Zamachowiec z Bostonu zostanie pochowany w USA
Tamerlan Carnajew zmarł w wyniku ran postrzałowych w głowę i pierś oraz wstrząsu pourazowego.
2013-05-04, 09:00
Takie informacje znalazły się w certyfikacie zgonu jednego ze sprawców zamachów na mecie bostońskiego maratonu. Upublicznił je szef domu pogrzebowego, który na zlecenie rodziny, zajmuje się pochówkiem starszego z braci Carnajewów.
Tamerlan zginął w nocy z 18 na 19 kwietnia podczas policyjnej obławy mającej na celu zatrzymanie sprawców zamachów. Został raniony podczas strzelaniny. Policja utrzymywała, że został też przejechany przez swojego brata uciekającego autem przed pościgiem .
Tamerlan Carnajew zostanie pochowany w mieście Worcester w stanie Massachusetts. Taką informację podaje CNN powołując się na oświadczenie mera miasta. Także Associated Press twierdzi, że rodzina Carnajewa zaczęła przygotowania do pogrzebu przy pomocy jednej z miejscowych firm pogrzebowych. Dokładna data pochówku nie jest znana, wiadomo, że odbędzie się w obrządku muzułmańskim.
O tym, że pogrzebem Carajewa zajmie się jego rodzina, wiadomo od 30 kwietnia po tym, jak wdowa odmówiła odebrania ciała i poprosiła o wydanie go rodzinie zabitego. Dziadek Carnajewa, który mieszka w stanie Maryland potwierdził, że rodzina weźmie na siebie organizację pogrzebu.
REKLAMA
Tymczasem wyszło na jaw, że Dżochar Carnajew jest zadłużony za naukę na uniwersytecie w Massachusetts na ponad 20 tysięcy dolarów. Takie informacje przekazał dziennik "The Boston Globe". Rok nauki na tej uczelni kosztuje 22 tysiące dolarów, w tym jest opłata za mieszkanie w kampusie i żywienie.
Tamerlan i Dżochar Carnajewowie zorganizowali 15 kwietnia podwójny zamach bombowy na mecie bostońskiego maratonu. W rezultacie wybuchów dwóch bomb - samoróbek, zginęły trzy osoby, ponad 180 zostało rannych. 12 osób poszkodowanych nadal jest w szpitalach. Jedna jest w stanie ciężkim.
Dżochar Carnejw jest obecnie w więzieniu, przedstawiono mu już zarzuty. Jego proces ma się zacząć w końcu maja. W przypadku udowodnienia mu winy, grozi mu kara śmierci.
REKLAMA