Tragedia nad Wartą. Troje dzieci nie żyje. Przerwano poszukiwania 14-latka
Po ponad 12 godzinach akcji, służby ratownicze przerwały poszukiwania 14-letniego chłopca, który wraz z rodzeństwem został porwany przez nurt Warty w miejscowości Trębaczew koło Działoszyna.
2013-08-07, 22:13
Posłuchaj
14-latek został porwany wraz z trójką rodzeństwa przez nurt rzeki Warty w pobliżu miejscowości Zalesiaki koło Działoszyna (woj. łódzkie) we wtorek przed godz. 15. Kilka godzin po zdarzeniu z rzeki wyłowiono ciała trojga dzieci - dwóch dziewczynek w wieku 7 i 11 lat oraz ich 15-letniego brata.
W poszukiwaniach 14-latka brało udział kilkadziesiąt osób. Strażacy na łodziach i pontonach oraz płetwonurkowie przeszukiwali rzekę a policjanci jej brzegi. Wykorzystywany był również policyjny śmigłowiec; do poszukiwań włączyli się także kajakarze.
- Ze względu na zapadające ciemności poszukiwania zostały przerwane. W czwartek rano zbierze się sztab kryzysowy, który podejmie decyzję, w jaki sposób poszukiwania będą kontynuowane. Zmieni się sposób i zakres ich prowadzenia; prawdopodobnie nie będzie już wykorzystywany śmigłowiec - powiedział rzecznik policji w Pajęcznie asp. Mieczysław Botór.
Wszczęto śledztwo
Śledztwo w sprawie tragedii wszczęła w środę Prokuratura Rejonowa w Wieluniu. Według śledczych wszczęto je wstępnie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. Ustalani są kolejni świadkowie, trwają przesłuchania, dokonano oględzin kąpieliska. Przeprowadzone zostaną też sądowo-lekarskie sekcje zwłok dzieci, które ostatecznie określą przyczyny zgonu.
Śledztwo ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wypadku. Prokuratura badać też będzie kwestię opieki i nadzoru nad dziećmi ze strony matki oraz asystentki rodzinnej, która także była na kąpielisku. Opiekunka została już przesłuchana w charakterze świadka. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie możliwe przesłuchanie rodziców dzieci, bowiem - ze względu na ich stan - nie zgadzają się na to psychologowie. Nie jest wykluczone, że nastąpi to dopiero po pogrzebach dzieci.
Śledztwo ma wyjaśnić także odpowiedzialność osób zarządzających tym terenem i brak jego zabezpieczenia. Przedstawiciele gminy twierdzą, że teren ten należy do miejscowej cementowni. Zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci miast - zarządzający wyznaczonym obszarem wodnym - zobowiązani są do odpowiedniego oznakowania i zabezpieczenia obszarów wodnych oraz działań prewencyjnych w zakresie bezpieczeństwa nad wodą.
Tragedia nad Wartą
Jak wstępnie ustalono, 36-letnia matka wypoczywała wraz z piątką swoich dzieci i opiekunką na dzikim kąpielisku nad Wartą. Najmłodsza, 5-letnia dziewczynka, pozostawała z matką na brzegu. Natomiast w rzece kąpali się dwaj chłopcy w wieku 14 i 15 lat oraz dwie dziewczynki w wieku 7 i 11 lat.
- Warta w tym miejscu jest dość szeroka. Dzieci zbytnio oddaliły się od brzegu i cała czwórka została porwana przez nurt rzeki, znikając z pola widzenia matki - powiedział Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Po godzinie poszukiwań ratownicy wyłowili z wody dwoje dzieci. Lekarz stwierdził zgon 7-letniej dziewczynki. Pomimo długotrwałej reanimacji nie udało się uratować także jej 15-letniego brata. Po godz. 18 z pokładu policyjnego śmigłowca w odległości 3 km od miejsca zdarzenia policjanci wypatrzyli trzecie dziecko - 11-letnią dziewczynkę. Pomimo reanimacji dziecko zmarło.
Według policji cała rodzina to mieszkańcy pobliskiego Trębaczewa. Wiadomo, że była pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej i miała przyznaną asystentkę rodzinną.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk, mr
REKLAMA