Idą ciężkie czasy dla grubasów w armii
- Żołnierz z brzuchem to zła wizytówka dla wojska - uważa szef MON Tomasz Siemoniak.
2012-12-29, 14:58
Posłuchaj
Nie jest on zadowolony z obecnej kondycji fizycznej wojskowych i chce to zmienić.
Od kilku lat wyniki z testów sprawnościowych są na podobnym poziomie. Co prawda nie brakuje ocen bardzo dobrych ale - jak tłumaczy minister Siemoniak - nie są to wyniki zadowalające. I dlatego w 2013 roku resort rozpocznie promocję sportu w wojsku.
Na razie MON nie ujawnia, jakie zachęty chce wprowadzić, by żołnierze bardziej dbali o kondycję. - A że jest ona konieczna do wykonywania tego zawodu nikomu tłumaczyć specjalnie nie trzeba - uważa podpułkownik Tomasz Szulejko, rzecznik Wojsk Lądowych.
Jednak tężyzna fizyczna nie dla wszystkich jest tak oczywista. Na obowiązkowych, corocznych testach sprawnościowych są bowiem oceny niedostateczne. Podpułkownik Szulejko twierdzi, że właśnie sprawdzian powinien być motywacją do zgubienia zbędnych kilogramów i poprawienia swoich wyników.
Jeśli dwa lata z rzędu wojskowy obleje egzamin albo jego nieobecność na testach będzie nieusprawiedliwiona, to może być nawet wyrzucony z armii. Zajęcia z w-f są obowiązkowe dla wszystkich. Zakres ćwiczeń na testach jest za to zróżnicowany i zależy od płci, wieku i przynależności do poszczególnych jednostek.
REKLAMA
Żołnierze muszą się wykazać sprawnością z marszobiegu lub pływania, pompek lub podciągania, a także z brzuszków i tak zwanym biegu wahadłowym. O wyborze ćwiczeń na teście decyduje sam żołnierz przed rozpoczęciem sprawdzianu.
Z testów może być zwolniona osoba chora oraz kobieta w ciąży i w czasie karmienia. Obecnie resort obrony zlecił kontrolę zwolnień lekarskich. Minister chce wiedzieć, czy żołnierze symulują i nie stawiają się na sprawdzian, czy rzeczywiście w danym roku nie mogą wziąć udziału w teście sprawnościowym.
REKLAMA