PiS rządzi na Podkarpaciu. "Trudno mówić o prawdziwym zwycięstwie"
- PiS wygrałby bez względu na to, jaką kandydaturę by wystawił - tak Stanisław Żelichowski (PSL) komentuje wynik niedzielnych wyborów uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu.
2013-09-09, 10:00
Wybory uzupełniające do Senatu wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości Zdzisław Pupa zdobywając blisko 61 procent głosów. Na drugim miejscu znalazł się wspólny kandydat PO i PSL Mariusz Kawa, na którego głos oddało 21 procent wyborców. Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski zdobył 11 procent głosów. To dane Państwowej Komisji Wyborczej po podliczeniu wszystkich oddanych głosów. Łącznie w podkarpackich wyborach startowało siedmioro kandydatów.
- PiS wygrałby na Podkarpaciu bez względy na to, jaką wystawiłby kandydaturę, to jego matecznik - wskazał Żelichowski.
Zaznaczył, że frekwencja wyborcza - niecałe 16 proc. - była wyjątkowo niska. - Trudno mówić o prawdziwym zwycięstwie, gdy się rzuca wszystkie siły, aktywizuje Kościół do pomocy, do zabiegania o głosy, a w rezultacie ponad 80 proc. mieszkańców regionu zignorowało wybory - mówił polityk.
Wybory do Senatu na Podkarpaciu. Policja zanotowała kilka incydentów>>>
REKLAMA
Podkreślił, że jego zdaniem wynik wyborów na Podkarpaciu nie wpłynie znacząco na sytuację polityczną w całym kraju. - Podkarpacie nie jest regionem, w którym triumfy PiS byłyby czymś nadzwyczajnym. A do wyborów - i parlamentarnych, i tych do Parlamentu Europejskiego - jest jeszcze naprawdę bardzo daleko, tu nie zadziała efekt psychologiczny - przekonywał Żelichowski.
Zauważył, że nieco inaczej sytuacja wyglądała w Elblągu, gdzie PiS triumfował w miejscu określanym jako bastion PO.
- Serdecznie gratuluję kolegom z PiS zwycięstwa na Podkarpaciu, ale nie spodziewam się, by osiągnęli więcej - dodał.
REKLAMA
mr
REKLAMA