisiejsze tłumaczenia, że trzeba było się spieszyć są nie na miejscu, bo w przypadku katastrofy lotniczej urzędnicy nie powinni ulegać żadnej presji tylko należycie wszystko przebadać według standardów zachodnioeuropejskich. W Federacji Rosyjskiej takich standardów - zdaniem posła - w ogóle nie ma. Marek Poznański dodał, że skutek urzędniczych zaniedbań był łatwy do przewidzenia, ale "puszka Pandory dopiero się rozszczelniła" i całego bałaganu jeszcze nie widać.
Zdaniem posła, wypowiedź minister Ewy Kopacz o przekopywaniu ziemi na głębokości metra i odnajdywaniu najmniejszych szczątków nie odpowiada prawdzie, bo z miejsca katastrofy nie zebrano ani wszystkich fragmentów ciał ani fragmentów samolotu, których jak mówi poseł zostały tam jeszcze "tony". Archeolog dodał, że bezpośrednia strefa upadku samolotu została rozepchana ciężkim sprzętem pod pretekstem poszukiwania pistoletów BOR-owców.
Wyrównano teren, nic nie zabezpieczono, a zawsze diabeł tkwi w szczegółach - podsumował Marek Poznański.
REKLAMA
Poseł spodziewa się dzisiaj w Sejmie ostrej dyskusji i "kupczenia" sprawą, którą obywatele są już- jego zdaniem- bardzo zmęczeni.
Na wniosek PiS Sejm wysłucha informacji ministra sprawiedliwości w sprawie przestrzegania procedur i działań podjętych po katastrofie smoleńskiej.
Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
sg
REKLAMA
REKLAMA