Prokuratura Generalna odpowiada na zarzuty "Komsomolskiej Prawdy"
Uważany za prokremlowski dziennik "Komsomolskaja Prawda" zarzucił Polsce opóźnianie śledztwa w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem i wykorzystywanie tego do atakowania Rosji. Zarzuty są bezpodstawne - replikuje Prokuratura Generalna RP.
2013-04-09, 11:15
Posłuchaj
We wtorek ta wielkonakładowa gazeta podkreśliła, że oskarżenia pod adresem Rosji w związku z katastrofą smoleńską formułują "nie tylko ci, którzy pragną na skandalu zbić kapitał polityczny z myślą o przyszłych zdobyczach, ale także obecni przywódcy i urzędnicy państwa".
"Komsomolskaja Prawda" zauważa, że nawet własne błędy i niedopatrzenia strona polska usiłuje przerzucić na stronę rosyjską. Jako przykład wymienia "pomylenie ciał ofiar katastrofy podczas ich rozpoznawania".
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
Rosyjski dziennik konstatuje też, że "wrak samolotu Kaczyńskiego do tej pory wywołuje niezdrowe podniecenie wśród polskich politykierów".
- Co roku przed 10 kwietnia Rosja staje się obiektem kolejnego ataku ze strony Polski. Przypomnijmy, że właśnie w tym dniu 2010 roku w trakcie podchodzenia do lotniska w Smoleńsku rozbił się samolot prezydenta tego kraju Lech Kaczyński razem z towarzyszącymi mu osobistościami. Przeprowadzono niezależne badanie katastrofy, odpowiedziano na wszystkie pytania i stwierdzono winę załogi - pisze "Komsomolskaja Prawda".
- Jednak z godną pozazdroszczenia systematycznością w Warszawie próbuje się rozdmuchać z tragedii nowy konflikt, wstrząsając powietrze albo "demaskatorskimi sensacjami", które po weryfikacji okazują się kolejną figą, albo inicjatywami wychodzącymi za ramy rozsądku - dodaje.
Zdaniem gazety "polskie władze na wszelkie sposoby opóźniają finał tej historii, wyszukując coraz to nowsze preteksty do tego, by nie dopuścić do zamknięcia sprawy". - Dopóki się ciągnie, dopóty są powody do oskarżania Rosji o wszelkie grzechy, nawet te wyssane z palca - wskazuje.
"Komsomolskaja Prawda" odnotowuje, że "w samej Polsce w związku z tą tragedią dzieją się dziwne rzeczy". - Najpierw próbował popełnić samobójstwo prokurator, który uczestniczył w śledztwie w sprawie katastrofy. Następnie powieszonym w swoim domu nieoczekiwanie znaleziono inżyniera pokładowego z załogi Jaka-40, który wylądował przed samolotem Kaczyńskiego - wyjaśnia.
Dziennik zaznacza, że "inżyniera pokładowego strona polska próbowała wykorzystać do oskarżenia rosyjskich kontrolerów lotów o to, iż ci rzekomo zezwolili Jakowi-40 zejść do wysokości 50 metrów, choć absolutnie w żadnym z nagrań rozmów kontrolerów liczba 50 lub bliska jej nie pada". - 100 metrów - i basta! - pisze "Komsomolskaja Prawda".
- Historia stosunków rosyjsko-polskich jest kompotem, w którym występują wszystkie smaki, za wyjątkiem słodkiego. Historia ze śmiercią delegacji Kaczyńskiego z przyjemnością wykorzystywana jest w Polsce, nie bacząc na to, że rosyjskie władze zdobyły się na bezprecedensową otwartość i przejrzystość w badaniu - podkreśla prokremlowska gazeta.
- Zarzuty wobec polskiej prokuratury są bezpodstawne - powiedział rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk. Podkreślił, że polska prokuratura wojskowa na bieżąco realizuje wnioski strony rosyjskiej o pomoc prawną i przekazuje jej materiały własnego postępowania ws. katastrofy. - Tempo polskiego postępowania jest uzależnione od wielu czynników, z których najważniejsze są: oczekiwanie na kompleksową opinię polskich biegłych oraz na realizację pomocy prawnej ze strony Rosji - dodał.
Martyniuk zwrócił też uwagę, że podczas niedawnej wizyty w Rosji prokurator generalny Andrzej Seremet wysłuchał informacji o stanie postępowania rosyjskiego. - Strona rosyjska zna zaś stan naszego postępowania i jego ograniczenia - oświadczył.
Trzy lata po Smoleńsku - debata w Jedynce >>>
REKLAMA
pg
REKLAMA