Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej: Macierewicz oskarża Tuska, Millera i Klicha
Zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska, Jerzego Millera i Edmunda Klicha.
2013-09-16, 21:30
Wymienieni mieli nie dopełnić obowiązków m.in. przez nieujawnienie treści raportu płk. Edmunda Klicha. Chodzi o dokument z 30 listopada 2010 roku zawierający uwagi Klicha, polskiego akredytowanego przy komisji rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), do projektu raportu końcowego z badania katastrofy lotniczej samolotu Tu-154M.
Szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) stwierdził, że obowiązkiem premiera było wykorzystanie raportu Klicha i wyciągnięcie z niego wszystkich konsekwencji, które zapowiadał, ale nie zrealizował na forum międzynarodowym.
Jak ocenił, obowiązków nie dopełnili również były szef MSWiA Jerzy Miller i Edmund Klich. Miller - ponieważ jako autor polskiego raportu - nie uwzględnił najważniejszych informacji, które przekazał mu akredytowany. Z kolei - mówił Macierewicz - "Edmund Klich nie ujawnił swojego raportu, chociaż jest państwowym urzędnikiem".
"To jedno z najważniejszych ustaleń"
- Po pierwsze, ośrodek decyzyjny w Moskwie bezprawnie przejął kierowanie i sprowadzanie Tu-154M, do lądowania. To jedno z najważniejszych, jeśli nie najważniejsze ustalenie płk. Klicha - zaznaczył Macierewicz. Jak dodał, kolejne ustalenie Klicha, to fakt, że "ośrodek decyzyjny w Moskwie odmówił skierowania Tu-154M na zapasowe lotnisko oraz odmówił zamknięcia lotniska w Smoleńsku".
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
- Następne ustalenie Klicha jest takie, że kontrolerzy lotu podawali fałszywe informacje na temat miejsca, w którym znajdował się samolot na poszczególnych jego etapach (...) dane podawane przez Klicha są sprzeczne z danymi podawanymi przez Jerzego Millera - powiedział szef zespołu parlamentarnego.
- Według Klicha bezpośrednią przyczyną katastrofy był fakt, że kontrolerzy rosyjscy podali komendę "horyzont" oraz "odejście na drugi krąg" zbyt późno, w momencie w którym realizacja tego rozkazu była już niemożliwa - dodał Macierewicz.
"Nie miałem prawa ujawnić treści raportu"
Edmund Klich powiedział w zeszłym tygodniu, że nie miał prawa ujawnić treści swojego raportu. - Nie miałem prawa ujawnić tych dokumentów, przekazałem je komisji Jerzego Millera, tam są moje uwagi, które naświetlają mój punkt widzenia. Część z nich zostało wykorzystanych, a część nie. Myślałem, że moje uwagi były dostępne ogólnie, nie miałem pojęcia, że komisja Millera je zamknęła. Miałem latać ze wszystkimi dokumentami? I tak za dużo mówiłem, a teraz mówią, że za mało - mówił wówczas Klich.
Jak dodał, teraz jest osobą prywatną i nie będzie się przejmował Macierewiczem, ale - jak zastrzegł - oczywiście prokurator zrobi w tej sprawie, co będzie uważał za stosowne.
Do sprawy odniósł się w zeszłym tygodniu również Maciej Lasek, szef zespołu przy KPRM ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej. W specjalnym oświadczeniu zaznaczył, że "wszystkie merytoryczne uwagi akredytowanego przedstawiciela Polski do projektu raportu MAK zostały uwzględnione w oficjalnych uwagach komisji Millera przesłanych do MAK".
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
REKLAMA
REKLAMA