Ojciec Olewnika: Krzysztof nie został uwolniony z winy policjantów
Według Włodzimierza Olewnika, policja dysponowała wystarczającymi materiałami, by znaleźć porwanego Krzysztofa.
2013-06-03, 13:04
- W mojej ocenie było to bardzo proste, bo już w pierwszym tygodniu dysponowałem połączeniami telefonicznymi, które budziły zastrzeżenia. Gdyby się dobrze przyłożyć do analizy tych telefonów, Krzysztof mógł być uwolniony - zeznał w poniedziałek przed sądem ojciec Krzysztofa Olewnika, Włodzimierz.
Przed Sądem Okręgowym w Płocku wznowiono w poniedziałek rozprawę w procesie dwóch policjantów, którzy w latach 2001-04 pracowali przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Remigiusz M. i Maciej L. są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków, co naraziło uprowadzonego na utratę życia. Obaj nie przyznają się do winy.
Włodzimierz Olewnik zeznał, że był przekonany o zamordowaniu lub uprowadzeniu syna w dniu jego zniknięcia. Wspominał też, że tego dnia część jego rodziny wskazywała policji na dwóch mieszkańców Drobina (miejscowości, gdzie mieszkają Olewnikowie), którzy mogą być związani porwaniem. Informacje te potwierdziło późniejsze śledztwo i proces sprawców uprowadzenia, który odbył się na przełomie 2007 i 2008 r.
W grudniu 2012 r. gdańska prokuratura apelacyjna oskarżyła Remigiusza M. i Macieja L. o zaniedbania. Zarzuca się im m.in. to, że w lipcu 2003 r. nienależycie zabezpieczyli w Warszawie miejsce przekazania okupu porywaczom Krzysztofa Olewnika. Policjantom grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Zarzuty przedawniają się w sierpniu 2014 r.
Remigiusz M. to szef grupy operacyjno-dochodzeniowej z mazowieckiej komendy policji w Radomiu, która od października 2001 r. do sierpnia 2004 r. badała sprawę porwania Krzysztofa Olewnika; Maciej L. to funkcjonariusz policji z Płocka, który pracował w tej samej grupie.
Obu funkcjonariuszom śledczy zarzucili, że przedwcześnie i bezzasadnie odstąpili od obserwacji miejsca przekazania okupu, a później nie przeprowadzili natychmiastowych jego oględzin, co mogło doprowadzić do utraty śladów kryminalistycznych. Prokuratorzy postawili też policjantom zarzut, że w 2001 r. nie przesłuchali osoby mogącej pomóc sporządzić portret pamięciowy szefa grupy porywaczy - Wojciecha Franiewskiego - który kupił telefon komórkowy służący potem porywaczom do kontaktu z rodziną Olewników.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony ze swego domu w Drobinie (mazowieckie) w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Zniknął po przyjęciu, w którym uczestniczyli m.in. płoccy policjanci. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców okupu, został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan. Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.
W sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika w październiku 2007 r. na ławie oskarżonych płockiego sądu okręgowego zasiadło w sumie 11 osób. W marcu 2008 r. sąd skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro innych oskarżonych otrzymało kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności. Jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Trzech sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych w Olsztynie i Płocku: Franiewski jeszcze przed procesem w 2007 r., a po ogłoszeniu wyroku - Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r.
PAP, bk
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
REKLAMA
REKLAMA