Tragedia na jeziorze. Strażacy staną przed sądem

2012-12-06, 13:07

Tragedia na jeziorze. Strażacy staną przed sądem
Jezioro Powidzkie. Foto: Wikipedia/Marcin-m38

Dwóch strażaków usłyszało zarzuty w sprawie wypadku, do którego doszło na Jeziorze Powidzkim (Wielkopolskie).

1 maja 2011 roku piątka młodych ludzi wypłynęła na jezioro wypożyczonym jachtem, który wywrócił się na bok, prawdopodobnie w wyniku silnego podmuchu wiatru. Wejście do kabiny znajdowało się około metra pod wodą. Zostały tam dwie osoby - 24-letnia mieszkanka Turku i 32-letni mieszkaniec Piły. Troje pozostałych było na zewnątrz. Uratował ich przepływający inny jacht.
Straż pożarna twierdzi, że akcja ratownicza prowadzona była w bardzo trudnych warunkach, ratownicy podejmowali trafne decyzje, robili wszystko, by uratować ludzi.

Oficer dyżurny w komendzie powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Słupcy usłyszał zarzut nieumyślnego narażenia Marty N. i Sebastiana R. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Mężczyźnie grozi kara do roku pozbawienia wolności.
Rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Koninie Marek Kasprzak tłumaczył, że "po przyjęciu zgłoszenia o wywróceniu jachtu niewłaściwie ocenił to zgłoszenie oraz dokonał niewłaściwego rozpoznania sytuacyjnego i zadysponowania niewłaściwych sił i środków".

Zarzut postawiono też dowódcy zastępu OSP, który kierując akcją ratunkową i mając obowiązek opieki nad osobami ratowanymi, naraził je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Rzecznik podkreślił, że dowódca "bez konsultacji z oficerem dyżurnym PSP oraz dowódcą łodzi ratunkowej podjął błędną decyzję o podniesieniu wywróconego jachtu a następnie błędną decyzję o holowaniu go do brzegu. Było to bezpośrednią przyczyną likwidacji poduszki powietrznej w kabinie, czym nieumyślnie spowodował śmierć Marty N."

Strażakowi grozi pięcioletnie więzienie. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.

Polecane

Wróć do strony głównej