Konflikt w Centrum Sztuki Współczesnej. "Zmarnowano publiczne pieniądze"

2013-09-26, 12:16

Konflikt w Centrum Sztuki Współczesnej. "Zmarnowano publiczne pieniądze"
Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim w Warszawie. Foto: DocentX/Wikimedia Commons/CC

- Mieliśmy 8-9 mln zł na działalność programową, które w całości skończyły się pod koniec sierpnia - powiedział w Polskim Radiu RDC Janusz Byszewski, szef Związku Zawodowego "Solidarność” CSW.

Posłuchaj

Konflikt w CSW. Janusz Byszewski, szef Związku Zawodowego "Solidarność” CSW, o sytuacji placówki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Pracownicy Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie (CSW) oskarżają włoskiego dyrektora placówki Fabio Cavallucciego o zmarnowanie publicznych pieniędzy, złe zarządzanie placówką i łamanie praw pracowników. Konflikt trwa od roku, gdy - jak twierdzą pracownicy - Cavallucci przestał z nimi rozmawiać. Związkowcy napisali pismo do dyrektora CSW oraz do ministra kultury i instytucji kulturalnych, by nagłośnić trudną sytuację, w jakiej znalazło się Centrum.
- Pan dyrektor doprowadził do bankructwa centrum w trzech płaszczyznach: finansowej, merytorycznej i etycznej - powiedział na antenie Polskiego Radia RDC Janusz Byszewski, szef Związku Zawodowego "Solidarność” CSW. - 8-9 mln zł na działalność programową prawie w całości skończyło się pod koniec sierpnia. Nie można do dziś ustalić, jaki budżet ma ostatnia wystawa - podkreślił.

Fabio Cavallucci odpiera zarzuty i uważa, że trudna sytuacja Centrum Sztuki Współczesnej jest związana z międzynarodowym kryzysem gospodarczym. - W czerwcu stwierdziliśmy 25 proc. wpływów mniej ze strony ambasad, instytutów kultury, zagranicznych fundacji i sponsorów.  Musieliśmy dokonać finansowych korekt - powiedział.

Zdaniem dyrektora trzeba doprowadzić do spotkania i wspólnie zastanowić się nad rozwiązaniem sytuacji. W zeszłym roku doszło do rozmów dyrekcji ze związkami zawodowymi, z których, zdaniem dyrektora CSW, związkowcy zrezygnowali.

- Ta sytuacja się powtarza, że rozmawiamy na skutek przymusu zewnętrznego. Przez rok nie było kolegium, na którym byśmy rozmawiali z dyrektorem. Przez trzy lata nie powołano rady programowej, która powinna się spotykać dwa razy do roku i nam doradzać. Trudno było nam pracować z dyrektorem, który gdy go poprosiliśmy, by wynajął profesjonalnego negocjatora do rozładowania tej sytuacji, wynajął doradcę sobie, za nasze pieniądze - powiedział Byszewski.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
RDC, IAR, kk

Polecane

Wróć do strony głównej