Republikanie nie godzą się na podniesienie podatków
Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Kongresu USA John Boehner musiał wieczorem zrezygnować z głosowania nad projektem ustawy ws. podwyżki podatków dla najbogatszych, ponieważ okazało się, że nie uzyska on poparcia Republikanów.
2012-12-21, 06:39
Jeśli do końca roku nie dojdzie do porozumienia ws. redukcji deficytu budżetowego, z początkiem przyszłego roku wszyscy Amerykanie będą płacić wyższe podatki, a wielu z nich dotkną drastyczne cięcia wszystkich wydatków rządowych.
Ultrakonserwatyści z ruchu Tea Party odrzucają wszelki kompromis z prezydentem Barackiem Obamą w sporze o redukcję deficytu budżetowego. Ostatecznie kongresmani rozjechali się więc do domów na Boże Narodzenie. Nie wyklucza się jednak, że mogą wrócić już w środę, gdyby pojawiła się szansa na uniknięcie tzw. klifu fiskalnego.
Forsowana przez Boehnera ustawa podatkowa, przewidująca utrzymanie dotychczasowych ulg podatkowych dla wszystkich z wyjątkiem najbogatszych, których dochody przekraczają milion dolarów rocznie, miała być elementem tzw. planu B, mającego wywrzeć na prezydenta Baracka Obamę presję w sprawie tzw. klifu fiskalnego.
Biały Dom zapowiedział jednak, że zawetuje taki wariant, gdyż zbyt uprzywilejowuje on najbogatszych Amerykanów. Obama jest gotów zaakceptować kompromis w postaci zredukowania tego progu dochodowego do 400 tys. dolarów, choć wcześniej prezydent domagał się, by był on jeszcze niższy.
REKLAMA
REKLAMA