Dotrzymał słowa. Egzekucja mordercy w USA
42-letni Robert Gleason nie chciał ułaskawienia. W jednym z wywiadów powiedział, że domagał się kary śmierci, by dotrzymać obietnicy danej "ukochanej osobie", że więcej nie będzie zabijał.
2013-01-17, 20:51
Kara miała być ostrzeżeniem dla jego dwóch synów, by nie poszli w jego ślady.
Gleason odsiadywał dożywocie za zabójstwo w 2007 r. Dwa lata później udusił współwięźnia ze swojej celi. Zapowiedział, że będzie znowu zabijał, jeżeli nie zostanie skazany na karę śmierci i stracony.
Kiedy władze nie spełniły jego życzenia, zamordował drugiego współwięźnia i ostrzegł, że na tym się nie skończy. Został wtedy skazany na najwyższy wymiar kary i umieszczony w celi śmierci. W czwartek posadzono go na krześle elektrycznym.
Adwokat Gleasona, który próbował blokować jego egzekucję, argumentował, że jest on chory umysłowo. Jako dowód podawał jego depresję i liczne próby samobójcze. Jednak zdaniem lekarzy był poczytalny i rozróżniał dobro od zła.
PAP, tj
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
REKLAMA
REKLAMA