"Ludzie padali jak muchy". Rejs po Bałtyku koszmarem
Około 300 pasażerów promu "Oriana" zaraziło się wirusem, który wywołuje ostre zapalenie jelit i żołądka.
2012-12-14, 20:19
Luksusowy prom wypłynął z Southampton w Wielkiej Brytanii 4 grudnia, wróciła do portu w piątek. Wycieczkę wykupiło 1843 pasażerów, ceny biletów nie spadały poniżej 1400 funtów (1725 euro).
W sumie norowirusem, który wywołuje tzw. grypę żołądkowo-jelitową, zaraziło się z 378 z 2644 osób na pokładzie, licząc i pasażerów i członków załogi.
Zdaniem jednego z pasażerów, 67-letniego Briana Westona, na statku źle się działo już od samego początku. - Ludzie zaczęli chorować, gdy tylko podniesiono kotwicę, a choroba rozszerzała się błyskawicznie - powiedział.
REKLAMA
Inni świadkowie utrzymują, że puste miejsca przy stołach podczas rejsu były normą. Ludzie padali jak muchy, a załoga - wbrew faktom - przez cały czas próbowała przekonywać, że wszystko jest w porządku, choć epidemia rozprzestrzeniała się bardzo szybko.
PAP, tj
REKLAMA