Assad kontratakuje. Syryjska opozycja: to jest piekło!
Syryjscy opozycjoniści alarmują, że reżim prezydenta Baszara al-Assada przypuścił szturm na wiele miast przed spodziewaną amerykańską interwencją w Damaszku.
2013-09-06, 12:03
Posłuchaj
Opozycjoniści twierdzą, że w czasie, gdy światowi politycy zastanawiają się nad atakiem, syryjski prezydent chce jeszcze przed interwencją zabić tak wielu rebeliantów jak to tylko możliwe. Jak relacjonuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, Lokalne Komitety Koordynacyjne informują, że tylko w czwartek w całym kraju zginęło 87 osób, z czego jedna trzecia to kobiety i dzieci. Opozycjoniści twierdzą, że rządowa armia zaatakowała niemal pół tysiąca miejsc w Syrii, bombardując cele z powietrza oraz strzelając rakietami ziemia-ziemia.
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>
Aktywiści podkreślają, że od czasu, gdy Amerykanie ogłosili, że chcą zaatakować Damaszek, rządowa armia atakuje zajęte przez rebeliantów dzielnice w dzień i w nocy. - Nawet w mojej okolicy w Damaszku jest inaczej. Zanim zaczęto mówić o atakach, mieliśmy 2-3 ostrzały dziennie, teraz jest ich znacznie więcej i są one bezpośrednio wymierzone w dzielnice mieszkalne - mówi wysłannikowi Polskiego Radia aktywistka z Damaszku Susan Ahmad.
Opozycja od kilku dni mówi też, że syryjskie władze przenoszą w bezpieczne miejsca część arsenału i ważne dokumenty z budynków rządowych. Niepotwierdzone informacje mówią też o więźniach, którzy są przewożeni do baz wojskowych, będących potencjalnymi celami amerykańskiego ataku. Syryjskie władze od kilku dni powtarzają, że są gotowe na ewentualny atak. Podkreślają też, że interwencja w Damaszku nie rozwiąże sytuacji, a jedynie wspomoże terrorystów z Al-Kaidy, którzy walczą po stronie opozycji.
REKLAMA
Atak chemiczny pod Damaszkiem
Wojna domowa w Syrii tli się już od dwóch lat, jednak 21 sierpnia w pobliżu Damaszku miało dojść do ataku chemicznego, w wyniku którego zginęło ponad 1400 osób, w tym ponad 400 dzieci. Takie liczby podał amerykański wywiad. Syryjscy rebelianci twierdzą, że atak zorganizował reżim prezydenta Baszara al-Assada. Ten jednak zaprzecza. O tym, że to reżim Assada jest odpowiedzialny za atak chemiczny, przekonane są Stany Zjednoczone. W poniedziałek ujawniono także podobne wnioski z raportu francuskiego i niemieckiego wywiadu .
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, wojna domowa w Syrii pochłonęła w sumie ponad 110 tys. ofiar śmiertelnych. Spośród nich co najmniej 40,1 tys. to cywile.
REKLAMA